Marszałek Marek Woźniak: Rząd obiecuje więcej województwom, w których rządzi lub współrządzi PiS

Czytaj dalej
Fot. Lukasz Gdak
Błażej Dąbkowski

Marszałek Marek Woźniak: Rząd obiecuje więcej województwom, w których rządzi lub współrządzi PiS

Błażej Dąbkowski

- Minister Dworczyk, wizytując Dolny Śląsk, nie tylko obiecał dodatkowe 143 mln euro od rządu, ale zapewnił też, że region może liczyć finalnie na 2,2 mld euro. Zapowiedział wręcz walkę, pytanie z kim, o te dodatkowe fundusze. To dla nas alarmujący sygnał ze strony rządu, który tym województwom, w których rządzi czy współrządzi Zjednoczona Prawica, obiecuje więcej - tłumaczy w rozmowie z "Głosem" Marek Woźniak, marszałek województwa wielkopolskiego.

W poniedziałek zaapelował pan do parlamentarzystów i samorządowców, by wsparli samorząd województwa w walce o sprawiedliwy podział unijnych funduszy dla Wielkopolski. Wiadomo, że na program regionalny w latach 2021-2017 otrzymamy tylko nieco ponad miliard euro.
Apel wydawał mi się właściwą formą zwrócenia uwagi wszystkich tych, którym nie jest obojętny los Wielkopolski, że dzieje się coś niepokojącego i potrzebne jest wspólne działanie. Stawka jest wysoka, bo zabiegamy o godziwy udział w kwocie funduszy UE, która będzie przeznaczona do dyspozycji regionom. Jak wiemy, trwa proces konsultacji Umowy Partnerstwa, czyli kluczowego dokumentu, opisującego zasady wydatkowania pieniędzy z nowego budżetu UE dedykowanych Polsce na lata 2021 - 2027. W ich ramach, Ministerstwo Funduszy i Rozwoju Regionalnego zaproponowało wstępną tabelę podziału środków z polityki spójności dla poszczególnych województw. To właśnie my - w regionach - mieliśmy dotąd w swojej gestii 40 proc. tych środków na rozwój.

W obecnym budżecie jest o 10 proc. mniej do podziału, choć i tak to pokaźna kwota, bo blisko 28,5 mld euro. Nie mamy jednak pewności, że z tego unijnego tortu zostanie dla nas wykrojony - w sposób uczciwy i przejrzysty – należny nam kawałek tortu. Oczywiście zdajemy sobie sprawę z tego, że zarówno Wielkopolska, jak i Dolny Śląsk oraz metropolia warszawska to regiony innej, wyższej kategorii niż reszta. Przewidywaliśmy zatem mniejsze wsparcie, ale martwi nas co innego - sposób podziału pomiędzy "po uważaniu".

To co pana konkretnie niepokoi?
Zapowiedziano wstępny podział oparty na kryteriach, które nie wpisują się w żaden konkretny, matematyczny wzór. Ministerstwo w toku konsultacji wręcz przyznało, że nie ma algorytmu, który pokazywałby, w jaki sposób pieniądze zostały podzielone. Ujawniono natomiast zestaw wskaźników, którym - jak się okazało - nie przypisano konkretnych wag, więc podział był w znacznej mierze uznaniowy. Nie będę ukrywał, że liczyliśmy na znacznie więcej niż 1,070 mld zł, mimo iż Wielkopolska znalazła się w gronie regionów, w których poziom dochodu na mieszkańca przekracza 75 proc. średniej unijnej.

Jesteśmy zamożniejsi, bardziej rozwinięci, ale przecież nie w każdym jej zakątku! Ta uznaniowość budzi nasze ogromne obawy, a musimy pamiętać, że na stole negocjacyjnym pozostaje jeszcze dodatkowa pula 7,1 mld euro do podziału na regiony w ramach tzw. kontraktu programowego. Trzeba zatem stanowczo się domagać od rządu przejrzystych i uczciwych reguł gry.

Czy cokolwiek wskazuje na to, że przy podziale tych 7 mld euro jakieś znaczenie będą miały sympatie i układy polityczne?
Świadczą o tym fakty. My się bacznie przyglądamy Dolnemu Śląskowi, który znajduje się w tej samej kategorii tzw. regionów przejściowych co Wielkopolska. Porównując wskaźniki PKB na mieszkańca wyprzedza nas nawet o jeden procent. Zakładając, że mówimy o uczciwym rozdaniu, dolnośląskie powinno otrzymać kwotę zbliżoną do naszej.

Niestety, politycy PiS, a zwłaszcza minister Dworczyk, szef kancelarii premiera, już w trakcie pierwszego etapu konsultacji zapowiedział dodatkową kwotę dla tego regionu. To wbrew zasadom negocjacji i wbrew procedurom, których powinniśmy przestrzegać, bo są cenną zdobyczą demokratycznego porządku. Minister Dworczyk, wizytując Dolny Śląsk, nie tylko obiecał dodatkowe 143 mln euro od rządu, ale dodatkowo zapewnił, że region może liczyć finalnie na 2,2 mld euro. Zapowiedział wręcz walkę, pytanie z kim, o te dodatkowe fundusze. To dla nas alarmujący sygnał ze strony rządu, który tym województwom, w których rządzi czy współrządzi Zjednoczona Prawica, obiecuje więcej.

Którykolwiek z polityków partii rządzącej zgłosił się już do pana deklarując swoją pomoc w zdobyciu dodatkowych środków dla województwa?
Jeszcze nie, jednak posłowie i senatorowie wszystkich opcji politycznych otrzymali moje pismo w tej sprawie. Do tej pory odezwali się jedynie politycy PO. Liczę jednak, że pojawi się odzew ze strony PiS, bo chyba wszystkim nam powinno zależeć, na tym, by w Wielkopolsce tych pieniędzy było jak najwięcej.

Czy można już wskazać inwestycje, których nie uda się zrealizować, jeśli nie otrzymamy kwoty podobnej do Dolnego Śląska?
To nie jest etap, w którym uzasadnione byłoby wskazywanie konkretnych inwestycji. Ale to jasne, że mniej pieniędzy dla regionu oznacza włączenie hamulca w rozwoju. To, co ostatecznie zostanie na liście przedsięwzięć do realizacji, będzie zależało od negocjacji z Komisją Europejską. Te podejmiemy jednak wiedząc, jaką pulą środków dysponujemy. Wiadomo, że komisja będzie priorytetowo podchodzić do projektów związanych z cyfryzacją czy tzw. Zielonym Ładem, który jest narzędziem do osiągnięcia neutralności klimatycznej w UE. Jeśli w tych sferach będziemy lokować nasze pomysły, na przykład proponując inwestycje w zeroemisyjny transport czy zakup elektrycznego taboru kolejowego, to możemy liczyć na zielone światło. Zastanawiamy się natomiast, w jakim kształcie komisja widzieć będzie środki na inwestycje w drogi wojewódzkie, a w tej kwestii mamy wciąż sporo do zrobienia. Chcielibyśmy też inwestować w opiekę zdrowotną, bo pandemia pokazała, że inwestycje w służbę zdrowia i doposażanie naszych szpitali to temat, którego nie możemy zaniedbywać.

Który z wielkopolskich subregionów wymaga w tej chwili największych inwestycji?
Patrząc na wskaźniki, wyróżniamy dwa obszary słabiej rozwinięte od reszty Wielkopolski. Chodzi o subregiony pilski i koniński. Ten drugi ma jednak szansę na środki z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji, czyli z puli dodatkowych 387 mln euro przeznaczonych na łagodzenie skutków transformacji energetycznej, czyli odejścia od węgla brunatnego na rzecz zielonej energii. Piła, z uwagi na swoje geograficzne i społeczne uwarunkowania, ale także z uwagi na oddalenie od głównych

szlaków transportowych, też wymaga dodatkowego wsparcia. Naprawdę, mimo iż otwarcie chwali nas Minister Finansów za skuteczne inwestowanie środków unijnych w rozwój Wielkopolski wiemy, że lista naszych potrzeb jest wciąż długa. Dlatego tak bardzo zależy nam, by mieć do dyspozycji uczciwie wyliczoną kwotę dotacji UE na kontynuację rozwoju naszego regionu. A nie przyznaną wedle politycznego klucza.

-------------------------
Zainteresował Cię ten artykuł? Szukasz więcej tego typu treści? Chcesz przeczytać więcej artykułów z najnowszego wydania Głosu Wielkopolskiego Plus?

Wejdź na: Najnowsze materiały w serwisie Głos Wielkopolski Plus

Znajdziesz w nim artykuły z Poznania i Wielkopolski, a także Polski i świata oraz teksty magazynowe.

Przeczytasz również wywiady z ludźmi polityki, kultury i sportu, felietony oraz reportaże.

Pozostało jeszcze 0% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Błażej Dąbkowski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.