Marszałek Piłsudski jedzie na wypoczynek. Przez Białystok
Józef Piłsudski bywał w Białymstoku i to nie raz. Częściej jednak przejeżdżał tylko przez nasze miasto, udając się do Wilna, albo swego majątku w Pikieliszkach. Latem celem wypraw Marszałka było też uzdrowisko Druskienniki. Tak, jak w 1925 roku.
16 czerwca dworzec białostocki na długo przed godz. 12 był mocno zatłoczony. Wśród rzeszy ciekawskich prężyli się miejscowi notable - wojewoda Rembowski, starosta Giedroyć, generał Rommel, naczelnik Wydziału Departamentu Bezpieczeństwa Publicznego Kwiatkowski, komendant PP Chluski. Każdy ze świtą. Równo stała kompania honorowa. Orkiestra ściskała instrumenty. Czekano na króciutką wizytę dostojnego gościa.
W południe na peron wjechał pociąg pospieszny z Warszawy. Do końca składu doczepiona była salonka marszałka Piłsudskiego. Postój miał trwać 15 minut. Marszałek wysiadł na peron. Nikt z towarzyszących mu osób nie podążył za nim. Orkiestra zagrała hymn narodowy. Chwilę później Piłsudski przyjął raport gen. Rommla i przeszedł przed szeregiem stojących na baczność żołnierzy. Następnie skierował się w stronę wojewody Rembowskiego. Rozmawiali krótko. Zaraz potem nastąpiło „skromne, ale nadzwyczaj serdeczne pożegnanie”. Marszałek wrócił do salonki wśród dźwięków Mazurka Dąbrowskiego. Publiczność wzniosła gromkie okrzyki. O godz. 12.15 pociąg ruszył w dalszą drogę, do Druskiennik.
Położone nad Niemnem Druskienniki już w XIX w. znano z ich leczniczych zdrojów, przynoszącej ulgę borowiny, zdrowego leśnego klimatu. Z biegiem lat wokół funkcjonującego uzdrowiska wyrosło wiele pensjonatów i prywatnych willi. Każdego lata miejsce to odwiedzali licznie kuracjusze, także z Białegostoku. Józef Piłsudski gościł w Druskiennikach już w 1924 r. Towarzyszyły mu żona Aleksandra i dwie córeczki. W tym czasie w tamtejszym uzdrowisku pracowała dr Eugenia Lewicka. Z dużym zacięciem wprowadzała oryginalne metody leczenia cierpiących na reumatyzm, duszności i inne przypadłości. Preferowała kąpiele słoneczne, świeże powietrze, a zwłaszcza ruch. Z jej inicjatywy pojawiły się korty, boisko do siatkówki, miejsce do uprawiania gimnastyki, basen. Marszałek, mimo wieku, czuły wciąż na kobiece wdzięki, musiał już wtedy zwrócić uwagę na wysportowaną „blondynkę o ładnych błękitnych oczach”.
W uzdrowisku Józef Piłsudski mieszkał w niedużym domku, który dla niego wynajmowano. Jak wiadomo nie gustował w luksusach. Miał ze sobą wiele książek do czytania. Można go było także spotkać na ławce w parku lub podczas spacerów brzegiem Niemna. Na tych przechadzkach bardzo często towarzyszyła Marszałkowi ładna lekarka, pani Eugenia. Rozmawiali z ożywieniem, śmiali się. Widać było obopólną sympatię, która nieuchronnie przerodziła się w romans.
Pozostawiona w Belwederze pani Piłsudska dobrze znała charakter męża i jego słabość do kobiet. Ten, informując w listach o swoim zdrowiu, uspokajał: „Naradzają się nade mną, badają. Opiekuje się, jak dotąd p. Talhein”. A co do Eugenii Lewickiej dodawał: „w tym roku wchodzi za mąż, za kogo nie wiem”.
Było to oczywiście mydlenie oczu. W Druskiennikach wiedziano co się święci. Romans Piłsudskiego z dr Lewicką trwał do 1931 r., kiedy to zmarła w nader zagadkowych okolicznościach.
Po kuracji w Druskiennikach Józef Piłsudski 7 sierpnia wyruszył do Warszawy. Tym razem jego salonkę ciągnął pociąg osobowy. W Białymstoku zatrzymał się o godz. 14.13. Choć na peronie zgromadził się witający Marszałka tłumek, ten z wagonu nie wyszedł. Może myślami był przy uroczej pani doktor?