Marszałkowie do zmiany [komentarz Jacka Deptuły]
Wielokrotnie na tych łamach naigrawałem się ze stwierdzeń członków PiS o tym, że Jarosław Kaczyński jest geniuszem. Dziś muszę jednak przyznać: rzeczywiście - to geniusz. Populizmu, propagandy i manipulacji.
Wysłanie agentów Centralnego Biura Antykorupcyjnego do wszystkich samorządów wojewódzkich to polityczny majstersztyk z kryminalnym tłem. Jeśli stowarzyszenie, w którego zarządzie jest Edward Szydło (mąż premier), nie rozliczyło się z 25 mln zł unijnych dotacji, to cóż tu mówić o błędach i możliwych przekrętach z sumy 17 mld euro, które samorządy wydały w latach 2007-2013?
Polecą więc głowy, a efekt kontroli będzie oczywisty. Jarosław Kaczyński stanie w świetle jupiterów i oświadczy: Polacy byli okradani na gigantyczne pieniądze przez urzędy marszałkowskie. Dlatego konieczne są wcześniejsze wybory samorządowe, aby złodzieje nie rozkradli 350 mld zł, które wpłyną do Polski do 2020 r. Znając skuteczność PiS w „stanowieniu prawa”, pretekst do skrócenia kadencji samorządów zawsze jakiś się znajdzie. Tak się bowiem składa, że na szesnaście województw tylko na Podkarpaciu rządzi PiS. Reszta jest w rękach PO i PSL.
Niewielu będzie protestować, bo przecież jest 500+, mają być tanie mieszkania, popracujemy krócej i staniemy się regionalnym mocarstwem wysyłającym satelity w kosmos. Aby do końca przekonać nieprzekonanych, PiS musi zdobyć jeszcze media regionalne. Zdobyć, czyli „zrepolonizować”. I jeśli do tego dojdzie - PiS stanie się, przynajmniej do kolejnych wyborów, partią Wielkiego Brata. Nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby było to rzeczywiście ugrupowanie poszanowania prawa i sprawiedliwości.
CBA ma prawo kontrolować wszystkich, nawet jeśli nie ma podejrzenia przestępstwa. Jednak sądziłem, że wszystkie służby specjalne, w tym CBA, będą przynajmniej w lipcu zaangażowane do ochrony antyterrorystycznej. Ale prezes musi się spieszyć, zanim szydło wyjdzie z worka.