Marta Dyrda i Radosław Fikus zaprojektowali wyjątkowy dom, który zdobył nagrodę SARP
Marta Dyrda i Radosław Fikus zostali laureatami 20 edycji konkursu Architektura Roku 2014 Województwa Śląskiego, organizowanego przez Stowarzyszenie Architektów Polskich (SARP). Zdobyli w nim dwie nagrody – w kategorii Młody Twórca i za najlepszy projekt domu jednorodzinnego, który w Lublińcu, gdzie został wybudowany, jest jedyny w swoim rodzaju. Drugiego takiego nie znajdziemy zresztą w całym kraju.
Architekci Marta Dyrda i Radosław Fikus parą są w pracy i w życiu. Poznali się na Wydziale Architektury Politechniki Śląskiej. Choć każde z nich jest inne, mają coś wspólnego – pasję i talent, które wkładają w swoje projekty.
Ich ostatnie dzieło zdobyło prestiżową nagrodę przyznawaną przez Stowarzyszenie Architektów Polskich. Wraz z innym lublinieckim domem będą również reprezentować Polskę na wystawie „V4 Family Houses” – wystawie domów jednorodzinnych krajów Grupy Wyszehradzkiej. W Polsce, a konkretnie w Krakowie, wystawa zagości już w styczniu.
Co sprawiło, że dom zaprojektowany przez pracownię Dyrda Fikus Architekci jest tak wyjątkowy? Tego nie trzeba wyjaśniać, wystarczą zdjęcia, które mówią wszystko. Jednak jak podkreślają sami autorzy, w projekcie najważniejsza jest funkcjonalność, a wygląd to wartość dodana.
– Za kilka lat o projekcie nikt nie będzie pamiętał, a ludzie, dla których powstał, dalej będą w nim mieszkali – mówi Radosław Fikus. Dlatego też każdy zaprojektowany przez nich budynek jest dokładnie przemyślany tak, by spełniał wszystkie potrzeby jego użytkowników. Nawet, jeśli wymaga to niecodziennych rozwiązań.
W przypadku domu w Lublińcu, już na starcie projekt okazał się sporym wyzwaniem dla młodych architektów.
– Inwestor chciał wybudować nowoczesny, parterowy dom z płaskim dachem. Okazało się jednak, że plan zagospodarowania przestrzennego wyklucza w tym miejscu obiekt z płaskim dachem – mówi Marta Dyrda.
To jednak, choć okazało się utrudnieniem, to nie przeszkodą. – Przecież dom z płaskim dachem to nie synonim nowoczesnej architektury – mówią projektanci.
Kolejnym wyzwaniem była sama działka, a dokładnie jej niewielkie rozmiary – 510 mkw. Tymczasem architekci wygospodarowali miejsce nie tylko na dom, ale i całkiem spory ogród. – Jeżeli inwestor decyduje się na budowę domu, to w moim przekonaniu taki dom powinien mieć ogród, bo właściwie bez tego niewiele by się różnił od mieszkania na parterze bloku – twierdzi Radosław Fikus.
Tylko jak na tak niewielkiej działce znaleźć miejsce na ogród? Sposobem. Maksymalne zbliżenie się do granic działki z trzech stron - od strony północnej i wschodniej na możliwe trzy metry, a od strony południowej do wyznaczonej linii zabudowy, pozwoliło architektom uzyskać możliwie największą powierzchnię ogrodu od strony zachodniej i w maksymalny sposób wykorzystać mały potencjał przestrzenny działki.
Kształt budynku również nie jest dla architektów przypadkowy. Proste, czterospadowe zadaszenie poddano transformacji. Przechylenie wierzchołka w stronę ogrodu pozwoliło optycznie odsunąć się od sąsiada, a pochylenie w stronę ulicy podkreśliło linię zabudowy. Tak ukształtowany dach został pozbawiony szczytu, który został "ścięty", w efekcie czego powstał duży świetlik dachowy, dzięki któremu wnętrze jest niezwykle jasne i sprawia wrażenie bardziej przestronnego.
Totalny charakter obiektu udało się uzyskać stosując technologię natrysku membrany poliuretanowej. Wykorzystywana zazwyczaj w budownictwie przemysłowym technologia została w taki sposób zastosowana w Polsce po raz pierwszy.
– Braliśmy pod uwagę dwa rozwiązania materiałowe – membranę poliuretanową lub beton. Zrezygnowaliśmy z tej drugiej opcji, gdyż nie mieliśmy pewności czy wykonawca podoła takiemu zadaniu. Okazało się, że pan Jacek Janisz z firmy „JACK-BUD” to doskonały fachowiec, który dałby radę i z betonem, ale nie znając wcześniej wykonawcy, ostatecznie postawiliśmy na pierwsze z tych dwóch rozwiązań – wyjaśniają architekci.
Wybór okazał się trafiony. Budynek powleczony satynową "skórą" w zależności od pory roku, aury i trajektorii słońca zmienia swój odcień. Niekiedy jest srebrzysty, innym razem smoliście czarny. Wnętrze natomiast jasne i rozświetlone. – W tym chyba tkwi największy urok tego domu. Na zewnątrz wydaje się niedostępny i ciemny, wewnątrz jasny i przestrzenny – mówi Marta Dyrda.
Przede wszystkim jednak, pokrycie domu membraną miało na celu jego ochronę przed wodą i wilgocią, gdyż budynek nie ma tradycyjnych okapów i rynien.
Duża odwaga inwestorów pozwoliła bardzo konsekwentnie potraktować również wnętrze domu. Biel ścian, podłóg i sufitów została uzupełniona naturalnymi materiałami — drewnianym fornirem zabudowy meblowej oraz betonem klatki schodowej. Równie homogenicznie potraktowane zostały łazienki – jednokolorowe, w pastelowych odcieniach.
Przestrzeń wewnętrzną zorganizowano wokół centralnie umieszczonej klatki schodowej. Zabiegowa komunikacja łączy poziomy domu w pionie, jednocześnie dzieląc przestrzeń w poziomie.
Parter, oprócz jednostanowiskowego garażu, holu, pomieszczenia technicznego oraz małego WC, to otwarta, salonowa przestrzeń. Wysoki prawie na osiem metrów pokój dzienny, pośrednio doświetlony przez świetlik w klatce schodowej, został otwarty w całości na ogród oraz powiększony o częściowo zadaszony taras.
W części parteru, dzięki znacznemu podcięciu bryły w strefie wejściowej, możliwe stało się stworzenie dodatkowego, zadaszonego miejsca postojowego. Szukając prywatności i intymności dla domowników, piętro domu podzielono na dwa poziomy. Ich rozdzielenie zwiększyło kubaturę jadalni i lepiej doświetliło kuchnię.
Niższy poziom piętra to część nocna rodziców, wyższy to przestrzeń dla dziecka. Strefę rodziców tworzy sypialnia wraz z łazienką i garderobą. Wydzielona w łazience część kąpielowa umożliwia wgląd do pokoju dziennego. Program użytkowy kondygnacji uzupełnia pokój do pracy. Poziom wyższy to pokój dla dziecka (gościa) z wydzieloną łazienką. Wszystko to tworzy nietypową, ale doskonałą całość.
- Chyba najbardziej niesamowite w tym projekcie było obserwowanie, jak wiernie zostaje odzwierciedlony w rzeczywistości – mówi Marta Dyrda. I choć dom, który stworzyła ze swoim partnerem nie jest typowy, oboje podkreślają, że bardziej istotne od samego wyglądu domu było wpisanie go w okoliczną zabudowę.
- Ulica, na której zaprojektowano dom, ma eklektyczny charakter - jest zbiorem różnorodnych budynków tworzących razem stylistyczny chaos. Każdy dom jest inny, każdy ma niepowtarzalny charakter, więc i ten konkretny budynek wpisuje się w to miejsce - mówi Radosław Fikus.
Obecnie para pracuje nad wyjątkowym projektem - własnym mieszkaniem. I, o dziwo, jak sami mówią, całkiem sprawnie im to idzie. - Każde z nas jest inne, co jednak w praktyce działa na naszą korzyść, bo doskonale się uzupełniamy. Marta jest bardziej stanowcza i zdecydowana, ja ciągle bym coś poprawiał, zmieniał. Dlatego czasem chwyta mnie za kaptur i sprowadza na ziemię - mówi Radek. - Myślę, że to właśnie wspólna praca tak różnych od siebie osób przynosi niezwykłe efekty - dodaje Marta.
Jeśli jesteście ciekawi, na co jeszcze stać tych dwojga, szukajcie ich na www.dfarch.pl