Marta Manterys: Pieniądze są nielimitowane. Każdy może być bogaty
Każdy z nas patrzy na świat przez własne okulary. Moje pozwalają mi widzieć, że jest mnóstwo pieniędzy, są wszędzie i są nielimitowane. Każdy może być bogaty i zarabiać, ile chce – mówi Marta Manterys, liderka kreowania obfitości i podnoszenia świadomości finansowej.
Wśród życzeń i postanowień noworocznych wcale nie rzadko pojawia się i takie, by mieć więcej pieniędzy. Od czego powinniśmy zacząć?
Przede wszystkim powinniśmy sobie zdać sprawę z tego, że w życiu mamy to, w co wierzymy, że jest dla nas możliwe. Zatem zacząć powinniśmy od wiary, że posiadanie pieniędzy jest dla nas możliwe. Tymczasem jest spora część społeczeństwa, która w to nie wierzy. Mamy swoje przekonania na ten temat, zresztą nie tylko na temat pieniędzy. Wiemy swoje o świecie, o ludziach, biznesie i to się nie zmienia. Jeśli więc nasze przekonania się nie zmieniają, to nasze noworoczne postanowienia nie mogą się zrealizować, jeśli nasze myślenie wciąż jest takie same.
Albert Einstein mówił, że szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów.
Właśnie. Chcemy więcej pieniędzy, chcemy więcej zarabiać, ale wciąż nie wierzymy, że jest to dla nas możliwe. Pierwszym krokiem więc będzie tu zastanowienie się, jakie mamy przekonania na temat samych siebie i pieniędzy. Nasze przekonania kreują naszą rzeczywistość, zatem w co ja wierzę, jeśli chodzi o pieniądze? Osoby, które odnoszą sukces finansowy wierzą w siebie i wierzą, że ten sukces jest możliwy. Na tym są tak skupione, że nie zwracają uwagi na to, że jest inflacja, że droga benzyna, że inni mówią, że jest ciężko, że w tym roku takie i takie biznesy padną. Oni trzymają się swojej wizji, swoich celów. Stąd mówi się, że tylko 5 procent ludzi odnosi sukcesy finansowe, bo są to ludzie, którzy wierzą w siebie, mają cel, do którego zmierzają, nie spoglądają na boki, nie przyjmują do siebie tego, co mówią inni ludzie czy jak źle przedstawiają rzeczywistość media.
Znam mnóstwo ludzi, którzy wierzą w siebie, oddają się pracy, nawet odnoszą zawodowe sukcesy. Tylko, że wciąż żyją od wypłaty do wypłaty, nie odkładają, bo nie mają z czego; nie bogacą się. Co robią nie tak?
Wierzą w takie przekonania dotyczące pieniędzy, które ich nie wspierają. Po prostu. Zastanówmy się, co sobie sami we własnych, wewnętrznych konwersacjach mówimy o pieniądzach. Zwykle na szkoleniach daję zadanie: napisz na kartce słowo „pieniądze” i obok napisz wszystko, co myślisz o pieniądzach. Szybko zobaczymy, gdzie tkwi problem. „Jest ciężko”. „W mojej pracy nie da się zarobić”. „W tych czasach jest trudno”. „Mnie na to nie stać”, „Wszystko jest takie drogie”, „Mam tyle rachunków”...
„Pochodzę z biednej rodziny”.
Tak jest. Albo: „O pieniądzach się nie rozmawia”, czy „Ludzie bogaci są źli a pieniądze szczęścia nie dają” – jeżeli mamy tego rodzaju negatywne przekonania, to jak mają do nas te pieniądze przyjść? W dużej mierze ludzie są nieświadomi tego, co myślą o pieniądzach. Dopiero kiedy to napiszą, czarno na białym wyjdzie im prawdziwy stosunek do pieniędzy. Wtedy zobaczą, że te przekonania wcale ich nie wspierają w ich życiu. I że to właśnie one się w ich życiu realizują. Działają według pewnego programu, który zakodowali w przeszłości, w dzieciństwie, w zależności od tego, w jakiej rodzinie się wychowali. Z tego biorą się nasze przekonania – z przeszłości, z miejsca, w jakim dorastaliśmy, stamtąd czerpaliśmy jak gąbka. Inaczej mówiąc, każdy z nas patrzy na świat przez własne okulary. Moje pozwalają mi widzieć, że jest mnóstwo pieniędzy i że pieniądze są wszędzie, że one są nielimitowane. Każdy może być bogaty i zarabiać, ile chce.
Jeśli powiem sobie, że w następnym roku w grudniu będę milionerką, a dziś mam na koncie na przykład 2 tysiące zł i brak swojego biznesu, to choćbym bardzo chciała, mój umysł w to nie uwierzy.
Dlatego działamy powoli, krok po kroku. Wszystko zależy od tego, w jakim miejscu jesteśmy dzisiaj. Jak wygląda nasza finansowa sytuacja? Jak wygląda nasze myślenie? Na to wpływ mają nasze wcześniejsze doświadczenia. Są osoby, które nigdy wcześniej nie zarobiły większych pieniędzy, więc dla nich wydaje się to niemożliwe. Są takie, które prowadziły biznes i zbankrutowały one też dzisiaj negatywnie myślą o robieniu biznesu.
Jakie kroki powinien podjąć przeciętny Polak, który pracuje na etacie, ma mieszkanie na kredyt, pochodzi z niezamożnej rodziny?
Wrócę do pierwszego kroku: powinien się dowiedzieć, co ma poprawić w swoim życiu. Co myśli o finansach, jak wygląda jego związek, jego zdrowie, jego dom. Jeśli z jakiejś sfery życia nie jest zadowolony, to znaczy, że w tym aspekcie jego myślenie nie jest wspierające. Wszystko jest ze sobą powiązane. Jeśli wciąż rozpadają się nam związki, wchodzimy w kolejne i one znów się rozpadają, to oznacza, że działamy na jednym i tym samym programie, w ogóle o tym nie wiedząc. A rezultat cały czas jest taki sam. Jaki z tego wniosek? Nasze przekonania na temat związków, mężczyzn czy kobiet, czy nas samych są niesprzyjające, bo rezultat nie jest taki, jakbyśmy chcieli. Podobnie jest z ludźmi, którzy często zmieniają pracę. Mówią: „A może w tej będzie lepiej”, po czym natrafiają na takiego samego szefa, z którym się nie zgadzają i znów są w tym samym miejscu. Co to znaczy? Otóż to, że nasze myślenie wciąż jest takie samo – inne miejsce pracy, ale kończy się tak samo. Albo: ktoś zakłada kolejny biznes i znów plajtuje. Dlaczego? Ponieważ myśli tak samo. Może założyć dwadzieścia różnych biznesów i wszystkie skończą się tak samo, dopóki nie zmienimy naszego myślenia. Zmiana czy to partnera czy pracy niewiele zmieni, póki nie zmienimy własnych przekonań.
Jak zmienić niewspierające przekonania na takie, które będą wspierającymi?
W tak krótkiej rozmowie nie jestem w stanie przekazać całej wiedzy. Prowadzę na Facebooku darmową stronę „Pokochaj pieniądze”, z której korzysta kilkadziesiąt tysięcy zalogowanych osób, prowadzę też zaawansowane szkolenia. Jeśli ktoś będzie chciał się dowiedzieć więcej, z pewnością mnie znajdzie. Tu powiem o najprostszych sposobach: przekonania negatywne zamień na pozytywne. Jeżeli mówię, że nigdy nie mam pieniędzy, to od dzisiaj to zmieniam i mówię: „Zawsze mam pieniądze”. Jeśli mówię, że mnie to nigdy się nie udaje zarobić, to zmieniam na: „Zawsze zarabiam tyle, ile chcę”. Jeśli mówiłam, że pieniądze są brudne, złe, dziś mówię: „Pieniądze są dobre, pomagają mi lepiej żyć”. Polecam założyć sobie zeszyt i pisać w nim afirmację. Ale nie róbmy wszystkiego naraz, bo dla naszego umysłu to będzie za dużo i z czasem zarzucimy to. Na początek skupmy się na trzech głównych przekonaniach, które codziennie sobie piszemy, zwłaszcza przed snem, aby zakodowały się w naszej podświadomości. Na początku możemy w to nie wierzyć, umysł będzie to odrzucał. Nic dziwnego, jeśli przez 30, 40, 50 czy nawet 60 albo więcej lat wierzyliśmy w to, że pieniądze szczęścia nie dają, trudno będzie to zmienić jednego dnia czy miesiąca. To wymaga pracy. Zakodowaliśmy sobie w głowie kłamstwo, które powtarzane tysiące razy stało się naszą prawdą. Dlaczego więc teraz nie zmienić tego i nie zacząć mówić coś pozytywnego? Czy nie lepiej, by zamiast „Nie stać mnie”, mówić: „Stać mnie na wszystko, na co mam ochotę”? Możemy to zrobić! W tym momencie to nowe przekonanie nakłada się na to stare i to stare przestaje w naszym życiu funkcjonować. Przecież wciąż dostajemy powiadomienie, że powinniśmy zaktualizować nasze oprogramowanie w telefonie, prawda? Robimy to w naszym telefonie, czy w komputerze – aktualizujemy dane, wgrywamy nowy program. Identycznie robimy z naszym umysłem – wprowadzamy nowe przekonanie na miejsce starego. Nasze afirmacje powinny być w pisane w czasie teraźniejszym lub przeszłym dokonanym, nigdy w przyszłym. Nigdy nie piszmy: „Chcę mieć super pracę”, „Będę bogata”, „Będę mieć pieniądze” – bo to jest przyszłość, która nigdy do nas nie przyjdzie.
Co proponujesz?
Piszmy na przykład: „Bardzo się cieszę, że zarabiam… - tu wpisujemy kwotę, jaką chcielibyśmy zarabiać i dodajemy: - w bardzo łatwy sposób”. Nie chcemy przecież pracować ciężko i długo, aby nie mieć zupełnie czasu dla siebie. To jest przykład na czas teraźniejszy. Jeśli z kolei ktoś szuka pracy, pisze afirmację czasie przeszłym dokonanym, na przykład: „Bardzo się cieszę, że znalazłem fantastyczną pracę” – ta afirmacja również działa, bo pokazuje, że to już się wydarzyło, choć w rzeczywistości jeszcze się nie wydarzyło.
Zmieniam swoje przekonania, przed snem w zeszycie piszę własne afirmację, mówię, że mam mnóstwo pieniędzy, chociaż na koncie nadal debet, a moi najbliżsi pukają się w czoło i wciskają mi czarne scenariusze. Co robić?
Nie każdy jest na tyle otwarty, więc może się zdarzyć, że mąż czy żona będzie patrzeć na partnerkę czy partnera i mówić: „Boże, co ty robisz”. Jeżeli widzimy, że nasza rodzina nas tu nie wspiera, to jej o tym nie mówimy. Nikogo nie przekonujemy na siłę. W momencie, kiedy będziemy mieć rezultaty, te osoby, które w nas nie wierzyły, powiedzą: „Myślałem, że mówisz głupoty, a to jednak działa”. To może stać się i dla nich inspiracją i motywacją. Ale jeśli ktoś nie jest gotowy – nie ma sensu niczego mu udowadniać.
Dlaczego to, czy kocham siebie, mam poczucie własnej wartości, łączy się z tym, czy mam pieniądze, czy ich nie mam?
Ponieważ pieniądz idzie za wartością. Jeśli uważasz, że jesteś mądra, że sobie radzisz, że zasługujesz na sukces – jesteś wartością i wierzysz w to, że na to zasługujesz, to pieniądze do ciebie płyną. Jeśli wątpisz – uważasz, że jesteś gorsza, że ci się nie uda, to jak może ci się udać? Wszystko jest możliwe dla tego, kto wierzy. Bez wiary nie da rady. Jeżeli chcemy zmienić swoją sytuację finansowa, ale nie wierzymy, że jest to możliwe, to nic z tego nie będzie. Często porównuje to do startu w olimpiadzie, wiedząc, że przegramy. To po co w ogóle startować? Nie ma sensu! Tymczasem duża część społeczeństwa ma takie właśnie myślenie: „Nie dam rady, nie uda mi się, jestem beznadziejna, po co mam coś zmieniać, jak i tak mi się nie uda, jest beznadziejnie, dziś jest taka sytuacja, że lepiej trzymać się tego, co mamy”. To w ogóle nie jest wspierające! A my mamy wierzyć, że wygramy.
Bardzo często w swoich nagraniach na YouTube mówisz, jak ważne jest uczucie wdzięczności. Tylko jak odczuwać wdzięczność i za co, jeśli w portfelu pusto, a do zapłacenia góra rachunków?
To, w jakiej sytuacji jesteśmy dzisiaj jest niczym innym, jak wynikiem naszego poprzedniego myślenia. To, że nie mamy dziś pieniędzy na koncie, że mamy wysokie rachunki i nie mamy za co je opłacić jest spowodowane tym, jakie jest nasze myślenie. Ono się w taki właśnie sposób realizuje. Zatem pierwszą sprawą niech będzie akceptacja sytuacji, w której jestem. Jestem tu gdzie jestem, ponieważ takie było moje myślenie, ale od dzisiaj biorę sprawy w swoje ręce i zaczynam to zmieniać. Zaczynam zmieniać siebie i swoje myślenie i wiem, że moje życie się zmieni. Akceptuję, nie złoszczę się, nie frustruję, bo to mi nie pomoże. Teraz, jeśli chodzi o wdzięczność – mówi się, że wdzięczność jest kluczem do milionów. A milion zaczyna się od jednego grosza. A bywa że i od minusa – tak było w moim przypadku. Jeżeli jesteśmy wdzięczni za to, co mamy, wysyłamy sygnał: „Dziękuję, poproszę o więcej” – i dostajemy więcej. Jeśli jesteśmy niezadowoleni ze swojego życia – wysyłamy taki sygnał i dostajemy jeszcze więcej powodów do niezadowolenia. Tak to działa. Też nie rozumiałam na początku, jak mam być wdzięczna, jeśli mam puste konto. Ale kiedy zaczynam myśleć: „Mam dach nad głową. A są osoby, które go nie mają” – to czy mogę za to podziękować?
No pewnie!
Mogę! Nie leje mi się deszcz na głowę, jest mi ciepło. Dalej: mam jedzenie w lodówce. Są osoby, które jedzą raz na kilka dni. Dziękuję, że nie chodzę głodna. Mogę podziękować za to, że jestem zdrowa. Zawsze znajdzie się coś, za co możemy być wdzięczni. Jeśli na koncie mamy tylko sto złotych, bądźmy za nie wdzięczni, bo moglibyśmy ich nie mieć. Ktoś ma do spłacenia kredyt, ktoś wziął pożyczkę? Zwróć uwagę – dostał te pieniądze, kupił mieszkanie. Kredyt nie jest niczym złym. Niewiele osób może sobie pozwolić na to, aby kupić mieszkanie czy dom za gotówkę. Tymczasem ludzie załamują ręce: „O Boże, mam kredyt do spłacenia!”. Ale mieszkasz w wymarzonym mieszkaniu, które chciałeś! Czy to nie jest powód do wdzięczności? Zamiast patrzeć na czarne, patrzmy na białe – na pozytywną stronę sytuacji, w której jesteśmy. Bądź wdzięczny, wdzięczna za wypłatę, jaką co miesiąc dostajesz – wtedy jest szansa, że będziesz mieć więcej. Odniosę się też do rachunków. Płacimy za prąd – podpisaliśmy umowę, że chcemy mieć prąd i ten prąd jest nam dostarczany, prawda? To jest na nasze życzenie – dlaczego jesteśmy wściekli, że mamy rachunek za prąd? Chcieliśmy mieć gaz – na własne życzenie podłączono nam gaz; nikt nam tego na silę nie zrobił. Chcieliśmy internet – założono nam internet. Płacimy więc za usługę. Bądźmy wdzięczni za to, że możemy za to zapłacić. Dziękuję za prąd! Dziękuję za gaz! Za to, że mogę sobie ugotować jedzenie! Dziękuję, że mogę pracować przez internet! Za to, ze mam pracę! Nawet jeśli coś nas wyrzuci z tego myślenia pełnego wdzięczności, bo praca, bo szef nas zdenerwuje, wiemy, że to chwilowe, tymczasowe, ale dam radę i szybko powrócę na drogę pozytywnego, wspierającego mnie myślenia. Wdzięczność jest kluczem do bogactwa, więc szczerze dziękujmy za to, co mamy. Oczywiście bywa, że wydarzy się coś negatywnego. Są ludzie którzy od razu się nakręcają i mówią: „Ja to zawsze mam pecha, u mnie wciąż jest nie tak, tylko same problemy” i rozpędzają ten pociąg. Kiedy jedzie on już z prędkością pendolino, nie da rady go tak szybko zatrzymać. Nie zatrzymamy 20 lat negatywnego myślenia w jeden dzień.
Od kilku lat uczysz Polaków, jak więcej zarabiać, jak poprawić swoje relacje z pieniędzmi. Widzisz postępy? Bogacimy się, mamy większe poczucie własnej wartości, umiemy zarabiać pieniądze?
W 2017 roku zaczęłam od intensywnej pracy nad sobą; dwa lata później zaczęłam już nieźle zarabiać. Kiedy zauważyłam rezultaty, chciałam się tym dzielić z wszystkimi wokół. Moi przyjaciele uznali, że nie powinnam się ograniczać tylko do swoich znajomych, ale że powinnam mówić do szerszej grupy ludzi. Nie wiedziałam, jak to zrobić. Jedna ze znajomych rzuciła propozycję: „Może załóż grupę na Facebooku”. Grupę „Pokochaj pieniądze” założyłam w marcu 2020 roku. Wtedy już zarabiałam naprawdę spore pieniądze. Udostępniałam nagrania, w których mówiłam o tym, jak to było ze mną, co robiłam, aby mieć więcej pieniędzy. Ludzie słuchali moich nagrań i zaczęli robić to samo: zmieniać swoje myślenie o pieniądzach; zmieniali negatywne przekonania na pozytywne. Zaczęli odczuwać wdzięczność. W bardzo niedługim czasie zaczęły pojawiać się pierwsze finansowe sukcesy. Ludzie opowiadali swoje historie. Im więcej było takich świadectw, tym bardziej rosła wiara u innych, że im też się powiedzie. Widzieli, że to, co robią - działa! To są zupełnie zwyczajne osoby, które zaczęły odnosić nadzwyczajne sukcesy finansowe. W ten sposób na grupie budujemy wiarę tak, jak się buduje mięsień. Pięknie się to zaczęło rozkręcać. W tej chwili na grupie „Pokochaj pieniądze” na Facebooku jest prawie 70 tysięcy ludzi. Na Instagramie jest dokładnie taka sama liczba, a Instagram istnieje od marca tego roku. I to są zupełnie inni ludzie niż ci, którzy śledzą grupę na Facebooku. To dwie różne platformy.
Jak zmieniło się twoje życie?
Kiedyś moim podstawowym przekonaniem, które powtarzałam równie często jak „dzień dobry” i „dziękuję” brzmiało: „Nie mam pieniędzy”. To było to jedno przekonanie, które załatwiło mi całe moje przeszłe życie. Znajomi mówili: „Chodź na imprezę”, a ja na to: „Nie mam pieniędzy”. „Chodź na kawę” – mówiła przyjaciółka, a ja, oczywiście: „Nie mam pieniędzy”. Ktoś sobie kupił fajne ciuchy, mówiłam: „No, ładne, ale ja nie mam pieniędzy”. I tak dalej. A przecież pracowałam, mieszkałam w Londynie, miałam kilka prac. Co więc się działo, kiedy mówiłam, że nie mam pieniędzy? Te pieniądze musiały się rozejść! I wcale nie chodziło o to, że je trwoniłam na zakupach. Albo czynsz poszedł do góry, albo coś się zepsuło w domu i musiałam wydać na naprawę. Pieniądze wciąż się rozchodziły i nie zostawało mi wiele mimo że pracowałam i pracowałam. W końcu pomyślałam: „Pracuję 7 dni w tygodniu, śpię po kilka godzin dziennie i nie mam pieniędzy. To nie ma sensu. Człowiek nie urodził się po to, żeby harować jak niewolnik, nic nie mieć i potem umrzeć. Tak nie może być”. Kochałam podróże, moim marzeniem była Dominikana.
I poleciałaś na Dominikanę.
Żeby tam polecieć, wpłacałam przez rok zaliczki, w ratach, do biura podróży. Pierwszy raz poleciałam na Dominikanę w 2006 roku i zakochałam się w tym kraju. W 2015 byłam tam drugi raz, poleciałam z koleżankami i stwierdziłam: „To jest moje miejsce”. Postanowiłam zostać na Dominikanie. Początki nie były łatwe, wszystko przez moje negatywne przekonania na temat pieniędzy. Miałam pracę, mogłam się utrzymać, ale chciałam się dowiedzieć, jak zarabiać więcej, dlaczego pieniądze mi uciekają. Szukałam odpowiedzi w internecie i tak dowiedziałam się, że podstawą są nasze przekonania – że mamy to, w co wierzymy. Pomyślałam: „Boże, przecież ja całe życie mówię sobie, że nie mam pieniędzy!”. Postanowiłam to zmienić, ale zmiana wymaga czasu. Wiąże się ze zmianą osobowości – jestem Martą, która mówi, że ma pieniądze, a nie tą, która cały czas mówiła, że ich nie ma. A rezultatem zmiany mojego myślenia było to, że zaczęłam zarabiać jeszcze więcej. Pieniądze zaczęły płynąć do mnie z każdej strony.
Jak żyjesz dzisiaj?
Mieszkam w pięknym apartamencie w jednej z najbogatszych dzielnic na Dominikanie. Nigdy wcześniej nie myślałam, że moja afirmacja, w której pisałam, ile chcę zarabiać miesięcznie, doprowadzi mnie do tego miejsca, w jakim jestem dzisiaj. Wszystko to, co dziś mam, zaczęło się od jednej myśli. Nie pamiętam, czy brzmiała ona, że „Mam 5 tysięcy złotych miesięcznie”, czy że „Mam tysiąc dolarów ekstra na miesiąc” – ale takie afirmacje zaczęłam pisać. Uznałam to za prawdę i moje życie zaczęło się zmieniać – pojawiły się w mojej głowie nowe idee, pomysły, nowe sytuacje, poznawałam nowych ludzi. Ludzie pytają mnie dziś, czy to zaplanowałam – odpowiadam, że tego się nie da zaplanować. Wszystko szło ze stanu mojego umysłu. Pamiętam, jak mój księgowy powiedział: „Pani Marto, ale pani wie, że jak zarobi pierwszy milion, to więcej się płaci księgowemu?”. Odpowiedziałam: „Wierzę w to”. Do dzisiaj to wspomina. Aktualnie mam dwie dobrze prosperujące firmy, różne dochody pasywne, jestem coraz bardziej rozpoznawalna, coraz bardziej popularna. Nie to było moim celem, ale z drugiej strony im więcej o mnie mówią, tym większej liczbie ludzi mogę pomóc. Moim celem jest, aby uwierzyli w siebie, wzięli swoje życie w swoje ręce i zrozumieli, że też mogą być bogaci. Otrzymałam nagrodę Polish Businesswoman Awards za podnoszenie świadomości finansowej. Prestiżowe gazety biznesowe proszą mnie o wywiady. Nie zabiegałam o to, ale to chyba oznacza, że robię dobrą robotę, prawda?