Masz problem, seniorze? Łap za słuchawkę
Od czerwca 2016 funkcjonuje w Opolu Telefon Życzliwości dla seniorów. Dwa razy w tygodniu dyżurują przy nim wolontariusze, którzy pomogą w kłopotach.
Maria W. z Opola ma problem, z którym sama nie może sobie poradzić, a znajomi mówią, że nie ma możliwości rozwiązania go, bo to węzeł gordyjski. Otóż pani Maria ma męża, który od kilku lat ciężko choruje. Jego stan się pogarsza, co spowodowało, że porusza się tylko na wózku inwalidzkim.
Wielu ludzi w takiej sytuacji stara się w miarę normalnie żyć, wykonywać rękoma czynności, które pomogłyby opiekunom, a choremu dały poczucie niezależności i przydatności. Jednak 68-letni mąż Marii wymaga pełnej obsługi, a jej jakość bezwzględnie kontroluje.
Nigdy obiad nie jest wystarczająco smaczny, a pokój dość starannie wysprzątany. Minutowe opóźnienie w podaniu śniadania przez żonę bywa powodem karczemnej awantury i rękoczynów. Maria jest wykończona, zestresowana, niewyspana, sama już nie ma zdrowia. Kilka lat temu wygrała walkę z rakiem, jest po mastektomii piersi i obawia się, że w takiej atmosferze może nastąpić nawrót choroby. Znajomi, którzy usiłowali podjąć się roli mediatorów, nic nie wskórali. Twierdzą, że kobieta nie ma żadnych szans na rozwód, ponieważ mąż wymaga opieki, a jego zachowanie jest spowodowane niemożnością pogodzenia się z sytuacją.
- Starsi ludzie mają różne, nietypowe problemy życiowe , z którymi nie potrafią się zmierzyć - przyznaje dr Halina Pięta. Jest emerytowanym pracownikiem Uniwersytetu Opolskiego. Przez całe życie zawodowe zajmowała się ścisłymi naukami (jest fizykiem), ale gdy przeszła na emeryturę, postanowiła z równą pasją zgłębiać te sfery życia, którymi rządzą uczucia i emocje.
Swoją energię postanowiła skierować na pomoc seniorom, którzy jej zdaniem najbardziej potrzebują pomocy. To oni borykają się z samotnością, nieumiejętnością poradzenia sobie w takich sprawach jak zamiana wielkiego mieszkania na mniejsze, współistnienia w jednym lokalu z dorosłymi dziećmi, sporządzenia testamentu, podziału spadku i wieloma drobniejszymi sprawami, jak choćby znalezienie odpowiedniego specjalisty czy ekipy remontowej.
Jak na naukowca przystało, Halina Pięta zabrała się do sprawy od strony edukacyjnej i zapisała się na kurs animatorów osób starszych, a półroczną praktykę odbywała w Domu Dziennego Pobytu „Złota Jesień” na osiedlu AK w Opolu.
- W ostatnich latach powstaje coraz więcej podobnych placówek - zauważa, ale głównym ich celem jest pomoc w atrakcyjnym zorganizowaniu czasu seniorom. Zgłaszają się do nich przede wszystkim osoby aktywne, natomiast ci niesprawni lub wycofani pozostawieni są sami sobie ze swoimi często bardzo poważnymi problemami. To z myślą o nich, będąc na kursie, Halina Pięta wzięła udział w konkursie na projekt dotyczący pracy z seniorami, ogłoszony przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności.
Spośród 384 zgłoszonych opracowań jej projekt znalazł się w grupie nagrodzonych, a inicjatywa zorganizowania banku usług wolnorynkowych dla seniorów przy udziale wolontariuszy otrzymała wsparcie edukacyjne oraz grant finansowy.
Taka jest geneza powstania Telefonu Życzliwości w Opolu, który pierwszy raz zadzwonił 2 czerwca 2016 roku.
W międzyczasie Halina Pięta utworzyła Klub Seniora przy parafii Przemienienia Pańskiego na osiedlu AK w Opolu, do którego zgłosiło się ponad 20 wolontariuszy - specjaliści od prawa administracyjnego i budowlanego, pedagodzy, psychoterapeuci, psycholodzy oraz osoby, które mogą służyć życiowym doświadczeniem.
Dwa razy w tygodniu pod numerem 77 44 123 70 dyżurują po dwie osoby, które wysłuchają i postarają się pomóc w rozwiązaniu problemów Jedną z nich jest zawsze młody człowiek, który sprawnie posługuje się internetem, by jeszcze podczas rozmowy znaleźć potrzebną seniorowi informację, których bank ciągle się tworzy.
- Pierwsza rozmowa była dla mnie bardzo trudna - przyznaje Piotr Langner, który pracuje jako animator i instruktor artystycznej terapii zajęciowej. Pani, która zadzwoniła spoza Opola, postanowiła najpierw „ulżyć sobie” i przez pół godziny pomstowała na sąsiadów, miejscowych urzędników i członków rodziny. Nie można było jej przerwać. W końcu przeszła do meritum i okazało się, że pragnie zmienić mieszkanie, ale chce zamieszkać w mieście, w którym ma przyjaciółkę, i nie wie, jak się do tego zabrać. Nasza specjalistka od spraw budowlanych skontaktowała tę panią z odpowiednim biurem nieruchomości i mam nadzieję, że udało jej się w sposób satysfakcjonujący załatwić sprawę.
Na swoim dyżurze Halina Pięta odebrała telefon od pani, która po śmierci męża ma problem z uzyskaniem spadku po nim. Sprawa jest o tyle skomplikowana, że była ona drugą żoną swego męża i miała z nim dwoje dzieci, ale wcześniej mąż był już raz żonaty i z pierwszą żoną miał również dwoje dzieci. Kobieta nie wiedziała, czy scheda po mężu należy się tylko jej i jej dzieciom, czy także pierwszej rodzinie, a jeśli trzeba będzie się dzielić, to w jakich proporcjach i jakie dokumenty należałoby przygotować, jeśliby doszło do podziału majątku. W takim przypadku konieczna była porada prawnika i kobieta uzyskała do niego kontakt.
Anna Łagiewa, emerytowana nauczycielka muzyki, wysłuchała problemów kobiety, która opiekuje się matką chorą na alzheimera.
We wtorki i czwartki pod numerem 77 44 123 70 dyżurują dwie osoby. Dzwoń w godz. 17–19
- Mogłam podać tej pani numer telefonu do placówki, która zajmuje się chorymi na tę niezwykle trudną chorobę, ale rozmówczyni chodziło wyłącznie o pomoc w pozyskaniu literatury naukowej na ten temat. Chciała po prostu zrozumieć, na czym choroba polega, z czym będzie się musiała zmierzyć i w jaki sposób zorganizować życie rodziny, by opiekować się chorym i jednocześnie umożliwić rodzinie w miarę normalne funkcjonowanie. Na szczęście przypomniałam sobie, że literaturą dysponuje koleżanka, która pisze pracę doktorską poświęconą problemom związanym z tą chorobą. Moja rozmówczyni otrzymała więc materiały, o które jej chodziło.
Specjalistka od spraw budowlanych i nieruchomości przydała się, by udzielić rady mężczyźnie, który po kilkumiesięcznym pobycie za granicą zastał swoje podwórko rozkopane przez ekipę, która kładła jakieś instalacje w sąsiedztwie.
Do właściwej instytucji skierowano też mężczyznę, który jako dziecko został podczas wojny wywieziony do Niemiec i teraz chciałby się ubiegać o odszkodowanie.
Często dzwonią też młode osoby, które opiekują się swoimi rodzicami lub dziadkami. Jeden z mężczyzn zwrócił się o pomoc w imieniu ojca, który został oszukany przez firmę handlową, a dziewczyna pytała o adres dobrego kardiologa dla dziadka.
Grażyna Gabriel, emerytowana nauczycielka i wolontariuszka, mówi, że ludzie dzwonią nie tylko dlatego, że liczą na pomoc w załatwieniu ważnego problemu, ale także z pytaniem, czy nie znamy kogoś, kto umyłby okna, posprzątał, uszczelnił, odpowietrzył grzejnik... Nasz Telefon Życzliwości daje im poczucie bezpieczeństwa, sprawia, że niby drobne sprawy, jak choćby awaria domowego urządzenia czy instalacji, przestaną spędzać sen z powiek. Mamy nadzieję, że nasz bank przydatnych informacji, który ciągle tworzymy, będzie wkrótce na tyle bogaty, że zdołamy załatwić każdą prośbę naszych rozmówców.
Telefon Życzliwości znajduje się pod adresem, którego wolontariusze nie podają. - Nie chcemy, żeby nas tu odwiedzano. Telefoniczna rozmowa powinna przebiegać sprawnie i usatysfakcjonować osobę potrzebującą pomocy - mówi Halina Pięta.
Zdarza się jednak tak, że seniorzy, którym doskwiera samotność, dzwonią tylko po to, żeby się wyżalić, często nie przebierają w słowach, krytykując sąsiadów, urzędników i członków rodziny. Takim staramy się przypomnieć, że nasz telefon ma w nazwie życzliwość.
Pani Jadwiga zadzwoniła pod „życzliwy” numer w konkretnej sprawie, ale po rozmowie dowiedziała się, że może nie tylko korzystać z pomocy, ale ją również zaofiarować.
- Mam 76 lat, jestem sprawna, energiczna i nie mam zbyt wielu obowiązków - zapewnia. - Nie mam też rodziny, ale za to może komuś się przyda moje doświadczenie życiowe. Bywa przecież tak, że ludzie mają problemy rodzinne, o których nawet nie mają z kim porozmawiać. Ja dysponuję czasem i chętnie przeznaczę go na takie rozmowy. Ukończyłam też kilka kursów, na których uczyłam się m.in obłaskawiać stres i robić automasaż. Chętnie podzielę się swoimi umiejętnościami. Wiem też, że osoby starsze niezbyt dobrze radzą sobie z urządzeniami elektronicznymi. Chciałyby korzystać z komórki, ale wstydzą się prosić, by ich ktoś bliski nauczył, jak ją obsługiwać. Może przy mnie się ośmielą?