Matce, która porzuciła dzieci w kościołach w Katowicach i Sosnowcu, grożą 3 lata więzienia

Czytaj dalej
Fot. Dziennik Zachodni
Katarzyna Domagała-Szymonek

Matce, która porzuciła dzieci w kościołach w Katowicach i Sosnowcu, grożą 3 lata więzienia

Katarzyna Domagała-Szymonek

Matka, która w zeszłym tygodniu zostawiła swoich synków w kościołach w Katowicach i Sosnowcu, usłyszała zarzut porzucenia dzieci, nad którymi miała sprawować opiekę. Zgodnie z prawem, grozi jej za to nawet 3 lata więzienia. - Decyzja o porzuceniu dziecka musiała dojrzewać od dłuższego czasu, takiej decyzji nie podejmuje się pod wpływem chwili. Ona musiała poczuć, że nie jest już w stanie dłużej opiekować się dziećmi, zapewniać im jedzenia, ubrania - mówi prof. Katarzyna Popiołek.

Kobieta przyjechała z dziećmi z Pomorza. Nie ma stałego dochodu ani miejsca zamieszkania. Została odnaleziona przez policję i zatrzymana w mieszkaniu babci w Sosnowcu.

Jak informuje Jacek Pytel, oficer prasowy z KMP w Katowicach, taki czyn zagrożony jest karą do trzech lat więzienia.

W trakcie policyjnych działań wyszło na jaw, że 25-latka była poszukiwana w związku z inną sprawą. W przeszłości popełniła wykroczenie, za które na miesiąc miała trafić do więzienia. Jednak nie stawiła się. Obecnie przebywa w areszcie. Będzie musiała odbyć zaległą karę.

Jak informują mundurowi, teraz o jej dalszym losie zdecydują prokurator i sąd. Zaś decyzję w sprawie porzuconych dzieci podejmie sąd rodzinny.

Czy matka, która porzuciła dzieci, powinna pójść do więzienia?

Podczas przesłuchania płakała. Tak tłumaczyła przyczyny podjęcia tak dramatycznego kroku: „Przyjechałam z Pomorza z dziećmi, tutaj na Śląsk do mojej rodziny. Straciłam pracę, mieszkanie. (...) Chciałam, żeby ktoś znalazł im normalną rodzinę, której ja nie potrafiłam stworzyć. Chciałam dla nich jak najlepiej”.

ZEZNANIA 25-LATKI

Pierwszego z synków, 7-miesięcznego Alana, znaleziono w miniony wtorek w przedsionku kościoła Nawiedzenia NMP w Sosnowcu na osiedlu Rudna. Chłopiec miał przy sobie kartkę z prośbą o zaopiekowanie się nim.

W środę, w katowickim kościele Wniebowzięcia NMP przy ulicy Granicznej, 25-latka porzuciła drugiego synka. Był nim 1,5-roczny Patryk.

Chłopcy byli zadbani, ciepło ubrani. Obaj mieli przy sobie butelki z mlekiem, pieluszki. Trafili do rodziny zastępczej.
Kobieta została zatrzymana w miniony piątek. Udało się to dzięki świadkowi, który na zdjęciach publikowanych w mediach rozpoznał dzieci i wskazał, kim może być ich matka.

Mimo że nie miała stałego miejsca zamieszkania, policji udało się szybko ustalić, gdzie może przebywać. Została zatrzymana w mieszkaniu swojej babci w Sosnowcu.

To nie pierwszy przypadek w regionie, gdzie doszło do porzucenia dzieci przez matki. W listopadzie ubiegłego roku głośno było o 17-latce z Zabrza, która wózek z 1,5-rocznym synkiem porzuciła w Toruniu. Okazało się, że nie jest prawnym opiekunem chłopca. Opiekę nad nim sprawowała jego babcia. W sierpniu 2013 roku w Tarnowskich Górach 21-latka zostawiła wózek z synem bez opieki na ulicy. W kwietniu 2010 roku w bytomskich Łagiewnikach 22-latka także zostawiła wózek z synkiem. Natrafił na niego przypadkowy rowerzysta. Pięć miesięcy później, również w Bytomiu, policja szukała matki noworodka porzuconego na klatce schodowej w bloku przy ul. Ligęzy.

Rozmowa z dr hab. Katarzyną Popiołek, prof. Uniwersytetu Humanistycznospołecznego SWPS w Katowicach

Co może skłonić kobietę do porzucenia swojego dziecka?
Nie można uogólniać, bo każda sytuacja jest inna. Czasem skłania ku temu sytuacja materialna, czasem sytuacja w domu. Zazwyczaj rodziców pcha do tego niemożność poradzenia sobie z codziennością, z problemami, z prawidłową opieką nad dzieckiem. Powodów może być wiele.

W Polsce działają „okna życia” gdzie bezpiecznie zostawić można swoje dziecko. Dlaczego więc kobieta zostawiła swoje dzieci w kościele, na podłodze?
Ludzie mają ogromne zaufanie do instytucji kościoła. Wiedzą, że to placówki o charakterze opiekuńczym i tam w razie sytuacji awaryjnej mogą szukać pomocy. Kobieta lub kobiety czy rodzice tych dzieci wiedzieli, że w kościele dziecku nic złego się nie stanie i szybko zostaną znalezione, a także uzyskają pomoc.

Czy taką sytuację należy odebrać jako krzyk rozpaczy, wołanie o pomoc matki?
Zdecydowanie. To desperacki krzyk rozpaczy. Na pewno matka kocha swoje dzieci, to nie podlega wątpliwości. Dzieci, z tego co wiem, były zadbane, dobrze ubrane. Można przypuszczać, że matka robiła w ostatnim czasie wszystko, by do takiej sytuacji, że musi oddać dzieci, nie dopuścić. Dbała o te dzieci, radziły sobie jak mogły najlepiej w tej trudnej sytuacji, żeby tylko nie musiały opuszczać swoich pociech. Ale coś w nich pękło. To wołanie o pomoc. Nie tylko dla dzieci, ale także i dla tej kobiety. Decyzja o porzuceniu dziecka musiała dojrzewać od dłuższego czasu, takiej decyzji nie podejmuje się pod wpływem chwili. Ona musiała poczuć, że nie jest już w stanie dłużej opiekować się dziećmi, zapewniać im jedzenia, ubrania.

Matka potrzebuje pomocy, to wiemy. Czy sądzi pani, że jeśli ta pomoc zostanie jej udzielona, to kobieta czy kobiety zdecydują się ponownie zaopiekować dziećmi?
Myślę, że one zrobią to z wielką radością, przyjmą dzieci z powrotem. Na pewno potrzebna jest pomoc prawdopodobnie materialna, pewnie psychologiczna. To zrozpaczona kobieta, której teraz trzeba jak najszybciej pomóc. W tej sytuacji takiej pomocy na pewno zabrakło. Zabrakło wsparcia rodziny, pomocy sąsiedzkiej. Niestety wciąż żyjemy w przekonaniu, że troska o sąsiada, znajomego, może być traktowana jako próba wtrącania się. Ale niestety ludzkie dramaty dzieją się u nas, w sąsiedztwie. Czasem trzeba wyłączyć serial i rozejrzeć się wokół siebie.


*Wielkanoc: W których sklepach jest najtaniej? SPRAWDZILIŚMY Zobacz raport
*WNIOSKI I DOKUMENTY na 500 zł na dziecko w ramach Programu Rodzina 500 PLUS
*1000 zł na dziecko: JAK DOSTAĆ BECIKOWE? ZOBACZ KROK PO KROKU
*Chcesz kupić auto w cenie 15-20 tys. zł? Sprawdź najlepsze oferty
*Jesteś Ślązakiem, czy Zagłębiakiem? Rozwiąż quiz

Katarzyna Domagała-Szymonek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.