- Chcemy pokazać, że jednak jeszcze nie powiedzieliśmy ostatniego słowa - mówi Mateusz Kantor, piłkarz Karpat Krosno. Krośnianie spisali się jesienią poniżej oczekiwań i teraz z niecierpliwością czekają, by zrehabilitować się w rundzie wiosennej.
Nie da się ukryć, że runda jesienna wam nie wyszła.
- Niestety tak. Można oczywiście mówić, że byliśmy źle przygotowani w lecie czy coś takiego, ale tak naprawdę to my wychodziliśmy na boisko i to my zawiedliśmy oczekiwania kibiców, działaczy i nasze własne. Byliśmy po prostu w słabej formie fizycznej i piłkarskiej i to była chyba główna przyczyna naszych słabych wyników.
Zaczęliście już przygotowania do rundy wiosennej. Jak porównałbyś okres przygotowawczy wg trenera Fedoruka i Owczarka?
- Przyszedłem latem, więc nie wiem, jak wyglądały zimowe przygotowania u trenera Owczarka, ale rzeczywiście brałem udział w letnich przygotowaniach. Teraz z trenerem Fedorukiem zaczynamy naprawdę bardzo ciężkie treningi i wszyscy chcemy ciężko trenować. Wszyscy uważamy, że ciężka praca to jest właśnie właściwa droga do sukcesu. Jesteśmy więc zadowoleni, bo wiemy, że jedynie dzięki takim ciężkim treningom możemy odpokutować nasze winy i osiągnąć dobry wynik na wiosnę.
Masz trochę satysfakcję, że byłeś zawodnikiem, który chyba najszybciej przekonał do siebie trenera Fedoruka?
- Zgadza się. Chyba pierwszą decyzją trenera, którą podjął odnośnie składu było posadzenie mnie na ławce. To było przed meczem z KSZO. Pecha miał jednak Paweł Jarząb, bo doznał kontuzji już w pierwszej połowie i ja wskoczyłem do składu, a od tamtego momentu grałem już praktycznie we wszystkich spotkaniach. Cieszę się, że trener przekonał się do mnie, a ja spędziłem najwięcej minut w rundzie w całym zespole. Jest to na pewno dla mnie też jakaś satysfakcja, że w miarę te oczekiwania wobec mnie spełniłem choć osobiście nie jestem do końca zadowolony ze swojej dyspozycji.
Czy z perspektywy czasu jesteś zadowolony, że przeniosłeś się do Krosna?
- Odszedłem ze Stalowej Woli, bo byłem już trochę zmęczony tamtym klimatem w klubie. Byłem tam cztery lata i praktycznie nic się przez ten czas nie działo. Nie było nigdy żadnego celu, takie granie dla grania. Trochę mnie to odrzuciło, pojawiła się konkretna propozycja z Karpat i skorzystałem. Wprawdzie celu raczej w tym sezonie już nie zrealizujemy, bo o awans chyba niestety bić się nie będziemy. Raczej staram się nie żałować swoich decyzji i wyciągać wnioski. Myślę, że jeżeli dobrze zagram w rundzie wiosennej, to mogę być jeszcze lepszym zawodnikiem.
Co jest waszym realnym celem na rundę wiosenną?
- Myślę, że po prostu starać się wygrywać w każdym meczu. Musimy punktować i jak najmniej przegrywać. Wiemy, że przy dobrej postawie możemy jeszcze zdobyć sporo punktów. Wydaje mi się, że musimy walczyć o jak najwyższe miejsce w tabeli – to będzie realny i rozsądny cel. Nie będziemy się ośmieszać mówiąc, że gramy o utrzymanie, bo to po prostu jest nasz obowiązek.
Czy poziom tej zreformowanej 3 ligi cię zaskoczył?
- Może nie mam takiego porównania, bo ostatnio grałem w 2, ale z tego co mówią chłopaki, to poszedł on naprawdę do góry. Sam też widzę, że w 3 lidze gra coraz więcej zawodników, którzy mają doświadczenie z 2 czy nawet 1 ligi i to też na pewno wpływa na poziom ligi.
Czuć w klubie, że jesienią zawiedliście?
- Tak, nasz prezes jest bardzo wymagającym człowiekiem i jest to naprawdę zrozumiałe, że ktoś może być rozczarowany, bo wykłada pieniądze, a my po prostu daliśmy ciała. Sami mamy świadomość tego, że zawiedliśmy i dlatego myślę, iż ta runda wiosenna będzie dla nas ważna, żeby pokazać wszystkim, że jednak jeszcze nie powiedzieliśmy ostatniego słowa.