Mateusz Mika: Z kadry nie zrezygnowałem dożywotnio
O stanie zdrowia, potencjale przebudowanej drużyny Lotosu Trefla i grze w polskiej kadrze, rozmawiamy z przyjmującym Mateuszem Miką
Stęsknił się Pan już za siatkówką czy może marzył o dłuższych wakacjach?
Trochę się stęskniłem. Ale z drugiej strony zobaczymy, co będziemy wszyscy mówili za półtora miesiąca, kiedy wystartują się rozgrywki ligowe. Póki co, rozpoczęliśmy długi okres przygotowawczy. Oby tylko nam ta siatkówka nie zbrzydła do pierwszej kolejki PlusLigi.
Wiem, że ciągłe pytania o stan zdrowia w ubiegłym sezonie Pana denerwowały, ale od tego uciec się nie da. Jak obecnie czuje się Mateusz Mika?
Czuję się dobrze. Ostatnio przeszedłem badanie USG, po raz pierwszy od majowej operacji kolana. Na szczęście obraz pokazuje, że wszystko jest w porządku, a rana goi się tak, jak powinna. Nie mogę jeszcze robić wszystkiego, na przykład skakać czy wykonywać gwałtownych przyspieszeń, ale z tym, co zleca mi sztab szkoleniowy, nie mam większych problemów. Dużego bólu już nie czuję.
Ale do ideału daleko?
Nie jestem jeszcze gotowy na to, by trenować na pełnych obrotach. Optymalna forma, ta fizyczna i zdrowotna, ma przyjść na początek ligi. Zresztą, żaden z chłopaków, którzy zaczynają treningi, na pewno nie jest gotowy na to, by od razu odbijać piłkę na odpowiednim poziomie.
W Gdańsku nastąpiła przebudowa drużyny. Jak Pan ocenia potencjał zespołu, który stworzył Andrea Anastasi? Jest większy niż ostatnio?
Myślę, że nie da się porównać drużyny, którą mieliśmy choćby w ubiegłym sezonie do składu, którym dysponujemy teraz. Mogę spróbować natomiast odnieść się do przebudowy. Zespół wydaje się dobry, ale różne czynniki muszą się złożyć na to, by drużyna odpowiednio zafunkcjonowała. Nazwiska mogą być dobre, ale nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem i potem wynik jest rozczarowujący. Nie zmienia to jednak faktu, że dołączyli do nas zawodnicy, którzy zyskali już uznanie na siatkarskiej scenie. Jeżeli to wszystko uda się trenerowi odpowiednio poukładać, a nam stworzyć w środku zespołu dobrą atmosferę, to wierzę, że będziemy w stanie zająć na koniec sezonu lepsze miejsce niż ostatnio.
Wiadomo, że kibice chcą, by Lotos Trefl wrócił do walki o medale. I to będzie cel drużyny. A jaki indywidualny cel przyświeca Panu?
Chcę przede wszystkim zażegnać problemy zdrowotne, które ostatnio mi dokuczały. To priorytet. A poza tym, zamierzam wrócić do dobrej dyspozycji, grać jak najlepiej, pomagać drużynie, a jeśli do tego zespół będzie grał dobrze, to wynik przyjdzie przy okazji. Trzeba myśleć pozytywnie, uśmiechać się, bo wtedy wszystkim nam będzie łatwiej.
Z kadry zrezygnował Pan ze względów zdrowotnych. Ale rozumiem, że temat gry w reprezentacji nie jest zamknięty?
Oczywiście. Nie zrezygnowałem przecież z kadry dożywotnio, tylko na ten sezon. Nie było w zasadzie możliwości, żebym pomagał reprezentacji w tym roku, bo zdecydowałem się na operację kolana. Mistrzostwa Europy za pasem, a ja jestem w lesie z formą, więc to nie miało najmniejszego sensu. Mogę jednak z tego miejsca zadeklarować, że jeśli selekcjoner będzie zainteresowany powołaniem mnie do kadry w przyszłym roku i mój stan zdrowia na to pozwoli, to na pewno będę chciał znowu pomóc kadrze.
Czego Panu teraz życzyć?
Oczywiście zdrowia, bo to jest najważniejsze. Ale też dobrego sezonu w klubie. No i życzmy sobie też tego, by reprezentacja Polski zdobyła medal na mistrzostwach Europy.