Mateusz Wojciechowski z Kikoła od siedmiu lat kontynuuje swoją przygodę z aktorstwem. Kształcił się aktorsko i umacniał w tym, że jego pasja może być zawodem. Ale ma też swój biznes.
O tym, że zaczął poważnie myśleć o szkole aktorskiej, zadecydowała rozmowa z zawodowym aktorem na planie jednego z seriali. - Myślę, że ten moment sporo zmienił w moim życiu - przyznaje Mateusz Wojciechowski z Kikoła, obecnie już absolwent prywatnej szkoły aktorskiej.
Ale tak naprawdę aktorska pasja zaczęła się jeszcze wcześniej. Pierwsze kroki aktorskie stawiał głównie w gimnazjum, choć i w podstawówce także zdarzały się sporadyczne wystąpienia.
- Na deskach szkolnego teatru można było zobaczyć mnie głównie w kabaretach - mówi Mateusz. - Poważniejsze aktorstwo rozpoczęło się dopiero w pierwszej klasie technikum, w Zespole Szkół Technicznych w Lipnie. Wtedy też trafiłem do Teatru Impresaryjnego imienia Włodzimierza Gniazdowskiego we Włocławku. Wtedy myślałem, że już coś potrafię, jednak po pierwszych spotkaniach w teatrze szybko przekonałem się, że jeszcze wiele muszę się nauczyć.
Mateusz od siedmiu lat kontynuuje swoją aktorską karierę, jednocześnie ma swój biznes - działa w marketingu sieciowym. - Praca przy każdym serialu czegoś mnie uczy - mówi Mateusz.
Rok 2014 był na pewno przełomowy pod tym względem. Pierwszy raz zagrałem epizod w serialu „Czas honoru”, a potem także w „Prawie Agaty” czy ,Przyjaciółkach”. Potem był także m.in. serial „Na sygnale”.
- Ostatnio miałem przyjemność zagrać w nowym serialu w reżyserii Piotra Wereśniaka, którego emisja będzie w telewizji już we wrześniu - opowiada Mateusz Wojciechowski. - Byłem bardzo podekscytowany informacją, że zostałem wybrany do serialu tym bardziej, że w scenie zagram z panem Piotrem Fronczewskim i Elą Romanowską. Nie ma to dla mnie znaczenia, że jest to epizod. Najważniejsze jest dla mnie to, że mogę cały czas się rozwijać i uczyć od najlepszych.
Pokazy i evety to okazja do spotkań ze znajomymi
Mateusz nie ukrywa, że lubi bywać na pokazach, chętnie fotografuje się na ściankach. Ostatnio był na pokazie mody Roberta Kupisza. - Pokazy mody czy inne eventy to nie tylko okazja do tego aby zapoznać się z najnowszymi trendami ale przede wszystkim okazja do tego aby móc spotkać się ze znajomymi - twierdzi kikolanin. - I jak się okazało, nie zawiodłem się. Tym razem spotkałem moją nauczycielkę z prywatnej szkoły aktorskiej, panią Laurę Łącz, a także innych znajomych z seriali czy programów rozrywkowych.
Nauka w prywatnej szkole aktorskiej
- Nauka trwała rok, ale krótko wcale nie oznacza łatwo - mówi Mateusz. - Osobiście uważam, że jest zupełnie na odwrót. Materiału było dużo, więc sporo pracy musieliśmy wykonać samodzielnie. Jest to wyzwanie. Wielu mu nie sprostało. Rozpoczęło kierunek około pięćdziesięciu osób, dyplom otrzymało tylko około dwudziestu. Tym bardziej się cieszę, że udało mi się zdobyć ten zawód. Bardzo się cieszę, że poznałem w tej szkole tak wspaniałych ludzi, z niektórymi z nich nawet się zaprzyjaźniłem. Pozytywnie wspominam pracę z wykładowcami. Na początku patrzyłem na nich zupełnie inaczej, w końcu są to zawodowi, znani aktorzy teatralni i telewizyjni. A oni są na co dzień po prostu bardzo fajnymi ludźmi. Najmilej wspominam zajęcia z panią Laurą Łącz i to nie dlatego, że egzamin u niej zaliczyłem na bardzo dobrą ocenę. Bardzo mnie ukierunkowała. Pokazała mi drogę, którą powinienem iść. Ogromnym wyróżnieniem było dla mnie to, że po zaprezentowaniu się na egzaminie pani Laura powiedziała, iż nie przypomina sobie, aby któryś z uczniów wykorzystał jej wskazówki w stu procentach. Tak jak ja to zrobiłem...
Dlaczego nie zdecydował się na aktorstwo od razu po maturze? Myślę, że wtedy nie byłem gotowy aby robić to, co lubię, zawodowo - mówi młody aktor - Owszem sprawiało mi to dużo frajdy, ale nie sądziłem, że aktorstwo może stać się częścią mnie.
Jaki jest Mateusza przepis na sukces?
- Nazywam to wychodzeniem ze strefy komfortu - mówi młody aktor. - „Jeśli chcesz mieć coś czego wcześniej w życiu nie miałeś, musisz zrobić coś czego wcześniej nie robiłeś”… To maksyma, która cały czas mnie nakręca do tego, aby się rozwijać, stawać coraz lepszym. Wiem jedno: porażka nie jest przeciwieństwem sukcesu, jest jednym z jego elementów.