Plotka głosi, że w toruńskiej prokuraturze strzelały korki od szampana na wieść o tym, iż Matką Boską i waginą zajmą się śledczy z Gdańska. Wszyscy im współczują...
Matka Boska była tekturowa. Wagina też. A w zasadzie „wizerunek przypominający Matkę Boską w otoczeniu żeńskich organów płciowych”, jak to sprecyzowała Prokuratura Okręgowa w Gdańsku. Będzie badać, czy to coś, co pojawiło się na feministycznej demonstracji pod Radiem Maryja, doprowadziło do obrazy uczuć religijnych.
W rękach dziecka?!
- Osobiście tego nie widziałam. Zobaczyłam to coś na zdjęciach, na jednym z portali informacyjnych. Jako organizatorka mam dużo na głowie i wszystkiego nie widzę - zgrabnie tłumaczy Agata Chyżewska-Pawlikowska z Toruńskiego Strajku Kobiet. I przyznaje, że - tak - też „ma wrażenie, że to coś niosła dziewczyna lub dziewczynka”.
Toruński Strajk Kobiet był organizatorem pierwszej, ubiegłorocznej „Chryi pod Radiem Maryja” i podobnej w tym roku. 3 maja pod siedzibą rozgłośni zgromadziły się feministki i ich goście, by demonstracyjnie obejść urodziny ojca Tadeusza Rydzyka.
Tekturowy obrazek (na zdjęciu powyżej) wcale nie był głównym punktem manifestacji. Szedł sobie jakoś tak bokiem, po cichu. W rękach ciemnowłosej istoty płci żeńskiej, na oko - nieletniej. Tak też się złożyło, że obrazek zaistniał na zdjęciu tuż obok Wandy Nowickiej, która przyjechała na toruńską „Chryję 2”.
Sama manifestacja w tym roku miała tęczowy wyraz. W ramach solidarności ze środowiskiem LGBT, nielubianym (delikatnie mówiąc) przez Radio Maryja, niesiono wielką, tęczową flagę. Otwarcie mówiono o apostazji i odsyłano do punktu z formularzami.
Postaciami, które na pewno zapadły w pamięć wszystkim obserwatorom „Chryi 2” byli ojciec Tadeusz Rydzyk i posłanka Anna Sobecka (PiS), była lektorka rozgłośni. Rzecz jasna byli to przebierańcy - w maskach i przebraniach.
Prawnie przygotowani
Agata Chyżewska-Pawlikowska podkreśla, że tegoroczna demonstracja przygotowana została z dbałością także o aspekt prawny. Pierwsza, ubiegłoroczna, była większym żywiołem.
- W tym roku, po ubiegłorocznych doniesieniach do prokuratury (m.in. poseł Anny Sobeckiej - przyp.red.) wiedzieliśmy, że ważny będzie każdy szczegół wydarzenia - mówi organizatorka „Chryi”.
Jak było do przewidzenia, zaraz po demonstracji pod Radiem Maryja pojawiły się kolejne doniesienia i naciski na prokuraturę. Obrazę uczuć religijnych zgłaszali wspomniana posłanka, ale i Ryszard Nowak, przewodniczący Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami i Przemocą. Środowiska radiomaryjne oczekiwały, że nadzór nad sprawą weźmie sam Zbigniew Ziobro.
Jaka ulga. Bierze Gdańsk!
Toruńska prokuratura już swoje przeszła przez pierwszą „Chryję”. Śledztwo w jej sprawie prowadzi od ponad roku i podobno się nie przykłada. Tak twierdzi przynajmniej posłanka Anna Sobecka.
„Postępowanie to nie powinno nastręczać żadnych problemów w jego prowadzeniu, w jego merytoryczności i rozstrzygnięciu. Dziwi zatem opieszałość prokuratury w tej sprawie. Postawa taka sprawia, że ta sam grupa osób co przed rokiem rozzuchwaliła się w swoich działaniach, nie licząc się z odpowiedzialnością za swoje czyny” - denerwowała się parlamentarzystka.
Wiedząc, że zaraz prowadzić trzeba będzie drugie śledztwie, w sprawie kolejnej „Chryi”, toruńscy śledczy oddali całość do dyspozycji Prokuraturze Regionalnej w Gdańsku. Powód oficjalny mieli całkiem mocny, choć zaskakujący. „Okazało się” bowiem, że tak przed rokiem, jak i 3 maja 2019 roku, w feministycznym happeningu wziął udział... brat prokuratora Prokuratury Okręgowej w Toruniu.
- Aby uniknąć podejrzeń, że w związku z tym jesteśmy zainteresowani rozstrzygnięciem tej sprawy w określony sposób, przekazaliśmy postępowania do dyspozycji Prokuratury Regionalnej w Gdańsku - tłumaczył „Nowościom” prokurator Andrzej Kukawski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Toruniu.
Dla bezstronności zatem „chryjowe” sprawy wyekspediowano na Pomorze. Decyzją Prokuratury Regionalnej w Gdańsku obiema zajmie się gdańska „okręgówka”. To ona wszczęła też już oficjalnie „dochodzenie w sprawie obrazy uczuć religijnych dnia 03.05.2019 r. w Toruniu poprzez znieważenie wizerunku Matki Boskiej w ten sposób, że jedna z uczestniczek zgromadzenia eksponowała wizerunek mogący kojarzyć się z Matką Boską w otoczeniu żeńskich organów płciowych, tj. o czyn z artykułu 196 kk” (wierny cytat z pisma prokuratury, którym na Facebooku pochwaliła się posłanka Anna Sobecka z Torunia.
Wagina? Matka Boska? Hmmm...
Jak wynika już z samego tytułu dochodzenia, śledczy zbadać będą musieli, czy tekturowe „coś” przedstawiało Matkę Boską. Oczywiście, interesować ich też będą obrażone uczucia religijne tych, których boli widok Matki Boskiej w waginie.
- Ale czy to była wagina? - prowokacyjnie pyta Agata Chyżewska-Pawlikowska. - W ubiegłym roku wiele szumu było wokół innej (rzekomo) waginy niesionej na patyku przez demonstranta z Gdańska, ubranego w komżę. Spotkałam się z opiniami, że to nie była żadna wagina, tylko Oko Saurona (postać z trylogii Tolkiena, władca Mordoru, manifestujący się jako Oko -przyp.red.).
Oczywiście, śledczych będzie też interesowało, kto owo obrazoburcze „coś” niósł podczas demonstracji. Dochodzenie bowiem wszczęli wobec tej określonej demonstrantki. Jej wiek, jak nietrudno się domyślać, będzie miał znaczenia dla finału sprawy.
Sprawa kolejna - na moc przekazu. Skoro tekturowe „coś” szło sobie bokiem i nie pchało się na afisz, to kto je tak naprawdę widział i poczuł się religijnie obrażony?
Nieszczęsny artykuł 196
„Szczęsny” nie jest, bo wciąż budzi kontrowersje, a wręcz otwartą krytykę. Artykuł 196 Kodeksu karnego mówi, że „Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”. I tyle.
Według jednych, art. 196 miał w zamyśle ustawodawcy chronić interesy mniejszości religijnych. Według drugich - wcale nie - w sukurs przychodzić ma w każdym przypadku znieważenia. Według większości ekspertów jednak, jest mało precyzyjny i pozostawia szerokie pole do interpretacji.
Przepis martwy nie jest. Co roku prokuratury w Polsce rozpatrują blisko stu zawiadomień o popełnieniu takiego przestępstwa (w 2017 r. zgłoszono 99 przypadków, w 2018 r. - 95). Jak podaje portal Prawo.pl, powołując się na dane z Biura Prasowe Prokuratury Krajowej, do sądu trafia blisko 20 procent spraw o czyn ścigany z art. 196. Część z tych spraw kończy się ukaraniem sprawcy - w 2017 r. za obrazę uczuć religijnych skazano 12 osób, a w 2018 - osiem. Większość skazanych musiała zapłacić grzywnę. Surowsze kary, np. ograniczenia wolności, to rzadkość.