Każda matka ma swoją intuicję, mądrość i jak każda kobieta, ze wszystkim sobie radzi
Matka Polka odchodzi w siną dal?
Matka Polka z jednej strony trzyma się mocno, z drugiej – paradoksalnie – dogorywa. Trzyma się dobrze dlatego, że jest bardzo dużo w Polsce patriarchalnych kobiet, które przyjmują ten styl jako rzecz nie do podważenia. Jest to styl tradycyjnej kobiety domowej – matki i żony, ale już nie kochanki. Żoną się jest po to, żeby móc mieć dzieci, które się będzie wychowywało z wielkim poświęceniem siebie i potem z wielkim oczekiwaniem, że ktoś podziękuje. I w końcu z wielkim zdziwieniem, że nikt nie dziękuje. A w związku z tym – ze złością za brak wdzięczności. Matka Polka
ma cechy fajne i niefajne, przy czym, myślę, że przez usztywnienie postaw, stały się one głównie niefajne.
Co jest niefajne?
Rodzaj przekonania, że jeśli wybrałam taką drogę, to wszystkie powinny taką drogę wybierać. Matka Polka, szczególnie dla innych kobiet, jest mało tolerancyjna. Zwłaszcza dla typu kobiet kochanek. I to niekoniecznie chodzi o „tę trzecią”, ale o typ kobiecości. Matka Polka jest nietolerancyjna dla kobiecego seksualizmu; niezbyt tolerancyjna dla praw własnych dzieci. Ponieważ dzieci mają być takie, jak trzeba, a nie takie, jakie mogą być. W ogóle w stereotypie Matki Polki jest również dużo stereotypowych oczekiwań. A to jest szalenie szkodliwe, zabija oryginalność i kreatywność kobiet, które wchodzą w macierzyństwo. Często zostawiają swoje marzenia, zdolności, talenty, a także zwykłą dziewczęcą czy kobiecą lekkość, pogodę ducha, bo Matki Polki tak strasznie dużo muszą. A jak one muszą, to przecież inni też muszą! Taką babę szlag trafia, jeśli widzi, że ktoś inny nie musi, a ona musi, prawda? W związku z czym jest to coś, z czym wolałabym, abyśmy się pożegnali. Aczkolwiek nie myślę, że to szybko pójdzie.
To zatrzymajmy się teraz przy tej drugiej tezie, że Matka Polka dogorywa. Współczesne, wykształcone kobiety odrzucają dziś ten wzorzec?
Nie wszystkie, ale sporo. Warto też powiedzieć o tym, że można być mamą i żoną bardzo ciepłą, mądrą i serdeczną i być przez całe życie w domu, nie pracować zawodowo; być kobietą, która światu przysparza wspaniałych jakości. Nie o to więc chodzi, że Matki Polki to są tylko te kobiety, które nie pracują zawodowo. Te, które pracują, to też mogą być Matki Polki. Mogą mieć ciekawy zawód; wydawałoby się, że jak kobieta ma ciekawy zawód, to powinna być oryginalna. Ale ona właśnie w tej sprawie intymno-rodzinno-miłosnej jest bardzo tradycyjna, a na dodatek jeszcze sztywna. Sztywność jest najgorsza. Stereotypy dlatego trzymają się dobrze, że dają ludziom złudę bezpieczeństwa. Podpory. Ci, którzy mają duży kłopot ze swoim prawem do wolności, bo go nie dostali od swoich Matek Polek i tatusiów, czasem strasznych tyranów (choć Matki Polki też potrafią być bardzo tyrańskie), mają strach przed myśleniem, strach przed tym, co nowe, przed wolnością w ogóle. A najbardziej przed samodzielnością, odpowiedzialnością za siebie. Niby chcą, ale się boją. Wolą opierać się na stereotypie. „Wszyscy tak robią, to znaczy, jest dobrze. Nikt mnie nie opieprzy, nie wyjdę na dziwoląga.
Ale nadal Matka Polka to kobieta z rękami do kolan…
… i z siatami w tych rękach!
Obowiązkowo. Kąciki ust opuszczone, włosy poprzetykane siwizną, ręce spracowane, pięty szorstkie.
Zgadza się. I krem Nivea. Jako jedyny.
Jeśli w ogóle używa jakiegoś.
Ale jest to też obraz kobiety mocnej, takiej, która wszystko wytrzyma, wszystko zniesie, wszystko naprawi, nieważne, że mąż pijak, bo ona i tak dom utrzyma. Mąż nie pracuje? Ona i tak sobie poradzi. Choroba w rodzinie – to ona zajmie się mamusią, tatusiem, ciocią, babcią. Oczywiście nie będzie w tym pogodna. A zatem jest to kobieta, która po pierwsze bierze bardzo dużo ciężarów na siebie – i to pasuje do tych długich rąk, prawda? Ma poczucie, że jest Atlasem, który trzyma świat, bo bez niej wszystko by się rozpadło. Najgorsze jest to, że bez niej by się nie rozpadło; wszyscy by się musieli zabrać za to, co ona robi. A ona ani dzieciom, ani rodzinie nie pozwala się sprawdzić. Dopiero od kilkudziesięciu lat kobiety zabrały się za reaktywację. Przedtem jasne było, że baba ma siedzieć w domu. Małżeństwo dla kobiety było w gruncie rzeczy podstawowym rozwiązaniem.
Dziś kobiety nie chcą rezygnować z siebie.
I fajnie! Cudownie. Po to się nasze prababcie biły i rzucały się na tory. Największą robotę zrobiły jednak zachodnie sufrażystki. U nas socjalizm dawał pozorne równouprawnienie, bo kobiety wsadzało się na traktory. Dlatego, że akurat nie było chłopów. Ale jak wrócili, to baby z traktorów won.
Co dobrego niesie ze sobą Matka Polka?
W ogóle matka, kobieta niesie mnóstwo dobrego, nie musi być ani Polka, ani „ustereoty-piona”. Niesie najważniejsze rzeczy – życie, opiekę, doświadczenie, przykład, wzór. Jeśli jest to osoba, która dostała w życiu więcej niż mniej – zawsze to podkreślam – to sama również dużo daje. Jeśli dostała mniej niż więcej, to niestety, również taki wzór będzie pokazywała. Matki Polki się niejako wyrodziły, bo powstania to była rzecz nienormalna i ja należę do tych, którzy uważają, żeśmy się wykrwawili powstaniami, a nie udowodnili swoją wielkość rycerską. Powstania były bez sensu, zabrakło nam rozsądku, mądrości. No, ale wtedy kobiety pokazały, że potrafią. Podobnie było w czasach Solidarności. Do powszechnej świadomości nie dotarło to, ile kobiety zrobiły w czasie przemian ustrojowych i wcale nie były za to ani zaproszone do rządów, ani uznane, ani wymieniane. I sprawiedliwości się ciągle nie doczekały.
Teraz uczą się tego, że sprawiedliwość muszą sobie same wziąć.
Uczą się tego, że żaden chłop nic nam nie da, choć niektórzy mówią, że są feministami i cenią kobiety. Bardzo miło i elegancko z ich strony. Natomiast jeżeli kobieta sama nie udowodni, że jest trzy razy lepsza od faceta, to jej nie będą słuchać ani brać pod uwagę.
Czy podstawowy kompleks kobiety, która zostaje matką, jest taki, że jest złą matką?
To podstawowy lęk i podstawowy ból, bo to, co słyszymy naokoło, dotyczy tego rodzaju doskonałości, ponad siły właśnie, czegoś, co się dźwiga. Ale dlaczego to musi być dźwiganie? Macierzyństwo, rodzicielstwo w ogóle, jest rzeczą ważną, odpowiedzialną i niełatwą…
O, właśnie! Rodzicielstwo. Wciąż często zapominamy, że to jest nie tylko macierzyństwo, że tak samo ważna jest rola ojca.
Bez przerwy przypominam, że to jest rodzicielstwo. Czasem tatusiowie są fajniejsi niż mamusie i wcale nie zdarza się to tak rzadko. Mało tego – czasem w związku to mężczyzna chce mieć dzieci, a nie kobieta. Stereotypem strasznym jest powtarzanie, że jak nie masz dziecka, to się nie spełnisz. I mówią o tym kobiety nawet mądre: „Nie wiedziałam, dopóki nie miałam, a teraz wiem, że bez tego bym się nie spełniła”. Ale dlaczego nie? Może byś się spełniła! Mnóstwo kobiet się spełnia. Mnóstwo kobiet po prostu nie chce mieć dzieci. Nie to, że nie lubią. Lubią cudze.
A czasem zdarza się i tak, że dopiero jak kobieta urodzi dziecko, uświadamia sobie, że wcale nie chce mieć dzieci.
Też znam parę takich kobiet. Znam też kilka takich, które wiedziały, że nie chcą, ale jednak trzeba było. I wcale nie były zachwycone. Ale te, co chcą, są zachwycone. Niech każdy robi to, co chce. Oprócz stereotypu Matki Polki, jest też inny i zawiera się w pytaniu: „A jak pani sobie radzi z pracą zawodową i macierzyństwem?”. Nikt pana prezesa ani wiceprezesa nie pyta, jak sobie radzi z tym, że ma troje dzieci, duży dom i młodą, piękną żonę. No jak on sobie radzi, jak on to wszystko obrabia? I jeszcze funkcja prezesa! On sobie radzi z prezesurą, bo ma dyrektorki, kierowniczki – kobiety. Teraz przeważająca średnia kadra kierownicza to są kobiety, bo do tego miejsca się je dopuszcza.
Co powiedzieć naszym mamom w Dniu Matki?
Żeby nie bały się być matkami. Każda matka ma swoją intuicję, mądrość i jak każda kobieta, ze wszystkim sobie radzi. Najgorsze to podważać siebie.