Matka: - Radny skrzywdził moje dziecko!
Anna Fridrich-Kryżar, matka siedmioletniego chłopca pomówionego o pobicie, złożyła skargę do burmistrza na żagańskiego radnego miejskiego Sebastiana Kuleszę.
O sprawie rzekomego pobicia siedmiolatka w Zespole Szkół nr 2 w Żaganiu informowaliśmy Czytelników w maju i w czerwcu w „Gazecie Lubuskiej”. Doniesienia, jakoby uczeń pierwszej klasy został pobity do nieprzytomności przez kolegę z klasy okazały się nieprawdziwe. Zarzuty badał sąd rodzinny, kuratorium oświaty oraz szkoła. Okazało się, że rzekomy sprawca pobicia był w tym czasie na boisku, zaś chłopczyk omdlał prawdopodobnie na skutek gorąca.
Aktywnym współinicjatorem bardzo poważnego oskarżenia wobec siedmioletniego dziecka był radny miejski Sebastian Kulesza, który również jest rodzicem siedmiolatka, uczęszczającego do tej samej klasy. Jednak nie był on stroną w sporze, ponieważ rzekome pobicie nie dotyczyło jego syna.
Matka oskarżonego chłopca, Anna Fridrich-Kryżar (zgodziła się na publikację nazwiska i wizerunku) złożyła na radnego skargę do burmistrza i radnych. Wzięła też udział w posiedzeniu komisji oświaty, na którym skonfrontowała się z S. Kuleszą. Kobieta jest wicedyrektorem Zespołu Szkół nr 2, choć obecnie przebywa na urlopie macierzyńskim.
Jej syn Tomek ma ADHD, ale jest prawidłowo prowadzony. Znajduje się pod opieką poradni psychologiczno-pedagogicznej. W maju miało dojść do rzekomego pobicia innego chłopca. Radny Kulesza był jednym z inicjatorów pisma skierowanego do dyrektora Tomasza Szewczyka, w którym Tomek został oskarżony o „pobicie do nieprzytomności” kolegi. Do takich zdarzeń miało też dochodzić kilkakrotnie w przeszłości. „Nasze dzieci są szczypane, bite, kopane i popychane” - napisali autorzy listu. „Jest wulgarny w stosunku do naszych dzieci i nauczycieli. Ma demoralizujący wpływ na nasze dzieci”.
Tak dorośli ludzie wypowiedzieli się na temat siedmiolatka. Sprawa trafiła do sądu, który zbadał sprawę i postanowił nie wszczynać postępowania. Powodem były wątpliwości, czy zdarzenie miało miejsce. Nikt go nie potwierdził. Również badania lekarskie. Po tym siedmioro rodziców, którzy podpisali się pod oskarżeniami wobec Tomka, wycofało się ze stawiania zarzutów i przeprosiło matkę dziecka. Z wyjątkiem radnego Kuleszy. Anna Fridrich-Kryżar zarzuca mu nie tylko buntowanie innych przeciwko jej dziecku, ale również nękanie jej telefonami, żądaniami wyjaśnień i uczestniczenia w zebraniu z grupą rodziców, których miał podburzyć . Jednego dnia miał wykonać do niej aż siedem połączeń, zaczepiał też, gdy z wózkiem i dziećmi przyszła na szkolny festyn. - Czułam się zaszczuta - opowiada Anna Fridrich-Kryżar. - Cierpiało moje dziecko i cała moja rodzina na skutek fałszywych oskarżeń. To spowodowało, że straciłam pokarm i już w maju nie mogłam karmić piersią mojej córeczki. Podczas konfrontacji radny podkreślał, że pod pismem do dyrektora podpisał się jako zaniepokojony rodzic, który obawia się o życie i zdrowie swojego syna. Nie odniósł się do faktu, że zarzuty stawiane siedmiolatkowi były nieprawdziwe i bardzo krzywdzące dla dziecka. - Nie podpisywałem się jako radny - podkreślił. - Ani też nie zabiegałem w ten sposób o wyborców.
- Nasza szkoła jest bezpieczna - podkreślił dyrektor Tomasz Szewczyk. - Uczy się w niej 770 dzieci, jest monitoring i wszelkie procedury, zapewniające bezpieczeństwo. Takie oskarżenia rzucają cień na placówkę, która przez wiele lat ciężko pracowała na dobrą opinię.
Matka chłopca skierowała sprawę do prokuratury. - 7 czerwca zostało podjęte postanowienie o odmowie wszczęcia - stwierdza Agnieszka Sobieszek, Prokurator Rejonowy w Żaganiu.