Matki będą skarżyć łódzki szpital
Jest zakażenie, będzie proces. W tym tygodniu adwokat ma przygotować pismo do sądu przeciwko szpitalowi, w którym urodziły się dzieci i u których stwierdzono zakażenie bakterią E.coli.
O sprawie pisaliśmy w sobotę 18 marca. Urodzona przez cesarskie cięcie 23 lutego córeczka Beaty Gawlińskiej w szóstej dobie życia z ciężką infekcją została przewieziona do szpitala im. Konopnickiej przy ul. Spornej. Po badaniach okazało się, że niedrożność przewodu pokarmowego dziecka spowodowana była zakażeniem bakterią E.coli. Stan dziecka był bardzo ciężki. Przeszło sepsę. Nadal jest hospitalizowane w szpitalu przy ul. Spornej.
W ubiegłym tygodniu z placówki wypisany został chłopczyk, który trafił tu z infekcją układu moczowego wywołaną - jak wynika z wypisu - bakterią E.coli. Wcześniej lekarze nie informowali matki dziecka, co jest powodem infekcji. Jest ona przekonana, że do zakażenia doszło także w szpitalu im. Rydygiera.
- Spędziliśmy w szpitalu tydzień - opowiada mama. - Infekcja rozwinęła się, gdy dziecko miało dwa i pół tygodnia. Niemożliwe, aby bakterią zaraziło się w domu.
Urząd Miasta, któremu podlega „Rydygier”, tydzień temu mailem odpowiedział na nasze pytanie o sprawę zakażenia: „Sprawa dotyczy tylko jednego dziecka. Nie ma mowy o zarażeniu żadnego innego dziecka. (Szpital z ul. Spornej również nie potwierdza tych doniesień). Do zarażenia mogło dojść poza szpitalem im. Rydygiera, ponieważ dziecko było w tym czasie przewożone też karetką wojewódzkiej stacji ratownictwa medycznego ze szpitala przy ul. Sterlinga do szpitala przy ul. Spornej. Mimo nieustalenia miejsca zarażenia, już w czwartek 16 marca z miejsc, gdzie przebywało dziecko w szpitalu miejskim, pobrano i oddano do analizy przez niezależne laboratorium wymazy - obecnie czekamy na wyniki badań.
Należy podkreślić, że w szpitalu im. Rydygiera wymazy sprawdzające są dokonywane regularnie w ramach nadzoru epidemiologicznego i nigdy nie stwierdzono obecności bakterii E.coli”.