Ta sprawa jest wyjątkowa. Mało jest postępowań, które przez lata spędzają śledczym sen z powiek. Joanna wyszła z domu w 1997 roku i ślad po niej zaginął. Przez dekadę prowadzono poszukiwania, a teraz prokuratura prowadzi postępowanie w sprawie... zabójstwa mieszkanki Kikoła.
Wieczorem 17 lutego 1997 roku Joanna Zawadzka wróciła do domu z pracy i poszła do pokoju swojej 9-miesięcznej córeczki Klaudii. Pobawiła się z małą. Następnie wzięła album ze zdjęciami dziecka i wyszła z mieszkania mówiąc rodzicom, że idzie do koleżanki. Znajoma mieszkała w sąsiednim bloku. Rozmawiały jakieś dwadzieścia minut. Joanna wyszła. Nikt z bliskich już nigdy jej nie zobaczył.
Ta historia wydarzyła się w Kikole niedaleko Lipna. Dzisiaj dwudziestotrzyletnia córka pani Joanny próbuje rozwikłać zagadkę zaginięcia jej matki. Prowadzi własne, prywatne śledztwo, dzięki któremu prokuratura ponownie podjęła umorzone już postępowanie w sprawie zaginięcia Joanny. Poddaje w wątpliwość czynności, które śledczy podejmowali przez lata w celu rozwikłania zagadki zniknięcia jej mamy.
A niewyjaśnionych wątków w tej sprawie nie brakuje...
Czytaj więcej w pełnej wersji artykułu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień