Maturzyści czekają na nowy termin egzaminu dojrzałości. Ustna matura pod znakiem zapytania [wideo]
- Choć z ulgą przyjęliśmy informację o przesunięciu matury, to stres jest. Wciąż nie mamy pewności, czy na pewno odbędzie się ona w czerwcu - mówią bydgoscy maturzyści.
Mikołaj Cyganek i Maciej Kobusiński są uczniami klasy III B o profilu biologiczno-chemicznym w II LO w Bydgoszczy. - To oczekiwanie na decyzję, czy matura rozpocznie się 4 maja, czy nie było okropne - mówi Mikołaj. - Gdy dowiedziałem się, że egzamin dojrzałości odbędzie się nie wcześniej niż w czerwcu i o konkretnym terminie dowiemy się z 3-tygodniowym wyprzedzeniem, przyjąłem to z dużą ulgą.
- Matura w czerwcu to nie jest mój wymarzony termin - twierdzi z kolei Maciek. - Chciałbym mieć to już z głowy. Czuję się dobrze przygotowany. Miałem mieć najdłuższe wakacje w życiu. Podobnie jak Mikołaj wybieram się na medycynę, ale planowałem, że po egzaminie dojrzałości pójdę do pracy, żeby sobie zarobić parę groszy. Moje plany zostały zburzone i na dodatek nie mam żadnej gwarancji, że ta matura w czerwcu będzie.
Niedawno minister edukacji na antenie TVP Info podał, że MEN bierze pod uwagę możliwość rezygnacji z matury ustnej i zdawanie jedynie pisemnych egzaminów przez tegorocznych maturzystów. Bydgoscy uczniowie uważają, że ma to dobre i złe strony.
- Matury ustne nie mają znaczenia przy rekrutacji na studia, ale pozwalają sprawdzić, czy potrafimy posługiwać się językiem. To też forma wystąpienia publicznego, które na studiach może być przydatne - mówi Mikołaj. - Osobiście ta zapowiedź mnie ucieszyła, bo jestem umysłem ścisłym. I egzaminu ustnego z polskiego obawiam się najbardziej.
Niektórzy uczniowie wskazują też na inne zalety tego rozwiązania. - Można lepiej przygotować się do egzaminów pisemnych - mówią. - Czas przeprowadzania matur byłby krótszy, szybciej poznalibyśmy wyniki i szybciej mogłaby rozpocząć się rekrutacja na uczelnie wyższe.
- Mnie też ucieszyła ta zapowiedź. Szczególnie ustny polski, gdzie trzeba wykazać się komunikacją i argumentacją, to byłby dla mnie duży stres - mówi Maciej Kobusiński.
Bydgoscy uczniowie przyznają też: - Nie przypuszczaliśmy, że maturę przyjdzie nam zdawać w tak trudnym czasie. Nauka zdalna to nie to samo, co bezpośrednie spotkania z nauczycielami.
- 24 kwietnia kończymy rok szkolny - mówi Mikołaj. - Próbna matura z CKE niewiele wniosła nowego. Arkusze z biologii i chemii były kopią tych z 2018 r. Z fizyki jedno zadanie było praktycznie inne.
- Na szczęście większość materiału mieliśmy przerobione - twierdzi Maciej. - Do nauki zdalnej już się przyzwyczaiłem, ale początkowo pojawiły problemy techniczne. Czasem zrywało się połączenie. Na niektórych platformach były ograniczenia czasowe. Teraz mamy, co prawda, więcej czasu na naukę, ale to może też na niektórych działać demobilizująco. Ja na pewno będę chciał wykorzystać jak najlepiej ten czas.
Bydgoscy uczniowie żałują też, że być może nie będą mieli już okazji spotkać się ze swoimi nauczycielami i kolegami z klasy.
- Mamy takie poczucie, że coś fajnego nas omija - mówi Mikołaj. - Nauka zdalna jest kłopotliwa. Przed świętami miałem lekcje, a sąsiad akurat robił remont. Nawet w słuchawkach na uszach trudno było się skupić.
Dziś maturzyści muszą mieć wystawione oceny. - 20 kwietnia będzie rada klasyfikacyjna, a 24 kwietnia kończy się dla nich rok szkolny - mówi Mirosława Glaza, dyrektor II LO w Bydgoszczy. - Świadectwa ukończenia szkoły będą gotowe. Uczniowie odbiorą je później. Przechowamy je w sejfie. Od 24 kwietnia nauczyciele nie mają już obowiązku prowadzenia zajęć z maturzystami. Uczniowie muszą powtarzać materiał sami, choć jak znam naszych nauczycieli, jeśli ktoś poprosi o pomoc, to nie odmówią.