- Czuję się bardzo dobrze. I ja, i syn - mówi MATYLDA KOWAL, biegaczka Resovii. - Urodził się z wielkim krzykiem, co bardzo mnie ucieszyło, bo to znaczy, że ma mocne płuca. Otrzymał 10 punktów, maksimum. Ważył prawie 4 kilogramy, mierzył 58 centymetrów. Spory chłopak.
Jak ma syn na imię?
Wiktor.
W nocy daje popalić rodzicom?
Niekoniecznie. Pomarudzi wieczorem, zmęczy się, za to potem śpi już raczej spokojnie.
Ciąża to nie jest łatwy czas dla kobiety. Te dziewięć miesięcy dało pani w kość?
Właśnie, że nie tak bardzo. Powiem, że nawet nie wiem, kiedy to przeleciało. Nie wymiotowałam, nie miałam innych problemów. Wszystko przebiegło raczej bezboleśnie.
Pomógł sport, dobra forma fizyczna?
To na pewno się przydało. Zresztą trenowałam także przez pierwszy trymestr. Kiedy pojawił się dyskomfort, przeniosłam się z bieżni do basenu i tam potrafiłam biegać nawet do półtorej godziny. Ruch biegowy był zachowany, oddechowo też się męczyłam.
Zaliczyła pani szkołę rodzenia?
Przy pierwszym dziecku na pewno warto z tego skorzystać. Ćwiczyłam w Pro-Familii, gdzie prowadzone są specjalne treningi dla kobiet w ciąży i po porodzie. Mąż był przy mnie. Byłam też pod stałą opieką lekarza prowadzącego, który konsultował moją aktywność fizyczną. Pomagała mi też fizjoterapeutka z Fizjo-Sportu. Byłam w dobrej formie i bazowałam na tym podczas porodu.
W dalszej części rozmowy przeczytasz m.in.:
- "Na pewno zmieniły się nasze priorytety, syn jest teraz najważniejszy"
- "Przyjrzałam się ostatnio karierom wielu biegaczek po ciąży. Niektóre miały problem z powrotem do wysokiej formy, ale większość radziła sobie całkiem dobrze"
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień