Matylda Kowal, zawodniczka Resovii: Czeka mnie teraz sporo myślenia na tym, co dalej

Matylda Kowal wróciła z mistrzostw Polski nie do końca zadowolona. Zawodniczka Resovii nie zdobyła medalu i nie udało się również spełnić minimum na Igrzyska Olimpijskie w Tokio.

Pani Matyldo, po mistrzostwach pewnie troszeczkę niedosyt jest.

Trochę rzeczywiście tak, bo są to dla mnie mistrzostwa bez medalu, a w ten medal na pewno zawsze się celuje. Troszeczkę niedosyt jest choć jeśli patrzę na poziom tego mojego biegu na 3000 m, który był najszybszym w historii mistrzostw Polski, bo dwie pierwsze zawodniczki uzyskały minimum na igrzyska, a to jest naprawdę wynik światowy, bo dawałby też udział w finale tych igrzysk. Muszę więc podkreślić, że poziom rzeczywiście był bardzo wysoki choć niedosyt, jak pan powiedział, u mnie pozostał.

Jak pani wspomniała walczyłyście również o minimum na igrzyska. Tym razem niestety nie uda się pani w nich wystąpić.

Tak, teraz już to wiem choć przed mistrzostwami nastawiałam się jeszcze na szybki bieg i na taką ostatnią szansę. Tym bardziej, iż wiedziałam, że ten mój bieg na 3000 m z przeszkodami będzie szybki i będę miała możliwość zrobienia wyniku. Zazwyczaj bowiem mistrzostwa to są takie biegi na miejsca, a wynik jest drugorzędną sprawą, ale tym razem wiedziała, że to jest moja ostatnia szansa. Postawiłam na te mistrzostwa, ale niestety szansy nie wykorzystałam. Jest mi na pewno przykro, bo się szykowałam do tych igrzysk. Liczyłam, że po tamtym sezonie, gdy wróciłam po urodzeniu dziecka wskoczyłam na taki dobry poziom. Czegoś jednak zabrakło. Myślę, że moje przygotowanie nie do końca było takie, jak zawsze. Wcześniej jeździłam w wysokie góry, ale teraz ze względu na to, że jestem mamą nie mogłam sobie na to pozwolić. W biegu trochę brakło sił w końcówce, żeby jeszcze powalczyć o ten wynik, bo technicznie pobiegłam go dobrze.