Po raz drugi w historii reprezentacja Polski kobiet zajęła 4. miejsce w mistrzostwach świata. Mecz o brązowy medal Polki przegrały z Rumunią.
POLSKA - RUMUNIA 22:31 (8:15)
POLSKA: Gawlik, Wysokińska - Kobylińska 3, Achruk 6, Kudłacz-Gloc 4, Zalewska 2, Kocela, Kulwińska 1, Stachowska, Niedźwiedź 2, Pielesz, Zych 1, Sądej 2, Łabuda, Gadzina 1.
RUMUNIA: Ungureanu, Munteanu - Neagu 10, Bradeanu, Szucs 1, Nechita 2, Ardean-Elisei 3, Manea 4, Pintea, Perianu 1, Marin 1, Tanasie 1, Geiger 3, Buceschi 2, Vizitiu 3, Chiper.
- Nie chcemy powtórki sprzed dwóch lat - zgodnie mówiły polskie szczypiornistki przed meczem o brązowy medal. Wtedy w Serbii uległy Norwegii i teraz ponownie nie chciały wracać z niczym.
Spotkanie z Rumunkami, które przegrały w półfinale po dogrywce z Norwegią 33:35, było bardzo podobne do dwóch meczów z Holenderkami. Tak jak w tamtych spotkaniach, biało-czerwone słabo zaczynały mecz. Kompletnie nie potrafiły się odnaleźć w ataku, słabo i mało agresywnie grały w obronie. Nie potrafiły rzucać goli, a kolejne bramki traciły w łatwy sposób.
Bez sposobu na liderki
Gra Rumunek opiera się na bramkarce Pauli Ungureanu oraz rozgrywającej Cristinie Neagu. Polkom nie udało się znaleźć sposobu na pokonanie rumuńskiej bramkarki oraz na powstrzymanie najskuteczniejszej strzelczyni, nie tylko zespołu Rumunii, ale i całych mistrzostw. Neagu trafiała praktycznie z każdej pozycji. Zdobyła 10 bramek przy 67-procentowej skuteczności.
Kim Rasmussen: Jestem smutny, bo nie wykorzystaliśmy kolejnej szansy na zdobycie medalu. źródło: PGNiG/x-news
Polki dodatkowo popełniały proste błędy podań. Nie potrafiły także zdobyć bramki z rzutów karnych, których zmarnowały aż cztery. Nie potrafiły także wykorzystać gry w podwójnej przewadze, którą także przegrały 0:1 po golu niesamowitej Neagu.
Po przerwie biało-czerwone zmieniły system obrony na bardziej agresywny. Przyniosło to chwilową poprawę gry. Straty udało się zniwelować do 4 goli, ale to było wszystko na co było stać polskie zawodniczki.
Smutek Polek
Po meczu polskie szczypiornistki były bardzo smutne i nieskore do dłuższych wypowiedzi i analizowania gry.
- Nie sprostałyśmy Rumunkom w żadnym aspekcie gry - powiedziała TVP torunianka Monika Stachowska. - Rywalki były lepsze w każdym elemencie: w ataku, w obronie czy w kontrze. Strasznie wierzyłyśmy, że uda się wywalczyć medal. Teraz jest wielki ból. Być może po kilku dniach będę dumna z czwartego miejsca - dodała szefowa polskiej obrony.
- Czwarte miejsce nas zupełnie nie satysfakcjonuje - przyznała w TVP Karolina Kudłacz-Gloc, kapitan polskiej drużyny - Musimy przyjąć porażkę z respektem i pogratulować Rumunkom, bo wygrały jak najbardziej zasłużenie. Jest nam smutno, bo do domu wracamy z niczym. Były chwile euforii, ale teraz nadszedł moment goryczy - dodała zawodniczka pochodząca z Wąbrzeźna.
Pomimo, że polskie zawodniczki są pełne niedosytu z powodu braku medalu, to ich występ w Danii trzeba ocenić pozytywnie. Planem minimum było wywalczenie sobie miejsca w jednym z turniejów kwalifikacyjnych do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. To gwarantowało zajęcie miejsca od 2 do 7. Medalu nie ma, ale w myśl przysłowia: „do trzech razy sztuka”...