Melancholią jesień się zaczyna, więc się przed nią broń!
Październik i listopad to dwa najgorsze miesiące dla meteoropatów, bo są najbardziej narażeni na skoki ciśnienia, słotę za oknem, kiepskie samopoczucie.
Niestety, przesilenie jesienne w mniejszym lub większym stopniu dotyka wszystkich, podobnie jak szalejące o tej porze roku wirusy i niezmiennie zaczynający się właśnie w październiku tzw. sezon na przeziębienia, katary oraz grypę.
Dlaczego tak się dzieje? Czy jesienna chandra jest jak lokata w banku, a załzawione oczy, rozpalone gorączką czoło i zaczerwieniony od kichania nos to nasz jesienny bonus? Wcale nie! Powiem Wam dzisiaj, jak się przed tym chronić. Warunek jest jeden - reagować trzeba zanim choroba nas dopadnie. I pamiętać, że taka jest już jesień - nie służy nam za krótki dzień, brak słońca powoduje rozdrażnienie, a co gorsza to czas spadku odporności organizmu, infekcji i wzmożonego osłabienia.
Zacznijmy od walki z jesienną melancholią, bo jeśli się jej poddamy, łatwiejszy dostęp będą miały do naszego organizmu wirusy i bakterie wywołujące choroby. Po pierwsze ruch! Kilkuminutowe spacery, nawet jeśli miałyby być z parasolką w ręku, 2 lub 3 razy dziennie - mogą działać cuda. Po drugie dieta. Pierwsza zasada racjonalnego odżywiania brzmi - regularne, zbilansowane posiłki! Lepiej jeść mniej, ale częściej, niż obciążać organizm zbyt obfitą, jednorazową porcją. Ważne jest również, co jemy. Odradzam „zabijanie” melancholii słodyczami i ciężkostrawną kolacją, a polecam zrezygnowanie z białego pieczywa i zaprzyjaźnienie się z płatkami kukurydzianymi, sezonowymi owocami i lekkmi, warzywnymi, rozgrzewającymi zupami. W myśl zasady - ciężko na żołądku, ciężko i w głowie. I po trzecie - zdrowy sen. Jeśli czujemy się wiecznie „nieprzytomni”, zafundujmy sobie popołudniowe drzemki. Badania dowodzą, że już 20 minut drzemania przed wzmożonym wysiłkiem intelektualnym oraz fizycznym skutecznie mobilizuje nas do działania i regeneruje siły. Do tego pozwala ukoić nerwy i oderwać się od paskudnej pogody za oknem.
A jeśli przeziębienie nas dopadnie? Bez paniki, ale też bez nonszalancji! Bo nigdy przy pierwszych objawach nie wiadomo, czy to tylko „zwykłe” przeziębienie, czy może już groźna grypa. Przez jeden dzień można wypróbować domowe sposoby - takie jak chociażby wdychanie świeżego soku z cebuli (wystarczy obrać z łupin jedną dużą cebulę i wycisnąć sok w sokowirówce, oddychać ustami i nosem, wciągając ulatniające się olejki eteryczne) albo picie soku z czerwonego buraka czy napojów rozgrzewających. Te ostatnie są dobre zresztą przez cały sezon przeziębień. Podam wam przepis na jeden z nich: zaparzyć filiżankę czarnej herbaty, dodać trzy stołowe łyżki soku z czarnej rzodkwi, ćwierć łyżeczki imbiru, łyżeczkę miodu i szczyptę soli. Pić wieczorem jedną filiżankę. Jeśli „leczenie ciepłem” nie pomoże, nie ma co czekać, tylko szybko poradzić się lekarza.
Autor: Dr Violetta Jurczyk-Stanisławska, lekarka rodzinna, medycyny pracy oraz internistka