Metsola: Przyszłość Europy jest związana z przyszłością Ukrainy
Rosja stała się zagrożeniem dla naszego bezpieczeństwa. Nie możemy sobie pozwolić na to, by zmęczenie wojną dało o sobie znać - mówi Roberta Metsola, przewodnicząca Parlamentu Europejskiego
Ukraina i Mołdawia otrzymały status krajów kandydujących do UE. Kiedy te kraje mogą stać się pełnoprawnymi członkami wspólnoty europejskiej?
Decyzja o przyznaniu Ukrainie statusu kraju kandydującego była historyczna i bardzo ważna. Zapadła, aby dać nadzieję Ukraińcom i jeszcze raz pokazać, że nie są sami. To sygnał, że mogą na nas liczyć. Także Mołdawia zasłużyła na uznanie za swoje wysiłki w zakresie wdrażania kluczowych reform w ramach umowy stowarzyszeniowej z UE, jak również za wyraźne stanowisko wspierające Ukrainę pomimo jej trudnego kontekstu politycznego. Członkostwo w UE nie nastąpi z dnia na dzień - każdy kraj ma własną ścieżkę do przystąpienia - ale status kandydata będzie oznaczał impuls dla programu reform, będzie oznaczał dostęp do programów UE, a co najważniejsze będzie oznaczał, że nadzieja cierpiących na Ukrainie, a także tych, którzy martwią się w Mołdawii, przełoży się na namacalny postęp. To nie jest po prostu jakiś symboliczny akt; to wzmocni nie tylko Ukrainę i Mołdawię, ale także UE.
Na początku wojny w wielu krajach europejskich panowało niezdecydowanie. Po pewnym czasie nastąpiła zmiana tego nastawienia, UE przygotowała siedem pakietów sankcji, ale brakuje woli w podejmowaniu kolejnych kroków. Dlaczego tak trudno jest w pełni odizolować Rosję, zwłaszcza w wymiarze ekonomicznym?
Jeśli tak trudno jest odizolować Rosję, to dlatego że z partnera i głównego dostawcy energii stała się ona zagrożeniem dla demokracji i wszystkiego, za czym opowiada się UE. Naszym błędem było w pierwszej kolejności poleganie na gazie i ropie dostarczanym przez autokratyczny rząd, jakim jest reżim Putina. Dlatego też przyjęte dotychczas siedem pakietów sankcji, obejmujących silne restrykcje wobec rosyjskich banków i wymierzonych w rosyjską gospodarkę, miało na celu skorygowanie tej sytuacji, a jednocześnie przejście do zerowej zależności od rosyjskiego węgla, gazu i ropy, pomimo gróźb i szantażu, z jakimi musieliśmy się spotkać, a także presji, jaką wywiera on na państwa członkowskie.
Parlament Europejski stale apelował o bardziej ukierunkowane i skuteczne sankcje. Cieszę się, że w siódmym pakiecie sankcji udało się zamknąć pewne luki prawne i ograniczyć dodatkowe obszary interesów.
Wojna na Ukrainie trwa już ponad pięć miesięcy. Jak zmienia ona całą Europę?
Od 24 lutego, czyli od dnia, w którym Putin postanowił przeprowadzić swój przerażający atak na Ukrainę, świat, jaki znaliśmy, zmienił się na zawsze. Był to nielegalny i bezprecedensowy atak na suwerenne państwo u progu Unii Europejskiej. Agresja, która zagroziła demokracji i naszej architekturze bezpieczeństwa. Przypomniała nam, że wszystko, co do tej pory zbudowaliśmy, jest odwracalne. Nie możemy już niczego brać za pewnik. Musimy nadal bronić naszych demokratycznych wartości i zasad z taką samą intensywnością, z jaką są one atakowane.
Inną ważną konsekwencją jest to, że dzięki naszej bezprecedensowo solidarnej, silnej i zjednoczonej odpowiedzi na tę agresję, UE jest dziś silniejsza. Skupiamy się na obszarach, które być może nie były do tej pory prawdziwym priorytetem, jak na przykład budowa prawdziwej Unii Bezpieczeństwa i Obrony. Musimy utrzymać naszą determinację i pozostać zaangażowani w sprawę wolnej i demokratycznej Ukrainy. Nie możemy sobie pozwolić na to, by zmęczenie wojną dało o sobie znać.
Jak duże jest ryzyko, że po tej wojnie Europa wróci do interesów z Rosją?
Absolutnym priorytetem jest jak najszybsze zakończenie tej wojny i cierpienia narodu ukraińskiego. Rosja jest oczywiście sąsiadem UE i nie można zmieniać geografii. Nasze stanowisko jest jednak bardzo jasne. Rosja stała się zagrożeniem dla naszego bezpieczeństwa oraz dla pokoju i stabilności. W pewnym momencie będziemy oczywiście musieli zastanowić się nad naszymi długoterminowymi stosunkami, ale nie można tego zrobić, gdy Moskwa nadal ostrzeliwuje Ukrainę i narusza prawo międzynarodowe. Musimy również upewnić się, że wyciągamy wnioski z naszych wcześniejszych błędów. Nie możemy pozostać naiwni, jeśli chodzi o Rosję Putina.
Jak wojna na Ukrainie wpłynie na UE? Trwa dyskusja o przyszłości Europy. Jaki powinien być wpływ tej wojny na tę dyskusję? Czy wszystkie polityki europejskie - np. Fit For 55, polityka energetyczna itp. - są istotne w tej sytuacji?
Jest oczywiste, że konsekwencje dla obywateli Europy są już namacalne w postaci wzrostu cen, trudności w dostawach energii i napływu Ukraińców uciekających przed wojną. Jeśli czegoś się nauczyliśmy i jeśli cokolwiek wymaga zmiany, to jest to nasz model energetyczny. Dlatego nasze prace muszą teraz skupić się na odnawialnych źródłach energii i rozbudowie zielonej infrastruktury energetycznej w UE. To nie jest czas na wycofywanie się z naszych celów klimatycznych. Osiągnięcie naszych celów związanych z zielonym ładem jest najlepszym sposobem na uwolnienie się od toksycznych zależności od niewiarygodnych partnerów. Musimy uwolnić się od rosyjskiej zależności energetycznej, położyć kres europejskim wyspom energetycznym. Musimy naprawdę zapewnić sobie niezależność energetyczną.
Jak UE powinna zareagować na napływ uchodźców z Ukrainy? Europa żyje pod presją migrantów z różnych części świata. Jaka powinna być europejska odpowiedź na tę presję?
UE szybko i solidarnie zareagowała na trudną sytuację Ukraińców zmuszonych do opuszczenia swojego kraju z powodu wojny. 4 marca 2022 r. po raz pierwszy uruchomiliśmy dyrektywę w sprawie ochrony tymczasowej, aby umożliwić Ukraińcom wjeżdżającym do UE zamieszkanie, dostęp do rynku pracy, korzystanie z leczenia lub wysyłanie dzieci do szkół. Otworzyliśmy nasze domy i nasze serca i jestem dumna z tej reakcji Europejczyków.
Szczególnie dotyczy to Polski, która dźwiga największy ciężar konsekwencji wojny poza Ukrainą. Dlatego musimy udzielić większego wsparcia Polsce, zwłaszcza władzom lokalnym, a także wszystkim innym krajom, które przyjmują i goszczą ludzi uciekających przed tą straszną wojną. W tym kontekście uruchomiliśmy dodatkowe środki z funduszy polityki spójności: około 7 miliardów euro nieprzydzielonych środków z poprzedniej perspektywy finansowej oraz do 9,5 miliarda euro jeszcze nie- zaprogramowanych środków w ramach 2022 transzy pomocy na rzecz odbudowy spójności i terytoriów europejskich. 3,5 mld euro zostało natychmiast udostępnione krajom UE przyjmującym uchodźców. Przyjęliśmy również rozporządzenie w sprawie działań na rzecz spójności dla uchodźców w Europie, które umożliwia szybkie uwolnienie i ponowne przydzielenie środków z polityki spójności. Musimy nadal przyjmować osoby uciekające przed wojną i będziemy dbać o wszystkich Ukraińców, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia swojego kraju, aż do dnia, w którym będą mogli bezpiecznie wrócić do swoich domów i odbudować swoje życie.
Czy należy stworzyć nowy fundusz, który pomógłby w przyszłości rozwiązać kryzys związany z uchodźcami/emigrantami? Czy raczej chodzi o plan odbudowy i odporności, aby poradzić sobie z takimi problemami?
UE wspierała państwa członkowskie funduszami, aby pomóc im poradzić sobie z sytuacją. Pomoc ta będzie kontynuowana. Jednakże, podczas gdy mamy do czynienia z krytyczną sytuacją na Ukrainie, nie możemy nie doceniać wpływu, jaki ta wojna będzie miała na nasze południowe sąsiedztwo, głównie z powodu niedoborów żywności. Musimy być gotowi do pomocy i nie możemy dać się zaskoczyć, jeśli i kiedy presja znów wzrośnie. Obawiam się, że wkrótce znajdziemy się w sytuacji, która była w pełni do przewidzenia, a która po raz kolejny nas zaskoczy. Istnieją opcje, które mogą nam pomóc w sprostaniu temu wyzwaniu. Przede wszystkim potrzebujemy porozumienia w sprawie wspólnej europejskiej polityki azylowej i migracyjnej.
Inflacja w Europie jest coraz wyższa, istnieje ryzyko stagnacji, a nawet recesji gospodarczej w przyszłym roku. Czy budżet NextGenerationEU jest wystarczającym narzędziem do poradzenia sobie z tymi problemami? Czy może europejscy przywódcy zaczną szukać nowych rozwiązań?
Świat nigdy już nie będzie taki sam, a już na pewno nie będzie taka sama Europa. Te miesiące nie były łatwe. Mamy do czynienia z agresywną Rosją, która podeptała dotychczasowe reguły gry. Znajdujemy się pod bezprecedensową presją z powodu inflacji na niespotykanym wcześniej poziomie, kryzysu energetycznego i zbliżających się pełnych niedoborów żywności. Błędną decyzją byłoby odrzucenie obaw dotyczących rosnących kosztów i inflacji jako zjawiska przejściowego lub założenie, że nie będzie gorzej. W wielu państwach członkowskich nie osiągnęliśmy jeszcze punktu kulminacyjnego. Potrzebujemy stabilnego, jasnego i zjednoczonego podejścia, które pokaże, że wszyscy jesteśmy w tym razem, a jednocześnie mocno stoimy na straży naszych wartości. Nie ma jednego rozwiązania dla skutków społecznych i gospodarczych, z którymi mamy do czynienia. Nic nie powinno być wykluczone, jeśli chodzi o wspieranie naszych obywateli.
Ogólnie rzecz biorąc, od kilkunastu lat UE przeskakuje z kryzysu w kryzys. Czy „teoria Monneta” o rozwoju poprzez kryzysy jest jeszcze aktualna w tej sytuacji? A może jest to moment, w którym UE powinna opracować nowe narzędzia, aby poradzić sobie z sytuacją i móc się rozwijać?
Żyjemy w nieprzewidywalnych czasach. Nie zdążyliśmy się otrząsnąć po pandemii wirusa Covid-19 i jej następstwach, gdy w nasze życie wdarła się agresja Rosji na Ukrainę. Ale z każdym kryzysem wiąże się szansa i jestem pewna, że bez solidarności i jedności osiągniętej podczas zarządzania pandemią nasza siła nie byłaby tak solidna wobec Kremla. Przyszłość Europy jest związana z przyszłością Ukrainy. Nie ma nic bardziej symbolicznego niż potęga demokracji, niż siła Europy do podejmowania kolejnych kroków - razem. To jest moment, by odpowiedzieć na wezwanie Europy.