Mewy w Bydgoszczy. Skąd wzięły się w mieście?
W ostatnim czasie wielu mieszkańców skarży się na mewy. Najbardziej uciążliwy jest dla nich hałas. Ptaków tych najwięcej jest w Fordonie, na Bielawach i w centrum, choć nie brakuje ich także w innych częściach miasta.
- Od kilku lat mieszkam przy ul. Powstańców Wielkopolskich. W ostatnich latach zauważyłem znaczny wzrost liczby mew na osiedlu. Ptaki zaczęły być uciążliwe. Najgorszy jest hałas, szczególnie w godz. 4-6 rano – opowiada pan Szymon. Jak mówi, najwięcej mew jest w okolicy szpitala, na dachu którego mają pozakładane gniazda. Nasz Czytelnik zastanawia się, skąd ptaki te – mimo że najczęściej kojarzymy je z morzem – wzięły się w Bydgoszczy.
Jak mówi dr hab. inż. Piotr Indykiewicz z Wydziału Hodowli i Biologii Zwierząt UTP w Bydgoszczy, w mieście najczęściej mamy do czynienia z mewami srebrzystymi. Są one zdecydowanie większe (nawet 5-6 razy) od mew śmieszek, które trzymają się raczej jezior i rzek. Dorastają nawet do 1,5 kg wagi, a rozpiętość ich skrzydeł może osiągać 130-150 cm.
Nie tylko nad morzem
- Mewy aktywność rozpoczynają już przed świtem, także w godzinach porannych, a niekiedy też w nocy. A ponieważ mają bardzo donośny głos, faktycznie może być to nieco uciążliwe dla mieszkańców – mówi dr hab. inż. Piotr Indykiewicz. - Myślę jednak, że to poczucie uciążliwości w dużej mierze jest kwestią nastawienia do przyrody. Nie dziwi nas, kiedy nad ranem słyszymy śpiew słowika czy kosa, a nawet często dodaje to nastrojowości. Mewy z kolei najczęściej nie kojarzą się z miastem.
Mimo to, jak zauważa nasz rozmówca, zjawisko to nie powinno nas już dziwić. W Polsce po raz pierwszy mewy srebrzyste zagnieździły się w Ustce, już w latach 70. XX w.
Na początku ptaki te faktycznie trzymały się wybrzeży morskich, jednak później zaczęły kolonizować kolejne tereny, także te śródlądowe. To naturalny proces ekspansyjny. Bardzo szybko przystosowały się do życia w mieście, m.in. dlatego, że są wszystkożerne, więc łatwo im zdobyć tu pożywienie – opowiada dr hab. inż. Piotr Indykiewicz
Mewy żywią się odpadkami, chętnie atakują mniejsze ptaki, gryzonie czy gady, nie gardzą też jajami. Nasz rozmówca przestrzega przed rzucaniem im resztek pokarmów. Zawarta w chlebie sól, nie mówiąc o innych niezdrowych przekąskach, jest dla nich szkodliwa – podobnie jak dla innych gatunków. Ponadto...
- Mewy uczą się, w których miejscach znajdą pożywienie niewielkim nakładem sił i skrupulatnie z tego korzystają – tłumaczy dr hab. inż. Piotr Indykiewicz. - Jednak co ważne, wcale tego od nas nie oczekują, ani, co więcej, nie potrzebują.
Wielu mieszkańców niepokoi fakt, że ptaki te są nie tylko głośne, ale i napastliwe.
- Na Monte Cassino zjawiło się młode. Drepcze sobie po chodnikach, a matka lata nad nim i się drze. A jak pojawi się ktoś z psem, to atakuje. Aż strach wychodzić – pisze pani Anna na jednym z fordońskich forów na Facebooku.
Bronią swoje młode
Nasz rozmówca wyjaśnia, że mewy mogą być agresywne, jednak tylko wtedy, gdy mają poczucie, że zagrożone jest ich gniazdo, młode lub one same.
- Czasami możemy zobaczyć taki obrazek: ktoś stoi na brzegu, rzuca łabędziom okruchy chleba. Najpierw podpływają młode, potem ich rodzice, którzy, kiedy wyczują, że młode podpływają za blisko, zaczynają syczeć, rozkładają skrzydła. Często interpretujemy to jako atak. Podobnie, jak wtedy, gdy idzie człowiek z psem, a niedaleko jest młode. Wtedy mewa będzie latała nad nami i krzyczała. Ale jest to raczej atak pozorowany. Ona w ten sposób próbuje odpędzić zagrożenie od swojego potomstwa – wyjaśnia dr hab. inż. Piotr Indykiewicz.