Mężczyźni pozazdrościliby im odwagi!
Tamara Pałka-Zakrzewska i Barbara Pełka-Hek to kobiety, które wykonują męskie zawody. Tylko nam opowiedziały, jak do tego doszło i jak sobie radzą w codziennym życiu
Kobieta i matka. Raczej wszystkim kojarzy się z delikatną osobą, która przede wszystkim dba o swoje dzieci i dom, stworzony wspólnie z mężem. Jednak w dzisiejszych czasach panie potrafią obowiązki rodzinne łączyć ze swoimi życiowymi pasjami. Taka właśnie jest Tamara Pałka-Zakrzewska, która swoje córki i męża kocha ponad wszystko, ale na co dzień wykonuje nietypowy dla kobiety zawód. Dlaczego? Pani Tamara pracuje jako wartownik, w Składzie Amunicji w Potoku i podkreśla, że jest to praca w której się spełnia i nie zamieniłaby jej na żadną inną.
- Jestem osobą aktywną, dlatego też szukałam takiej pracy, w której mogłabym dużo czasu spędzać na świeżym powietrzu - mówi Tamara Zakrzewska. - Kiedyś pracowałam w biurze, ale wiedziałam, że to nie jest zajęcie dla mnie. Przyjechałam do Żagania z Gromadki jako młoda mama, która nie mogła znaleźć pracy. Skończyłam szkołę dla detektywów i pracowników ochrony, i przez jakiś czas pracowałam w Straży Miejskiej w Żaganiu. Niestety, po jakimś czasie postanowiłam odejść z pracy, i wykorzystać wykształcenie, które zdobyłam wcześniej - wyjaśnia T.Zakrzewska.
Kobieta zaczęła pracę w Składzie Amunicji w Potoku, gdzie jest jedną z nielicznych kobiet, które pracują w ochronie. - Bardzo cenię sobie tą pracę za to, że nie muszę przenosić jej do domu. Ta praca pozwala mi na realizację swoich pasji i na poświęcanie czasu rodzinie, co jest dla mnie najważniejsze - opowiada kobieta.
Mimo spokojnej pracy, którą teraz pani Tamara wykonuje, wspomina, że zdarzały się momenty, która przyprawiały ją o gęsią skórkę.
- Kiedyś pracowałam w grupie interwencyjnej w Żaganiu i dostaliśmy wezwanie do jednej ze szkół, gdzie włączył się alarm. Pojechałam na miejsce z kolegą, który nie miał uprawnień, by samodzielnie zainterweniować, więc sama musiałam podjąć dalsze czynności. Przed szkołą okazało się, że drzwi są otwarte na oścież, a była druga w nocy! Weszliśmy do środka i nagle usłyszałam ogromny huk, jakby właśnie się coś zawaliło. To był pierwszy raz kiedy wyciągnęłam i odbezpieczyłam broń. Nie wiedziałam, co zastanę, gdy dojdę do miejsca, skąd dochodzą odgłosy. Co się okazało? Pracownik, który ostatni wychodził ze szkoły nie zamknął drzwi i nie pogasił świateł, zaś winowajcą całego zamieszania były koty, które strąciły donicę - relacjonuje T.Zakrzewska.
Kobieta nie potrafi usiedzieć w miejscu, więc wolny czas najchętniej spędza aktywnie.
Oprócz biegania i prac w ogrodzie z mężem, pani Tamara uwielbia podróżować. Na swoim podróżniczym koncie ma sześcio tygodniową wyprawę do Indii, gdzie na własną rękę, z dawnym nauczycielem, wyruszyła w prawdziwą podróż marzeń. - O podróży do Indii marzyłam od podstawówki. Na wyprawę wybrałam się z moim byłym polonistą, który zaszczepił we mnie miłość do tego kraju, i był moim przewodnikiem po Indiach. W przyszłości chciałabym tam pojechać z moimi córkami, którym chciałabym pokazać to miejsce z perspektywy ludzi, którzy tam mieszkają - mówi kobieta.
T.Zakrzewska ma dwie dorosłe córki, z którymi bardzo chętnie spędza czas. Ze starszą, już 23 letnią kobietą, dzieli wspólną pasję do zielarstwa. Kobiety w wolnym czasie samodzielnie wytwarzają kosmetyki, ponieważ córka pani Tamary jest z zawodu biotechnologiem. - Moje córki wiele mnie uczą. Najstarsza z nich ciągle podrzuca mi nowe pomysły, jak można przetworzyć zioła, bo tak jak ja jest bardzo zakręcona na tym punkcie. Z młodszą także spędzam dużo czasu. Uwielbiamy razem żartować przebywać ze sobą, a także chodzić na babskie zakupy - kwituje T.Zakrzewska.
Zawsze marzyłam o wyprawie do Indii i udało mi się zrealizować to marzenie
Nietypowy zawód wykonuje także Barbara Pełka-Hek, która od sześciu lat prowadzi szkołę nauki jazdy Eureka w Gozdnicy. Można powiedzieć, że zawód kierowcy ma we krwi, bo ... urodziła się w karetce, a nauczyła się jeździć na traktorze, gdy była małą dziewczynką. - Mąż mi kiedyś powiedział, że skoro cały czas kogoś wożę, to byłby to dobry sposób na zarabianie pieniędzy - mówi Barbara Pełka. Kobieta od kilku lat szkoli innych i dzięki niej wiele osób spełniło swoje marzenia, o kierowaniu samochodem.
- Wcześniej przez kilka lat pracowałam jako sklepowa, ale zdrowie mi nie pozwalało na kontynuowanie takiej pracy. Później byłam na urlopie wychowawczym i w międzyczasie zrobiłam kurs instruktora prawa jazdy - opowiada B.Pełka. Od tego czasu kobieta jest jedną z nielicznych instruktorek ,,na rynku’’.
- Na początku się bałam, bo to zajęcie wydawało mi się takie męskie. Gdy pierwszy raz weszłam do sali, gdzie trwały zajęcia dla przyszłych instruktorów, w pokoju znajdowało się 40 osób, w tym tylko trzy kobiety. Musiałyśmy zwalczyć ten stereotyp ,,baby za kierownicą’’. Udało się i do dzisiaj dobrze sobie radzimy - wyjaśnia pani Basia.
Oprócz zawodu, który jest prawdziwą jej prawdziwą pasją, kobieta jest też mamą trójki fantastycznych dzieci, które na każdym kroku ją wspierają i trzymają za nią kciuki.