Zielona Góra. W środę sąd kazał aresztować dwóch mężczyzn, podejrzanych o skatowanie klienta jednego z lokali przy rynku. Pobity w niedzielę 46-latek zmarł.
Jeden z aresztowanych mężczyzn usłyszał zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, wynikiem którego była śmierć 46-latka, oraz udział w bójce, w której naraża się człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Drugiemu mężczyźnie zarzucono udział w bójce, w której naraża się człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Aresztowany, który usłyszał poważniejszy zarzut, to kick bokser Jakub K. To on, według ustaleń śledczych, miał zadać śmiertelny cios, kopiąc 46-letniego Ireneusza w krocze.
Śledczy we wtorek przesłuchali trzech mężczyzn zatrzymanych w niedzielę. Z ich relacji wynika, że stroną agresywną miał być szwagier ofiary. Stąd miało wziąć się całe zamieszanie. Ten wątek będzie wyjaśniany przez prokuraturę. Możliwe, że szwagier ofiary także usłyszy zarzuty.
W sprawie pojawia się również wątek czwartej osoby, która miałaby uczestniczyć w zdarzeniu. Jest ona poszukiwana, ale nie wiadomo, kim jest. Aresztowani również nie potrafią zidentyfikować tej osoby.
Do tragedii doszło w niedzielę po godz. 2 w nocy. Policję powiadomiono o zajściu, do którego miało dojść w jednym z klubów przy Starym Rynku. Na miejsce został skierowany patrol policji. Przed lokalem zmarł pobity 46-letni mężczyzna, mieszkaniec Zielonej Góry. Napastnicy uciekli. Wszyscy zostali zatrzymani do niedzieli do wieczora.
Śmiertelny cios miał zadać Jakub K., kick bokser oraz instruktor sportów walki. Kopnięcie w krocze jako przyczynę zgonu potwierdziła sekcja zwłok 46-latka. Dotarliśmy do pełnomocników rodziny ofiary: mecenasów Roberta Kornalewicza i Krzysztofa Szymańskiego.- Sprawa jest rozwojowa. Będzie wymagać szczegółowej analizy stanu faktycznego, przesłuchania wszystkich świadków zdarzenia i dopiero na tej podstawie będzie można czynić ustalenia stanu faktycznego całego zdarzenia - komentuje mecenas Kornalewicz.
Wczoraj udało nam się też skontaktować z właścicielem klubu, przed siedzibą którego doszło do tragedii. Mężczyzna przekazał osobiście dziennikarce „GL” oświadczenie, w którym możemy przeczytać: „Wyrażając nasze głębokie ubolewanie i żal z powodu tragicznego zdarzenia, jakie miało miejsce w nocy z 22/23 kwietnia, łączymy się z pogrążoną w bólu i żałobie najbliższą rodziną i znajomymi zmarłego. Składamy nasze najszczersze wyrazy współczucia i kondolencje. Właściciel wraz z załogą”.