Na poboczu drogi koło Rzepina w ogniu stanął samochód. W środku było ciało Agnieszki Rams. Wypadek? To tylko pozór. Kobieta wcześniej została zamordowana. Jej mąż właśnie zasiadł na ławie oskarżonych.
To jedna z bardziej wstrząsających i okrutnych zbrodni w ostatnich latach. Właśnie znajduje swój finał w Sądzie Okręgowym w Gorzowie Wlkp. Na ławie oskarżonych zasiada Karol R., który dziś jest już Paulem W. 16 października 2014 miał zamordować swoją żonę, 33-letnią Agnieszkę Rams.
Jak tuż po śmierci córki opowiadała Maria Rams (to ona godzi się na podanie jej nazwiska), małżeństwo Agnieszki i Karola R. nigdy nie było szczęśliwe. 33-latka, pracownica rzepińskiego Steinpolu, była jedyną żywicielką rodziny. Mąż, z którym mieszkała w Gądko¬wie Wielkim, w gminie Torzym, nigdy nie pracował. Miał za to bić żonę, zabierać jej telefony, „żeby ją odciąć od świata i pomocy”, demolować mieszkanie.
Karol R. miał też porywać własne dziecko. Z kilkuletnią córką wracał do domu wtedy, gdy żona dawała mu pieniądze, na które brała pożyczki. 20 maja 2014 ponownie porwał dziecko i zażądał od żony 17 tys. zł „okupu”. Kobieta takich pieniędzy nie miała i nigdy już swojego dziecka nie zobaczyła. O pomoc w znalezieniu 8-letniej wówczas Ani poprosiła nawet Krzysztofa Rutkow¬skiego, właściciela Rutkowski Patrol (patrz na dół artykułu).
Nie mogąc już znieść gehenny, Agnieszka wyprowadziła się z domu. Mężczyzna próbował ją nawet wymeldować. Jak czytamy w akcie oskarżenia, usiłował wyłudzić poświadczenie nieprawdy w decyzji o wymeldowaniu. Podrobił podpis 33-latki na druku zgłoszenia o wymeldowaniu i przedstawił dokument w urzędzie. Za to też odpowiada właśnie przed gorzowskim sądem.
W dniu śmierci Agnieszki mąż miał zwabić ją do jednorodzinnego domu w Gądkowie. Zrobił to pod pretekstem opieki nad rannym psem. Tam miał zadać ciosy twardym narzędziem w głowę i spowodować krwiak śródczaszkowy, co było bezpośrednią przyczyną śmierci. Później miał umieścić jej ciało w samochodzie, a następnie, by zatrzeć ślady, upozorować kolizję drogową - jak czytamy w akcie oskarżenia - „polegającą na zderzeniu auta z przydrożnym drzewem i pożar, który faktycznie był podpaleniem”. Tego, że doszło do upozorowania wypadku, nawet nie przypuszczali strażacy, gdy 16 października 2014 gasili fiata cinquecento na poboczu trasy Rzepin - Jerzmanice.
Żeby uwiarygodnić wypadek Agnieszki, Karol R. stworzył nawet list pożegnalny, jaki rzekomo miała napisać żona. Miał on sugerować, że kobieta uderzyła w drzewo specjalnie, by się zabić.
- Oskarżony nie przyznaje się do winy. Zaprzecza temu, aby we wskazanej w akcie oskarżenia dacie przebywał w Polsce - informuje Lidia Wieliczuk, rzecznik Sądu Okręgowego w Gorzowie Wlkp.
- Powiem słowami biblijnymi: Moje ręce nie mają krwi Agnieszki Rams, ani moje oczy jej nie widziały tego dnia - tak mężczyzna przekonywał gorzowski sąd. Twierdzi, że za zabójstwem kobiety stoi mafia. Po śmierci żony ukrywał się w Niemczech. Przez organy ścigania został zatrzymany w 2016 roku. Od tego czasu przebywa w areszcie.
Urodzony w 1979 roku Karol R. w ostatnim czasie zmienił imię i nazwisko. Teraz jest Paulem W. Ma obywatelstwo polskie i niemieckie. Podczas pierwszej rozprawy w gorzowskim sądzie twierdził, że jego ojczystym językiem jest niemiecki, i domagał się tłumacza. Jaka kara mu grozi?
- Górna granica zagrożenia ustawowego za zabójstwo to kara dożywotniego pozbawienia wolności - mówi Lidia Wieliczuk.
Rutkowski miał odnaleźć dziecko
Cztery miesiące przed tragiczną śmiercią Agnieszka Rams poprosiła Krzysztofa Rutkowskiego, byłego detektywa, o pomoc w odnalezieniu swojej córki. Rutkowskiemu udało się ustalić, że Karol R. przebywa w akademiku w Słubicach. Gdy „detektyw” chciał odebrać mu 8-latkę, doszło do konfrontacji. Na skrzyżowaniu Karol R. miał celowo uderzyć swoim autem w samochód Rutkowski Patrol.
„Nie mam córki! To jest okropne...”
- Agnieszka była uosobieniem dobroci, spokoju, delikatności - mówił o zamordowanej Krzysztof Rutkowski.
- Pół roku walczyliśmy, aby ona żyła, i przegrałam tę walkę... Nie mam córki! To jest okropne... - mówiła kilkanaście dni po śmierci 33-latki jej matka Maria Rams, która zamierza uczestniczyć w rozprawach dotyczących zabójstwa córki. Agnieszka Rams została pochowana w Nowym Sączu, skąd pochodzi rodzina jej matki.