Miasto dla każdego, czyli co dalej z deklaracja o równości

Czytaj dalej
Fot. Magda Weidner
Leszek Kalinowski

Miasto dla każdego, czyli co dalej z deklaracja o równości

Leszek Kalinowski

Zielona Góra miała przyjąć deklarację pod hasłem: Miasto dla każdego! I niestety czas mija i nic się z tym dokumentem nie dzieje - zadzwoniła do nas Czytelniczka i pyta, czy rada nie wróci do tematu?

Do biura rady w lutym br. wpłynął projekt deklaracji rady miasta, dotyczący dyskryminacji.
- Tyle czasu minęło i co? Radni się przestraszyli? To jest straszne, że taka atmosfera teraz w kraju panuje. Że potrzebne są takie dokumenty. I to w kraju katolickim, w którym powinniśmy kochać bliźniego swego jak siebie samego. Bez względu na poglądy, kolor skóry czy orientację seksualną – uważa Karolina Warbik. – To straszne, że wszędzie powtarzane są stereotypy, ludzie nic tak naprawdę nie wiedzą o innym człowieku. A co gorsza – nie chcą go poznać.

[polecane]19726807[/polecane]

Deklaracja jest potrzebna, bo takie są czasy

Na pomysł przygotowania takiego dokumentu wpadł radny klubu Zielona Razem Filip Czeszyk. Myśl ta pojawiła się po wydarzeniach podczas Marszu Równości w Białymstoku, gdzie na uczestników posypały się jajka, mąka, woda i inne artykuły i przedmioty. Były ataki agresji i nienawiść słowna.
Skoro taka atmosfera się szerzy w Polsce, to trzeba się temu przeciwstawić, cokolwiek zrobić, by zapobiec tragedii, do której może dojść. Myślał i tym także Kacper Kubiak z Instytutu Równości. Chodziło mu o to, by Zielona Góra podkreśliła: Miasto mówi, że wszyscy są u nas mile widziani. To miał być taki symboliczny gest, odpowiedź na to, co dzieje się w innych samorządach, gdzie przyjmowane są uchwały sprzeciwiające się ideologii LGBT, promujące rodziny i małżeństwa.

[sonda]5307[/sonda]

Trzeba wesprzeć wiele osób i ich rodziny

- Ta deklaracja ma tylko przypomnieć to, co gwarantuje obywatelom Konstytucja. Niestety, w Polsce prawo jest łamane, mamy tego przykłady – podkreślał K. Kubiak.

Zdaniem Filipa Czeszyka tak. Po to, by wesprzeć wiele osób i ich rodziny. Bo deklaracja mówi o tym, że rada sprzeciwia się wszelkim działaniom wykluczającym mieszkańców i mieszkanki ze względu na ich płeć, rasę, pochodzenie etniczne, narodowość, religię, wyznanie, światopogląd, niepełnosprawność, wiek, orientację seksualną lub tożsamość płciową oraz inne cechy osobiste, jak np. pochodzenie społeczne czy status materialny.

To nie jest mały problem, bo choćby osób nieheteronormatywnych w Polsce jest 2 mln, a 70 procent z nich podejmowała próby samobójcze. Bo nie akceptują tego, kim są. Nie czują się dobrze wśród ludzi, z którymi żyją.

Wystarczyły dwa podpisy, a co dalej?

By projekt stanął na sesji, wystarczyły dwa podpisy. Pod deklaracją widnieje więc także nazwisko Rafała Kaszy.
Deklaracja miasta stanąć na sesji. Zanim się to stało, już wywołała dyskusję, czy w ogóle taki dokument ma sens i czy jest potrzebny. Do tej pory jednak nie było okazji, by przekonać się, jak zachowają się radni, czy będą za czy przeciw deklaracji?
- Od lutego minęło już sporo czasu – zauważa Karolina Warbik.

- Nie zajmowaliśmy się do tej pory deklaracją, bo pandemia koronawirusa zatrzymała nasze życie – przypomina Filip Czeszyk. – W marcu nie było sesji, w kolejnych miesiącach odbywały się one zdalne i były sesjami nadzwyczajnymi, dotyczącymi pilnych spraw do załatwienia. Jak tylko będzie to możliwe, na zwyczajnej sesji wrócimy do tematu i odbędzie się głosowanie nad tym ważnym dokumentem.

WIDEO: "Nie możemy pozwolić na to, żeby segregować społeczeństwo". Manifestacje przeciwko przemocy w wielu miastach Polski

Leszek Kalinowski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.