Już trzykrotnie mieszkańcy występowali o dotację z funduszu rewitalizacji. I trzykrotnie dostali odmowę. A klatka się sypie. Zielona Góra
- Wstydzę się za naszą klatkę schodową przy Starym Rynku 11. Odpadający tynk i farba. Mieszkam tu 30 lat i nikt klatki nie remontował ani nie malował - słyszymy od pani Iwony. - Jako wspólnota chcemy to zrobić, ale miasto nie chce nam pomóc.
Nasza rozmówczyni dodała, że wspólnota już trzykrotnie wystąpiła o dotację z funduszu rewitalizacji miasta. Za każdym razem usłyszała odmowę. Mimo że ma wkład własny, pełną dokumentację, w tym kosztorys inwestorski i projekt budowlany, za które zapłaciła. Dokumentacja ta niebawem straci ważność.
Idziemy na miejsce. Faktycznie klatka przedstawia opłakany widok. Na ścianach resztki tynku i farby, w niektórych miejscach widać cegły. Całości dopełniają czarny sufit i rozpadające się drzwi do piwnicy oraz na podwórko.
Hipolit Kordek mówi, że wraz z żoną wprowadził się tu w 1972 roku. - Jedyny remont przeprowadzono przy okazji olimpiady w Moskwie w 1980 roku. Wtedy odnowiono ściany. Czyli przez 36 lat nic nie zrobiono. Wstyd - mówi wzburzony pan Hipolit. I dodaje, że gdyby klatka nie była zabytkowa, mieszkańcy sami znaleźliby firmę, która zrobiłaby remont za niższą cenę.
Janina Kordek wstydzi się , gdy przychodzą goście: - Mieszkamy tyle lat i wydaje się, że miasto jakby o nas zapomniało.
Lech Dalmata z Zarządu Wspólnot Mieszkaniowych nr 2, która w imieniu mieszkańców przy Starym Rynku 11 zarządza lokalami, potwierdza, że trzykrotnie wystąpiono o dotację z funduszu rewitalizacji. Decyzje były negatywne.
Paweł Urbański , dyrektor departamentu inwestycji i zarządzania drogami w magistracie, potwierdza, że komisja złożona z przedstawicieli miasta i konserwatora zabytków odrzuciła wniosek o dofinansowanie remontu klatki schodowej przy Starym Rynku 11.
- Przyjęliśmy zasadę, że w pierwszej kolejności pomagamy w remontach robót, które służą zabezpieczeniu przed dalszą degradacją. Są to dachy i stolarka okienna. Natomiast w przypadku remontu klatek schodowych, te dofinansowujemy w dalszej kolejności - tłumaczy dyrektor. Wylicza też, że wspólnoty złożyły wnioski na prawie 5 mln zł, kiedy komisja miała do dyspozycji 1,1 mln zł. - Może będą oszczędności. Wtedy postaramy się pomóc. Namawiam też do wystąpienia za rok. Może wtedy będzie więcej pieniędzy - dodaje dyrektor Urbański.