Zielona Góra. Już ponad 1,5 roku od połączenia miasta z gminą, ale wciaż wiele osób o tym fakcie nie wie. Czy można się dziwić?
- Podczas relacji finału pięcioboju nowoczesnego na olimpiadzie w Rio usłyszałem, że zawodniczka trenowała w "podzielonogórskim Drzonkowie", wcześniej w telewizji informowali o imprezie na lotnisku w "podzielonogórskim Przylepie", a Park Przemysłowo-Technologiczny jest w "podzielonogórskim Nowym Kisielinie" - mówi Tomasz Halicz, mieszkaniec Zielonej Góry od 1957 roku. - Niedługo miną dwa lata, od czasu połączenia miasta z gminą, a wciąż w Polsce nie mają takiej świadomości.
Zdaniem pana Tomasza, to wina słabej promocji wydarzenia. Nie było o nas słychać. - Ciągle witacze stoją przy starej części miasta. To w Chynowie czytamy "Zielona Góra wita/żegna". To wprowadza kierowców w błąd. A przecież powinni wiedzieć, że już od dobrych paru kilometrów są w Zielonej Górze - zauważa Irena Burska. - Powinniśmy zamontować tablice na wszystkich rogatkach powiększonego miasta. Takie duże i oryginalne, by widać je było z daleka. No i uporządkować drogowskazy, bo nie wszędzie zostało to zrobione.
Powinniśmy zamontować tablice na wszystkich rogatkach powiększonego miasta. Takie duże i oryginalne, by widać je było z daleka
Florian Taborski zadzwonił do redakcji także z inną uwagą. - Dlaczego na przystankach kolejowych wciąż wiszą tablice: Przylep, Stary Kisielin. Nie można ich wymienić na nowe: Zielona Góra Przylep, Zielona Góra Stary Kisielin - pyta pan Florian. - Przecież to nie jest duży koszt dla miasta, z budżetem 700-milionowym. Tyle ludzi codziennie jeździ pociągami do Szczecina, Wrocławia i innych miejscowości. Tyle osób wiedziałoby, jak wielka jest Zielona Góra.
Według Krystyny Bruckiej, ciągle mamy misz-masz z tymi nazwami i ciągle brakuje jakiegoś pomysły na akcję promocyjno-edukacyjną. A powinniśmy o wielkiej Zielonej Górze mówić wszędzie gdzie się da, przy każdej okazji. Także podczas Kabaretobrania. Tymczasem mało tej Zielonej Góry w nim było. Nawet napisu na scenie zabrakło, jak to bywało w poprzednich latach. Może podczas Winobrania uda się o połączeniu mówić?
Prezydent Janusz Kubicki tłumaczy, że tablice z nazwami dawnych wsi zostały wymienione na nowe. Nazwy sołectw są niebieskie na białym tle. - Nie ukrywam, że to był dość spory koszt - podkreśla gospodarz miasta. - Oczywiście to nie jest tak, że już sprawa została załatwiona. Można nam ciągle coś sugerować i zwracać uwagę. Jeśli gdzieś jeszcze można coś zmienić, to sukcesywnie będziemy to zmieniać.
Jeśli chodzi o tzw. witacze, to zdaniem prezydenta - nie ma sensu ich przesuwać na rogatki dużej Zielonej Górze. Lepiej jeśli pozostaną tam, gdzie są, bliżej centrum miasta. - Chociażby w przypadku Jargoniewic, gdyby przesunąć tam tablicę, to kierowcy jechaliby jeszcze parę kilometrów przez las - dodaje Janusz Kubicki. - Jeśli chodzi o nazwy stacji kolejowych, to konsultowaliśmy to m.in. z PKP. Poinformowano nas, że nazwa typu: Zielona Góra-Przylep jest za długa dla systemu informatycznego. Jest dla niego przeszkodą i nie może być wprowadzona.