Michał Baran: Nie pracuję tylko dla pieniędzy [WYWIAD]
Rozmowa z Michałem Baranem, trenerem koszykarzy Miasta Szkła Krosno.
Przed poprzednim sezonem stawialiście sprawę jasno: w drużynie zostaje większość zawodników, którzy wywalczyli awans do PLK i kadrę wzmacniają obcokrajowcy. Teraz jak wyglądają koncepcje budowy zespołu?
Części koszykarzom również przedstawiliśmy oferty finansowe.
Ale wyrazili zadowolenie, czy dezaprobatę z zaproponowanych warunków?
Niektórzy nie są zadowoleni, jednak nie będziemy przebijać ofert innych klubów. Jeśli ktoś uzna, że nasze propozycje są nie do zaakceptowania, to się rozstaniemy. Nie ma ludzi niezastąpionych, musimy konsekwentnie trzymać się budżetu.
Niezadowolonych jest większość, czy mniejszość?
Większość. To konsekwencja gry na najwyższym ligowym szczeblu. Zawodnicy mieli okazję pokazać swoje możliwości wśród najlepszych polskich koszykarzy i wykorzystali swoją szansę, bo niedawno zakończony sezon uważam za naprawdę udany. Wymagania finansowe zatem wzrosły, lecz musimy też pamiętać o zdrowym rozsądku.
Przynajmniej obcokrajowcy pozyskani w trakcie poprzedniego sezonu zapewnią już pewną jakość na przyszły sezon.
Dino Pita jeszcze rozmawia, a Devante Wallace podpisał kontrakt.
A Royce Woolridge i Kareem Maddox chcą grać jeszcze w Krośnie, czy nie?
Nie, postanowili spróbować swoich sił w silniejszych teamach. Potrzebują nowych wyzwań, mają ambicję, to normalne.
Jak Chris Czerapowicz…
Zawodnik osiągający pewien pułap coraz więcej od siebie wymaga, chce osiągać coraz poważniejsze sukcesy, po prostu chce się rozwijać. Jak w każdym innym zawodzie. Chris został liderem, wiele mu zawdzięczamy.
Kiedy się pan zorientował, że Czerapowicz stanie się hitem transferowym. Jeszcze podczas przygotowań, czy na początku rozgrywek?
Chris dołączył do nas trochę później, bo z reprezentacją Szwecji walczył w eliminacjach mistrzostw Europy. Już wtedy docierały do nas informacje, że radzi sobie całkiem dobrze. Później w sparingach było różnie, ale w rywalizacji o punkty jego talent eksplodował. Był tak dobry, że aż za dobry na polską ligę.
Dlatego wylądował w lidze hiszpańskiej, czołowej w Europie. Jak mu się wiedzie w Andorze, utrzymujecie kontakt?
Oczywiście, często rozmawiamy, nawet zaprasza mnie do siebie, ale póki co nie skorzystałem, bo najpierw brakowało czasu, a po sezonie potrzebuję trochę odpoczynku od koszykówki. Początkowo nie było mu łatwo, bo wszedł o dwa poziomy wyżej, jednak potwierdził klasę i szybko się odnalazł. Teraz na boisku spędza 15-20 minut, zdobywając 5-10 punktów w meczu. To niezłe statystyki. Pamiętajmy, że rozmawiamy o osiągnięciach w lidze hiszpańskiej, czyli na szczycie europejskiej koszykówki.
Przez jakiś czas Miasto Szkła stanowiło ścisłą czołówkę tabeli, a Czerapowicz i Woolridge indywidualnie otwierali tabele najskuteczniejszych i najdłużej grających zawodników, wreszcie dotarliście do półfinału Pucharu Polski. Został pan zauważony jako trener, otrzymał propozycje z innych klubów?
Dwie w trakcie sezonu i dwie po zakończeniu rozgrywek. Atrakcyjnie finansowo kusiły, jednak postanowiłem zostać w Krośnie. Nie pracuję tylko dla pieniędzy, ale również z pasji do koszykówki i dla miasta, które mam w sercu.
Ponadto z szefami mamy wspólne wizje rozwoju klubu. Chcielibyśmy zaskoczyć koszykarską Polskę.