O tym, jak potrzeba przerodziła się w uzależnienie od komórki i internetu, rozmawiamy z Michałem Bieleckim, psychologiem.
Na początku wszyscy byli szczęśliwi, że można się szybko skontaktować z drugą osobą w każdym miejscu i dokształcić się w internecie. Teraz zarówno dzieci, młodzież, jak i dorośli nie mogą oderwać się od jednego ani drugiego. Powstało kolejne groźne uzależnienie?
Tak właśnie się stało. Na każdym kroku: w sklepie, autobusie, pociągu, na ulicy widzimy ludzi z oczami wpatrzonymi w ekran komórki czy laptopa. Rejestrują tylko to, co się dzieje w świecie wirtualnym, są słabo zaangażowani w świat rzeczywisty. Do grupy uzależnionych od alkoholu, hazardu, leków, doszli kolejni - uzależnieni od sieci. Takie osoby spotykamy teraz w grupie leczących się. Mechanizm tych uzależnień jest bardzo podobny, przymus wykonywania jakiejś czynności, niemożność zaprzestania jej, zaniedbanie innych, ważnych sfer życia. Postępująca izolacja i utrata zdrowia, niemożność zbudowania dłuższych wypowiedzi.
Uzależnienie sprawia, że tracimy cierpliwość do życia toczącego się w realu, stajemy się drażliwi i nerwowi, gdy musimy z kimś porozmawiać, odpowiedzieć na jakieś pytania, wyjść z domu?
Niecierpliwość widzimy na każdym kroku. Młodzi ludzie wolą wysyłać SMS-y niż rozmawiać. Matka jednej z pacjentek opowiadała, że do jej córki w ciągu godziny przy-szło kilkadziesiąt wiadomości. Druga żaliła się, że jej pociecha do trzeciej nad ranem wysyła pod kołdrą SMS-y. Rodzice martwią się, że dzieci nie można oderwać od internetu, wpadają we wściekłość, gdy muszą robić coś innego.
Dlaczego sieć tak bardzo wciąga?
Znajdujemy w niej wszystko, na każdy temat. Od opracowania lektur po filmy, różne rankingi, można czytać książki, sprawdzić rozkład jazdy pociągów. Przeróżne aplikacje pozwalają nam rozerwać się, odprężyć, wygrać. Także nabyć coś taniej, dostać specjalne bonusy, podyskutować, dowiedzieć się czegoś o swoim zdrowiu, znaleźć partnera. O tym, że siada nam wzrok, zanika umiejętność komunikacji, pogarsza się stan układu nerwowego, nie myślimy. Cierpią nasz kręgosłup i ręce. Coraz trudniej jest nam się skoncentrować na jednym zadaniu i dobrze je wykonać.
Dawniej dziewczynki bawiły się na trzepaku, a ich koledzy kopali piłkę. Były rzeczywiste emocje, kłótnie, przyjaźnie. Co się z nami stało?
Zostaliśmy pochłonięci przez nowoczesne technologie. Dzisiaj ludzie uważają, że jak znikną na parę godzin z sieci, to może ich minąć coś ważnego. Nie odczytają wiadomości, nie dowiedzą się, co słychać u Natalii, Kamila i Oliwki. Internet spełnia mnóstwo potrzeb, choćby bycia oryginalnym, dobrze poinformowanym. Nawet modne robienie selfie, czyli własnego portretu komórką, może wzmóc zakorzeniony u niektórych narcyzm.
Rozmowy przez komórkę zabiły pewnego rodzaju prywatność?
Kiedyś ludzie kontaktowali się ze sobą za pomocą telefonów stacjonarnych i była to ich prywatna przestrzeń. Teraz idąc ulicą, siedząc na przystanku uczestniczymy w kontaktach telefonicznych obcych nam ludzi. Swego czasu dzwoniliśmy, gdy mieliśmy autentyczną potrzebę, dziś dzwonimy często dla zabicia czasu, powtarzając do wszystkich tę samą wiadomość. Zamiast pobyć chwilkę z samym sobą w ciszy, sięgamy automatycznie po telefon. A to nie jest dobre, bo uciekamy od siebie. Niektórzy myślą, że przez ciągłe odbieranie i wykonywanie połączeń podnoszą swoją pozycję społeczną.
Jak mogą pomóc uzależnionym rodzice czy terapeuci?
Trzeba ustalić czas spędzony przy internecie, w weekendy nie korzystać z komórki, robić coś wspólnie. Często potrzebny jest kontakt z fachowcem, który pomoże nam rozpoznać u siebie groźne objawy uzależnienia i metody, jak z niego wyjść.