Michał Piróg zaskakuje w nowej książce. Dlaczego?

Czytaj dalej
Dorota Klusek

Michał Piróg zaskakuje w nowej książce. Dlaczego?

Dorota Klusek

Tancerz, choreograf, prezenter. Postać kontrowersyjna. Michał Piróg budzi różne emocje, ale jedno jest pewne: odniósł sukces. Jak to zrobić? O tym pisze w swojej najnowszej książce.


W tym tygodniu oficjalną premierę miała Twoja druga książka, zatytułowana „Wszystko jest po coś”. Co to publikacja?

Ta książka jest trochę wynikiem mojej biografii „Chcę żyć”, którą napisałem dwa i pół roku temu. Ma za zadanie odpowiedzieć na pytania, które stawiali sobie niektórzy czytelnicy tego mojego debiutu. Odpowiada przede wszystkim na jedno pytanie: co robić, by żyć swoim własnym życiem, żeby realizować swój plan, swoją wizję, marzenia, a nie spełniać projekcje innych? Czasami tę drogę narzucają nam nasi najbliżsi, ludzie, którzy chcą dla nas dobrze, ale tym samym chcą żebyśmy powielali pewnego rodzaju scenariusze, które się sprawdziły, tylko, że one niekoniecznie są dobre dla nas, nie zawsze dobrze się w nich czujemy i nie zawsze są zgodne z naszymi pragnieniami. Ta książka, zadaje pytanie, kim my naprawdę jesteśmy. Ma budować nas silniejszych, bo jeśli już będziemy wiedzieć, co jest dla nas najważniejsze, będziemy mogli się rozwijać, a co za tym idzie – odnosić sukcesy.

Jak przygotowywałeś się do jej napisania?
Książka powstała w oparciu o moje doświadczenia, choć nie tylko, bo nie uważam się za osobę, która już tyle przeżyła, że teraz może mówić innym, jak żyć. Dlatego też czerpałem z badań naukowych, prowadzonych od lat 60-tych na temat ludzkiej psychiki, ludzkich obaw, ludzkiej potrzeby życia w społeczeństwie i akceptacji przez to społeczeństwo, a tym samym odtrącenia własnego „ja”.
Badań szukałem w różnych miejscach. Bazuję nie tylko na tych, które były publikowane w Polsce. Wyników nie cytuję dosłownie, bo też nie chciałem robić pozycji popularno-naukowej. Przefiltrowałem je przez moje spostrzeżenia, a także spostrzeżenia ludzi, którzy mnie otaczają, przez co te dane są bardziej zrozumiałe, bardziej dostępne dla czytelników, bo choć mnie samego interesują liczby, to już niekoniecznie zainteresują innych.

Czy studia filozoficzne były Ci pomocne?
Myślę, że studiowanie filozofii na Uniwersytecie Jagiellońskim czy później, w postaci Kabały, było cennym doświadczeniem. To był komfort studiowania czegoś, co jest wyłącznie dla mnie, a nie po to, by zdobyć zawód i kontrakt na milion złotych, bo po filozofii nie ma dobrze płatnej pracy. Mogłem studiować i analizować wszystko, co jest wokół mnie. Kontakt z filozofią dał mi dużą wiedzę i spokój zarówno w życiu prywatnym, jaki i zawodowym, jeśli chodzi o postrzeganie świata, tego, co się dzieje. Kiedyś myślałem, że takie studia są fajne, bo idąc na nie jesteś oryginalny (śmiech). Dziś wiem, że ten czas, to był czas dla mnie, na przemyślenie wielu spraw, co dziś procentuje.
Ale jak już wspomniałem, ta książka jest odpowiedzią na pytania, które narodziły się po tej pierwszej. Wtedy słyszałem głosy: super, świetnie, że ci się udało, jesteś przykładem tego, że można iść po swoje. To była autobiografia, więc skupiałem się na tym, co się wydarzyło i jak się zakończyło, a nie na metodach zdobywania celu. A właśnie ta droga zainteresowała wiele osób. Ta droga jest sprawą indywidualną, natomiast już rzeczą uniwersalną, która dotyczy każdego z nas, jest konieczność odszukania siebie samego, spojrzenia na siebie bez upiększania i koloryzowania. I jak już tak zajrzymy w głąb siebie, i przeanalizujemy to, co zrobiliśmy, to okaże się, że w tym wszystkim mało jest nas samych, naszej woli, a raczej działamy pod wpływem innych,

No tak, ale sam dobrze wiesz, że bardzo trudno jest iść pod prąd, być buntownikiem.

Tak, to prawda, ale jeśli odniesiemy sukces idąc drogą, którą wskazali nam inni, to i tak wszyscy będą przeciwko nam.
Ta książka jest skonstruowana tak, że na początku pojawi się pięć prostych pytań, z których wynika, jak łatwo jest podejmować decyzje. Pięć kolejnych rozdziałów, to są konsekwencje podejmowania tych decyzji. Kolejne dwa poruszają kwestie tego, czy idziesz swoją drogą, czy jednak nie masz odwagi, co wybiera wiele osób. I wreszcie na koniec jest rozdział o tym, że nie ważne czy wybierzesz swoją własną ścieżkę, to i tak musisz pamiętać, że jesteś częścią większej całości i nawet, jeśli nie wyjdziesz przed tłum, to i tak nie musisz podążać za wszystkimi, nie musisz poddać innym całego swojego życia.
Konstrukcja tej książki jest przewrotna: mówi o tym, że warto być sobą, ale pokazuje też, dlaczego nie warto i ostrzega. Ja nie chcę nikomu mówić, co ma robić, albo czego nie robić, bo wszystko ma swoją cenę. Podejmując decyzję musimy wszystko dokładnie przemyśleć, ale pamiętajmy: zawsze jest wybór!

Tytuł książki brzmi „Wszystko jest po coś”. Krótko i na temat.
Tytuł jest trochę banalny, ale jednocześnie prawdziwy. Były różne pomysły, ale ostatecznie razem z wydawnictwem zdecydowałem się na ten właśnie. Ta książka mówi o tym, żeby się nad sobą nie rozczulać, nie obwiniać innych, jak nam coś pójdzie nie tak, ale żeby w pełni świadomie realizować siebie. Jeśli sam przejmujesz stery to i nagroda, ale i kara są twoje. I teraz pojawia się pytanie: czy bierzemy cały swój los i odpowiedzialność za siebie z blaskami i cieniami, czy może wolimy wybiórczo podchodzić do życia, tylko że tak się nie da. Możemy sami decydować, albo zdać się na los.

Do kogo kierujesz tę publikację?
Po pierwszej książce spotykałem się z dzieciakami z domów dziecka, z osobami przekreślonymi przez znajomych, wyrzuconych gdzieś na margines, nie radzących sobie z życiem, słyszałem od nich, że chcą walczyć o siebie, ale nie wiedzą jak. Więc „Wszystko jest po coś” jest skierowana do tych, którzy borykają się z przeszkodami, którym los rzuca kłody pod nogi. Oczywiście nie daję gotowej recepty. Pisałem tę książkę w sposób ogólny, by każdy, kto po nią sięgnie, zastanowił się nad swoim życiem, przeanalizował i odkrył, czy idzie w dobrą stronę, czy aby na pewno realizuje swój plan, a może scenariusz kogoś innego, który został mu narzucony, a jeśli tak, to może najwyższy czas przeciwstawić się temu.

Premiera odbyła się w środę, 26 października, ale książka już wcześniej była dostępna w sprzedaży i radzi sobie całkiem dobrze w rankingach sprzedaży.
To bardzo miłe, że przed premierą jest w czołówce, ale można być na pierwszym miejscu, a potem spaść na setne. Ważne, żeby się utrzymać, jeśli chodzi o sprzedaż. Tylko czy ma się sprzedać w jak największym nakładzie? Pewnie, chciałbym, żeby trafiła do jak najszerszego grona osób, ale przy tej książce nie podpisałem kontraktu zarobkowego. Zwyczaj jest taki, że siadając do pisania książki, wydawnictwo płaci autorowi jakąś kwotę. Ja z niej zrezygnowałem, bo jeśli bierzesz zaliczkę, to masz zobowiązanie, że ta książka musi się sprzedać. A nie musi. „Wszystko jest po coś”, i ja ją też po coś wydałem. Po co? Co z tego wyniknie? Sam jestem ciekaw.

Za Tobą pierwsze spotkania autorskie, to znaczy, że rusza machina promocyjna?
No właśnie nie jest ona taka duża, jak przy pierwszej książce. Na razie spotkania mamy zaplanowane tylko w Warszawie. Nie wykluczamy, że jeśli gdzieś w Polsce książka będzie się cieszyła dużą popularnością, to odwiedzimy to miejsce. Ale nie mamy ciśnienia. Co ma być, to będzie. Małe działania promocyjne prowadzimy, ale nie skupiam na nich całej mojej energii, bo nie jest to jedyna rzecz, którą teraz robię. Na szczęście moje wydawnictwo daje mi dużą swobodę.

Przy promocji pierwszej swojej książki nie dotarłeś do Kielc, czy teraz się uda?
Nie wiem, ale na pewno odwiedzę je szybciej niż ostatnim razem (śmiech).

Czyli na Twoją wizytę nie będziemy czekać kilka kolejnych lat?
Nie, chociaż na pewno nie pojawię się także w najbliższym czasie. Mam wiele zobowiązań.

Nad czym obecnie pracujesz?
Kończymy kolejną edycję programu „Top model. Zostań modelką”, oprócz tego jesteśmy w połowie nagrania pierwszej transzy serialu „Wymiksowani.pl”. To serial komediowy, który będzie można zobaczyć w Internecie, dokładnie w Onecie. Premierę będzie miał na początku listopada. W obsadzie są między innymi: Ada Fijał, Katarzyna Zielińska, Basia Kurdej-Szatan, czy Mikołaj Krawczyk. Gram w nim doktora Doła – specjalistę medycyny estetycznej (śmiech). Pracuję także na planie filmu, choć o nim na razie za wiele nie mogę mówić. Zdradzę tylko, że jest to kino niezależne. Poza tym chciałbym w grudniu polecieć na wakacje, żeby trochę odpocząć, bo ten rok jest dla mnie bardzo intensywny, dużo się wydarzyło, a to jeszcze nie koniec (śmiech).

Dorota Klusek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.