Dominika Pazdan opowiada o szczęśliwym małżeństwie z bohaterem Euro 2016.
Podczas hucznego powitania męża po Euro 2016 na niepołomickim zamku Pani przedstawiła receptę na szczęśliwy związek. Wasz związek. „Mamy szacunek do siebie. Wydaje mi się, że więcej jest przyjaźni niż miłości. Jest planowanie przyszłości. A przede wszystkim dużo, bardzo dużo ze sobą rozmawiamy”.
Dokładnie tak. Generalnie na początku połączyła nas przyjaźń, znajomość, a później jakoś tak wyszło... Już osiem lat za nami, w tym czasie wiele przeżyliśmy. Kontuzje Michała, okresy leczenia, rehabilitacji, zmiany trenerów, spadek z Górnikiem Zabrze do I ligi, awans do ekstraklasy. Wyjazd na wschód do Białegostoku, pierwsze udane mecze w reprezentacji Polski. No i teraz, jakby to powiedzieć, spijamy śmietankę (uśmiech).
Jak znosi Pani wydarzenia ostatniego miesiąca?
Bardzo dobrze. Mieszanka radości, euforii, trochę płaczu. Było bardzo dużo stresu, ale jest naprawdę dobrze. Gorsze było chyba to pół roku poprzedzające Euro, czas przygotowań.
A szum wokół męża? Doświadczyła go Pani będąc w Polsce czy była tam, we Francji?
Częściowo tam, częściowo tutaj. Starałam się odciąć od mediów, nie czytać tego wszystkiego, co pojawiało się na temat Michała. Wiadomo jednak, że nie od wszystkiego dało się odciąć.
W internecie mąż był wszędzie.
No tak, wpadałam na memy o Michale. Ale wszędzie, gdzie się pojawiał, to w pozytywnym kontekście. Byłam bardzo, bardzo dumna.
Powrót króla Pazdana. Wielkie show na zamku w Niepołomicach!
Proszę powiedzieć, jak zaczęła się Wasza wspólna historia? Jak się poznaliście?
Na imprezie. Poznał nas wspólny, świętej pamięci, kolega.
Smutno zabrzmiało.
Niestety, Marcin zginął w wypadku. Był z Niepołomic, natomiast studiował z Michałem na Uniwersytecie Pedagogicznym.
A Michał co studiował?
Wychowanie fizyczne i obronę cywilną. Zrobił pierwszy rok. Później Uniwersytet Pedagogiczny nie zgodził się na to, by mógł trenować w Górniku Zabrze, a w międzyczasie studiować. No i, niestety, Michał musiał zrezygnować.
Od kiedy mieszkacie w Niepołomicach?
Od pięciu lat. Decyzję o zamieszkaniu tutaj podjęliśmy jeszcze przed ślubem, który wzięliśmy trzy lata temu. Ja jestem z okolicy, ze Staniątek.
Jaki Michał jest jako mąż, tata?
Mówię o nim: na boisku obrońca, w domu pomocnik. Jesteśmy raczej poukładanym małżeństwem, wspólnie planujemy. Michał jest bardzo opiekuńczy w stosunku do dziecka, poświęca mu tyle czasu, ile tylko może. Ogólnie, Michał jest bardzo, bardzo dobrym człowiekiem. Wiem, że to dziwnie zabrzmi, bo każdy powie, że to mój mąż i dlatego tak mówię, ale Michał naprawdę jest ułożony, spokojny.
Jak lubicie spędzać wolny czas? Chociaż patrząc na małego Marcela wydaje się to oczywiste...
To prawda. Spacery, place zabaw, zajęcia rozwijające dla małego.
Tak wcześnie?
Tak. Marcel (urodził się w lutym 2015 roku - przyp.) chodzi na nie od piątego miesiąca życia. Zapoczątkowaliśmy to w Warszawie, teraz mamy chwilowo przerwę.
Na co dzień mieszkacie w Wilanowie.
Tak, tam wynajmujemy mieszkanie. Tutaj jest baza.
W Niepołomicach stoi dom?
Nie, mamy na razie małe mieszkanko, niedaleko Puszczy Niepołomickiej. Dlatego, że to był taki plan, by mieć do czego wracać. Zobaczymy, co będzie dalej. Ale kiedyś, w przyszłości, dom na pewno się pojawi.