Słupski sąd rejonowy skazał Magdalenę Gessler na 7,5 tysiąca złotych kary grzywny. To finał sprawy z oskarżenia prywatnego, którą wytoczył Mirosław Wawrowski. Jednak później z oskarżeniem wzajemnym wystąpiła Magda Gessler.
W maju 2013 roku Magda Gessler realizowała w Słupsku odcinek „Kuchennych rewolucji”. Przemieniała pub Wiking w restaurację Kurnik. Zatrzymała się wówczas w hotelu w Dolinie Charlotty. Swoje niezadowolenie z usług hotelu przedstawiła Monice Zacharzewskiej, dziennikarce „Głosu”, zmieniając temat wywiadu. Zamiast o realizacji „Kuchennych rewolucji”, mówiła o hotelu. Gessler zarzuciła niekompetencje recepcjonistkom i menedżerowi – Mirosławowi Wawrowskiemu. Żaliła się, że recepcja zaaresztowała jej bagaże. Gessler zapowiadała, że sprawa skończy się w sądzie. Informacje pochwyciły prawie wszystkie media.
Jednak to Jerzy Pasieka, prawnik Mirosława Wawrowskiego jako pierwszy wniósł do sądu prywatny akt oskarżenia. Zarzucał w nim Gessler to, że w czasie pobytu w hotelu w Dolinie Charlotty miała dopuścić się zniesławienia. Przedstawiciele hotelu twierdzili, że Magda Gessler ubliżała personelowi, odmówiła zapłacenia rachunku, domagała się odszkodowania za nieodpowiedni apartament i konieczność zmiany pokoju.
Pierwszy zarzut dotyczył pomówienia, które w opinii publicznej mogło narazić Wawrowskiego na utratę zaufania potrzebnego do prowadzenia działalności i działania na szkodę spółki Tourtrend, która jest właścicielem kompleksu hotelowego Dolina Charlotty. Drugi zarzut dotyczył publicznego zniesławienia i znieważenia za pomocą środków masowego komunikowania. Trzeci – wulgarnych wypowiedzi wobec Wawrowskiego i personelu.
Magda Gessler trzykrotnie nie zjawiała się w sądzie, przedstawiając zwolnienie lekarskie. Dopiero w kwietniu 2014 roku przyjechała na proces do Słupska.
Wzajemne oskarżenia
Na rozprawę czekała, siedząc w cieniu korytarza, w ciemnych okularach, ale później nie broniła się przed błyskami lamp aparatów fotograficznych i kamer. Nie chciała jednak mówić ani o sprawie, ani o tym, jak się czuje w roli oskarżonej.
– Nie chcę tego komentować. Jednak powiem, że to jest moje ukochane miasto, mieszkała tu moja babcia, tu się wychowałam i byłam szczęśliwa – mówiła restauratorka.
Proces o zniesławienie był niejawny. W czasie przerwy Magda Gessler rozmawiała z Mirosławem Wawrowskim. Co ciekawe, przeciwnicy procesowi dopiero wtedy mieli okazję po raz pierwszy zobaczyć się i poznać. W czasie zajścia Wawrowski nie przyjechał po telefonie Gessler, a słowa, którymi go określiła – „prowincjonalny snob”– padł za jego plecami.
Tymczasem w sądzie po uprzejmych gestach, słowach Magdy Gessler, że „miło bardzo mi jest pana poznać” i podaniu sobie rąk, widać było, że strony nie żywią do siebie już tak wielkiej urazy. A czas przed Wielkanocą złagodził bojowe nastroje.
– Nie wiem, co mi się stało. Chyba jakiś diabeł we mnie wstąpił – słychać było słowa oskarżonej celebrytki skierowane do menedżera.
Czy nastąpiło jednak pojednanie? – Na razie Wesołych Świąt wszystkim życzę i na tym bym skończyła – podsumowała swoją wizytę w słupskim sądzie. Także Mirosław Wawrowski niczego nie zdradzał. Strony dały sobie czas, by podjąć decyzję. Jednak Wawrowski nie zgadzał się na warunki Gessler. Wkrótce okazało się, że gwiazda TVN odwzajemniła się Wawrowskiemu prywatnym aktem oskarżenia. Odtąd procesowi przeciwnicy byli jednocześnie oskarżonymi i pokrzywdzonymi. Rozprawa na wniosek Gessler toczyła się za zamkniętymi drzwiami. Dziennikarze mogli jedynie uczestniczyć w czasie wizji lokalnej w hotelu.
Skazana, uniewinniony
W styczniu zapadł wyrok. Wawrowski został uniewinniony z zarzutów stawianych przez Gessler. Natomiast Gessler została uniewinniona tylko z jednego zarzutu. Sąd jednak uznał, że oskarżona pomówiła w mediach Wawrowskiego, pracowników hotelu, jak i spółkę, która jest właścicielem kompleksu hotelowego.
Za to Gessler musi zapłacić 7,5 tys. zł kary grzywny i 5 tys. zł nawiązki na PCK. Wyrok zostanie podany do publicznej wiadomości w „Głosie Pomorza”, na portalach Gp24.pl i Trójmiasto gazeta.pl. Na razie jednak nie jest prawomocny.
To jednak nie koniec walki gwiazdy TVN ze znanym w świecie muzycznym twórcą i organizatorem Festiwali Legend Rocka. W drugiej sprawie przed słupskim sądem rejonowym Gessler i jej menedżer Jacek Ł. oskarżają Wawrowskiego oraz recepcjonistkę hotelu Małgorzatę N. To postępowanie najpierw prokuratura umorzyła. Po tym Magda Gessler i jej menedżer skierowali do sądu subsydiarny akt oskarżenia.
Sprawa o bagaże
Chodzi o ten sam pobyt w hotelu w maju 2013 roku, podczas którego niezadowolona klientka Charlotty – zdaniem hotelu – nie chciała zapłacić rachunku, a ochrona i recepcja – to według Gessler – zatrzymały bagaże gwiazdy i menedżera. Miało także dojść do przemocy wobec menedżera – przytrzymania go za rękę. Ta rozprawa jest jawna.
– Hotel obowiązuje absolutna dyskrecja – zeznawała jako świadek w tym procesie Magda Gessler, według której Mirosław Wawrowski następnego dnia po zdarzeniu zwołał konferencję prasową. – Ujawnienie mojego pobytu w hotelu jest formą reklamy i chęcią robienia sobie marketingu, by z osoby niewidocznej stać się osobą publiczną. Te informacje były na wszystkich portalach.
Gessler podkreślała, że reklamy przy jej programach w TVN biją rekordy. Reklamodawcy zapłacili stacji 57 milionów złotych: –Przyklejenie mojego nazwiska do nazwiska pana Wawrowskiego ma konkretny marketingowy cel, który można wyliczyć –moje straty i zyski pana Wawrowskiego, który nagle stał się znany.
Jednak proces nie może się skończyć, bo świadek Daniel B., reżyser „Kuchennych rewolucji” nie stawia się na przesłuchanie. Dwukrotnie został ukarany finansowo, a na następny termin ma go doprowadzić policja.
Autor: Bogumiła Rzeczkowska