Między torami: Tajemnicza akcja ma promować Łódź
Radni szukają w projekcie budżetu zadań, które można wykreślić, aby wpisać w ich miejsce swoje pomysły. Dla wielu z nich to sprawa honoru, żeby upchnąć w budżecie zadania związane z ich okręgiem wyborczym. Chodzi o to, żeby ich wyborcy widzieli, że radny potrafi coś dla nich zrobić.
W poszukiwaniu zadań, które można wyciąć, radni dotarli do wydatków nowego wydziału promocji, który obecnie nazywa się Biurem Promocji, Komunikacji Społecznej i Turystyki UMŁ. Wpisano tam 423,6 tys. zł na wydatki związane z prowadzeniem stron internetowych UMŁ i portali społecznościowych. W projekcie budżetu jest napisane, że pieniądze mają być wydane na produkcję materiałów multimedialnych, informacyjnych itp. W rzeczywistości kryje się pod tym kampania promocyjna miasta. Gdy usłyszała o tym opozycja, to od razu tupnęła nogą i zagrzmiała, że to będzie kampania promująca władze Łodzi, a nie miasto. Co gorsza, radni nie byli w stanie dowiedzieć się dokładnie, na czym ta kampania ma polegać. Co ciekawe, właściwie nikt o tym nie wie, bo szczegóły akcji ma przygotować firma, która wygra przetarg. To dla opozycyjnych radnych było zbyt wiele. Można było usłyszeć: „Jak mamy przeznaczyć pieniądze na zadanie, o którym nic nie wiemy? Nie wiadomo, jaki cel ma być osiągnięty w kampanii, ani co będzie ona promowała”.
Radni dowiedzieli się tylko, że kampania będzie prowadzona na portalach Facebook i Snapchat, gdzie będzie budowana lokalna tożsamość, a internetowi celebryci i blogerzy mają wypromować Łódź na cały kraj. Kampania ma służyć wzmocnieniu marki Łódź, a jej zasady realizacji wybierze agencja wyłoniona w przetargu. Wiadomo, że obecnie każda kampania, jeśli ma być skuteczna, musi być wsparta o portale społecznościowe, bo korzysta z nich kilkanaście milionów Polaków. Siłę social mediów doceniają wszystkie wielkie silne marki. Mówi się często: „Kogo nie ma na Facebooku, ten nie istnieje”. Dlatego Łódź też tam musi być i to w profesjonalnej formie. Przetarg na realizatora kampanii ma być rozpisany jeszcze w tym roku, aby akcja promocyjna rozpoczęła się w styczniu i trwała do listopada.
Niechęć do tajemniczej kampanii nie powinna nikogo dziwić, ale z drugiej strony, jeśli nie będzie zapisanych pieniędzy na to przedsięwzięcie, to nie można wyłonić realizatora akcji, który wymyśli sposób na profesjonalną promocję Łodzi. Gdy w 2014 roku zapowiadano kampanię „Łódź pozdrawia”, to też było wielu sceptyków. Opozycja też kręciła nosem obawiając się, że to będzie promocja władz Łodzi, a nie miasta. A jednak udało się przeprowadzić jedną z najlepszych akcji w Polsce. Władzy w kampanii nie było, za to w całym kraju pojawiło się 1,2 tys. plakatów wielkoformatowych, ponad 2 tys. spotów emitowanych w 31 stacjach i prawie 2,5 tys. reklam radiowych. Spoty wyświetlane w kinach zobaczyło 700 tys. osób. W spotach zagrało ponad stu łodzian spośród 200, którzy zgłosili się do castingu. Najstarsza uczestniczka miała 92 lata i wystąpiła z wnuczką. Hasła „Grube ryby z Łodzi pozdrawiają duże sumy z całej Polski”, czy „Fani Black Sabath z Łodzi pozdrawiają śpiewających pod prysznicem” przykuwały uwagę, wzbudzały uśmiech, rozbawiały, niektórych irytowały, ale na pewno nie były odbierane obojętnie. Cel został osiągnięty.
Czy tajemnicza kampania, na którą biuro promocji chce wydać 423,6 tys. zł ma szansę choć trochę zbliżyć się do poziomu akcji „Łódź pozdrawia”? Chciałbym, ale zdaję sobie sprawę, że będzie to bardzo trudne. Zwłaszcza, gdy weźmie się pod uwagę fakt, że kampania „Łódź pozdrawia” kosztowała 8 mln zł, z czego 85 proc. to unijne dofinansowanie. Gdyby 423,6 tys. zł było wkładem własnym miasta na kolejną kampanię i udałoby się znowu zdobyć unijne dofinansowanie projektu, to jestem w stanie uwierzyć, że Łódź znowu wszystkich zaskoczy.
Przyszłoroczny budżet Łodzi ma być uchwalony 28 grudnia. Biuro promocji ma więc jeszcze dużo czasu, aby przekonać radnych do kampanii. Może to być łatwiejsze po ogłoszeniu przetargu, w którym muszą być zawarte szczegółowe cele tej akcji. Specyfikacja istotnych warunków zamówienia, czyli szczegółowy opis zamówienia, powinna rozwiać tajemnicę unoszącą się nad kampanią.
Jeśli uda się urzędnikom uratować budżetowe pieniądze na kampanię wzmacniającą markę miasta, to i tak biuro promocji musi obawiać się zamachu na kolejne zadanie zaplanowane na 2017 rok. Chodzi o zakup gadżetów i upominków promocyjnych. W projekcie budżetu zapisano na ten cel 230 tys. zł. Wkrótce przekonamy się, czy chęć radnych do wprowadzania zmian w projekcie budżetu odbędzie się kosztem promocji Łodzi.