Między torami: Tąpnięcia wywołane rewitalizacją
Rewitalizacja obszarowa, którą Łódź chce pochwalić się światu na wystawie Expo 2022, stała się źródłem konfliktu samorządowców. Poszło o wprowadzenie pod obrady projektu uchwały o Specjalnej Strefie Rewitalizacji. Radni z komisji ds. rewitalizacji miasta, którzy tę problematykę rozgryzają od wielu lat, nie mieli możliwości przyjrzeć się temu dokumentowi przed głosowaniem.
Nie pierwszy raz, ponieważ Gminny Program Rewitalizacji też był przyjmowany, jak mówią radni, na kolanie. A było w nim wiele kontrowersyjnych zapisów, które można było wyeliminować podczas posiedzenia komisji ds. rewitalizacji miasta. Projekt SSR też mógłby zostać udoskonalony, ale strona prezydencka i koalicja PO-SLD wolały przepchnąć go bez merytorycznej dyskusji.
Efektem lekceważenia komisji ds. rewitalizacji było wystąpienie z PO Urszuli Niziołek-Janiak i rezygnacja radnych PiS z pracy tej komisji. Radni PiS uznali, że skoro władze Łodzi nie chcą omawiać ważnych kwestii z komisją, to niech same rewitalizują miasto. Ale później niech wezmą odpowiedzialność za błędy, które często pojawiają się przy dużych projektach. Z kolei radna chciała pracować nad dobrą uchwałą, a nie podnosić rękę wtedy, gdy każe jej szef klubu radnych PO. Platforma podczas środowych obrad musiała wziąć 20 minut przerwy w obradach w celu zdyscyplinowania radnych, aby głosowali „właściwie”. Dyscyplinująca rozmowa była też w SLD. Dostało się m.in. Katarzynie Bartosz, której głos zadecydował, że dopiero za trzecim podejściem wprowadzono pod obrady projekt uchwały o SSR.
To nie ostatnie tąpnięcia wywołane rewitalizacją. Radni chcą mieć wpływ na jej kształt, ale władze im tego odmawiają. W dodatku nakazują głosować przeciwko ich przekonaniom. Jak to się skończy? Moim zdaniem kolejnymi odejściami z PO i SLD. Na górze koalicjanci trzymają się dobrze, ale u dołu hierarchii wszystko zaczyna trzeszczeć. Im bliżej wyborów, tym więcej osób będzie porzucać polityczne barwy. Tylko kto zostanie ze Zdanowską, żeby rewitalizować miasto?