Ratujemy życie i zdrowie, nie jedziemy do zwłok - mówią szpitale i dyspozytornie
- Zmarła mama żony, co zawsze jest dla rodziny wielkim ciosem. Kolejnym było to, jak nas potraktowano. Żeby nie było komu przyjechać i stwierdzić, że nieboszczyk faktycznie nie żyje?! - mówił nam międzyrzeczanin Mieczysław Popiel. O tym zdarzeniu pisaliśmy 5 lipca. Teściowa pana Mieczysława zmarła w domu, około godz. 18.30. Pan Mieczysław zadzwonił na pogotowie. W dyspozytorni powiedziano mu, że karetka jest od ratowania, a nie stwierdzania śmierci. Zadzwonił do szpitala w Międzyrzeczu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień