Mieliśmy imprezę w Łodzi, że hej, mamy... no właśnie, co?
Długo, bo aż rok, przyszło czekać Łodzi na zapowiedź obiecanej przez miasto „dużej imprezy modowej” mającej zastąpić nieodżałowany Fashion Week Poland, który poległ w niesławie długów organizatora i przepychanek o kasę z gminą.
Balonik długo podsycanej nadziei, że coś fashionweekowego da się w Łodzi zachować pękł jednak ostatecznie i już się tego trupa raczej nie wskrzesi. Podsunięty łodzianom na otarcie łez projekt Łódź Young Fashion firmowany marką Akademii Sztuk Prześlicznych, choćby życzyć mu najlepiej i kibicować z żyłką tętniącą na szyi, zrobi co najwyżej zgrabną akademicką imprezkę, którą może studenciaki obejrzą, ale tłumy tam waliły nie będą. Ani żadnych fashionfreaków (czytaj: dziwadeł), ani celebrytów, ani też - i to de facto jest najgorsze - żadnych żurnalistów z magazynów o obco brzmiących tytułach. Może kogoś to ŁYF gdzieś popchnie, wypromuje, ale sprzedać się taki pójdzie już gdzie indziej - na profesjonalny wybieg jakiegoś innego fashion weeka tak beztrosko ukatrupionego w mieście, które o statusie stolicy polskiej mody przekonywać na prawo i lewo nikogo już nie musiało. Góra urodziła mysz.