Mieliśmy niegdyś świętych władców
Warto przypomnieć królową Jadwigę w związku z przypadającą w tym roku 20. rocznicą jej kanonizacji przeprowadzonej przez Jana Pawła II na Błoniach 10 czerwca 1997 r.
Do dziś słyszę słowa papieża, które uświadomiły mi, że Kościół po wiekach może wskazać osoby, których świętość życia chrześcijańskiego jest wzorem do naśladowania także w naszych czasach. Świętość bowiem jest wartością ponadczasową. Papież powiedział wówczas: „Długo czekałaś, Jadwigo, na ten uroczysty dzień.
Prawie 600 lat minęło od twej śmierci w młodym wieku. Umiłowana przez naród cały, ty, która stoisz u początku czasów jagiellońskich, założycielko dynastii, fundatorko Uniwersytetu Jagiellońskiego w prastarym Krakowie, długo czekałaś na dzień twojej kanonizacji - ten dzień, w którym Kościół ogłosi uroczyście, że jesteś świętą patronką Polski w jej dziedzicznym wymiarze - Polski za twoją sprawą zjednoczonej z Litwą i Rusią, Rzeczpospolitej trzech narodów…”.
Wprawdzie zaraz po śmierci liczono na rychłą kanonizację Jadwigi, wybierając godne miejsce jej pochówku przy głównym ołtarzu w prezbiterium katedry wawelskiej, co niewątpliwie było wyrazem przekonań ludzi jej współczesnych, że wkrótce zostanie wyniesiona na ołtarze. W kazaniu pogrzebowym Stanisław ze Skarbimierza określił ją „nieustraszoną szerzycielką chwały Bożej, obrończynią Kościoła, sługą sprawiedliwości, wzorem cnót wszelkich, pokorną i łaskawą matką sierot, której podobnego człowieka z rodu królewskiego nie widziano na całym obszarze świata”. Już w 1426 r. na wniosek kard. Zbigniewa Oleśnickiego powołano komisję do procesu kanonizacyjnego.
Niestety, po śmierci kard. Oleśnickiego, prawdopodobnie z braku funduszy, nie przeprowadzono tego procesu. Także z powodu kilku okoliczności, zwłaszcza politycznych i dynastycznych. Później wojny i zabory sprawiły, że nie było możliwości podjęcia tej sprawy. Mimo to kult królowej Jadwigi trwał. Wydaje się, że Jadwidze Andegawence, która w swojej wizji przyszłości potrafiła dostrzec potrzebę i ważność wsparcia swoimi klejnotami Akademii Krakowskiej, Opatrzność wyznaczyła specjalne zadanie wspierania Polski i Kościoła w czasach wyjątkowo trudnych.
Jadwiga, królowa Polski, miała też do odegrania szczególną rolę w ratowaniu tego Wydziału Teologicznego UJ, który w 1397 r. powstał dzięki jej staraniom i przetrwał do 1964 r., kiedy to komunistyczne władze Polski usunęły go z UJ, co w ich przekonaniu miało doprowadzić do jego unicestwienia.
Starania o przywrócenie państwowych praw studentom teologii w Krakowie zostały uwieńczone dopiero w 1989 r. Patronką tych starań była królowa Jadwiga, a Wielki Kanclerz Wydziału Teologicznego w Krakowie kardynał Karol Wojtyła, który zabiegał o jej kanonizację, dokonał tego już jako papież.
To są niewątpliwie zdolności i duchowa siła Kościoła, pozwalające mu patrzeć wstecz i nagradzać ludzi, którzy już dawno od nas odeszli, ale ich życie zachowało zdolność inspiracji do podejmowania takich decyzji i zachowań, które dostrzegają potrzebę tworzenia dzieł ważnych dla przyszłych pokoleń, niezależnie od polityki.
Czym bowiem mogli się kierować młoda królowa Jadwiga i jej mąż Władysław Jagiełło, podejmując decyzję zainwestowania w wartości związane z wiedzą, nauką i wykształceniem, jeśli nie świadomością, że Kraków, stolica Polski, da możliwości kształcenia się nie tylko Polakom, ale także studentom z innych krajów, otwierając im okno na świat i dostęp do wielu kultur, ubogacających nasze życie i dających Polsce szerokie możliwości rozwoju.
Z współczesnego punktu widzenia można się zapytać, cóż takiego zrobiła Jadwiga, dając Akademii Krakowskiej swoje klejnoty na jej odnowienie? Można jej gest porównać do przyznania UJ po 1990 r. milionowych funduszy na inwestycje, potrzebne dziś do zbliżenia się do warunków, w których zdoła rozwijać się na poziomie innych uczelni świata i zachować swoją, liczącą się w świecie, pozycję naukową.