Mieliśmy świąteczny, wyjątkowy czas. Okazuje się, że w czasie pandemii koronawirusa potrafimy być teraz wyjątkowo silni, pomocni i solidarni
Żurek lub barszcz (najlepiej na domowym zakwasie), obok biała kiełbasa i chrzan, wędzonki, pasztet, oczywiście jajka, sałatki, ciasta i… komputer. Tak w wielu domach wyglądały święta. Ale świat pędzi dalej, a my na różne sposoby walczymy i to nie tylko z koronawirusem...
Tak u znajomego wyglądał stół podczas śniadania wielkanocnego. Laptop stanął w rogu stołu (tak, żeby wszyscy widzieli ekran). Został podłączony do skype’a i kamerki. Dzięki temu rodzice kolegi będą mogli on-line uczestniczyć w uroczystym rodzinnym spotkaniu. To osoby starsze, po operacjach. Mieszkają kilkadziesiąt kilometrów dalej i od tygodni nie wychodzą z domu, więc w czasach pandemii nie chciał narażać ich zdrowia podczas bezpośredniego spotkania.
Być może wirtualna sieć połączyła w tych dniach też inne rodziny uwięzione w kwarantannie.
Wielkanoc to dla chrześcijan najstarsze i najważniejsze święto. Co trzeci mieszkaniec naszej planety to wyznawca właśnie tej religii i w tych dniach celebruje mękę, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa. Ale Wielkanoc to też symbol nadziei i odradzającego się życia, co właśnie teraz nabiera szczególnego znaczenia.
Globalne trzęsienie ziemi wywołane przez koronawirusa odbija się piętnem na zdrowiu oraz gospodarce, ale też na naszej psychice i przyzwyczajeniach. Świat, który do niedawna znaliśmy, został wywrócony do góry nogami, a przed nami miesiące niepewności.
Ograniczona do minimum liczba osób na mszach, nabożeństwa on-line, rezygnacja z wielu obrzędów to dotkliwe ograniczenia dla wiernych, ale i kapłanów przyzwyczajonych do bezpośrednich kontaktów w świątyniach. Internet tego nie zastąpi. Jednak kościół to nie budynek, ale przede wszystkim wspólnota.
Arcybiskup Grzegorz Ryś, metropolita łódzki, podkreślał niedawno, że liturgia to nie jest kwestia wykonania kilku czynności, tylko postawa człowieka, a - jak przed wiekami - pokarmy może pobłogosławić senior rodu i poprowadzić modlitwę.
Polacy w ciężkich czasach stają się wyjątkowo, czyli narodowo solidarni, choćby spontanicznie pomagając potrzebującym. I tak trzymajmy!