No, nie jest dobrze u „naszego” ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego. Został powołany m.in. do walki z suszą i tydzień temu deszcz zaczął obficie zlewać Polskę całą. Tyle że równo z ulewą pod ministerstwem stawili się rolnicy. Protestowali przeciw niszczeniu polskiej wsi. A wszystko to działo się mniej więcej w miesięcznicę objęcia stołka przez ministra.
Jakby było mało, to minister poszedł na wojnę z pszczelarzami. Bo pozwolił na stosowanie w hodowli rzepaku czegoś, co ma szkodzić pszczołom. Choć podobno jeszcze przed objęciem stołka ministra, jako szeregowy poseł, przeciw temu protestował. Marszałek Całbecki może jednak spać spokojnie. Pszczółkom z jego pasieki na dachu Urzędu Marszałkowskiego w Toruniu raczej nic nie zagraża. Do rzepaku mają daleko.
Co do ministra Ardanowskiego, to znawcy PiS-owskich kulis donoszą, że premier Mateusz Morawiecki chciał ponoć, by następcą poprzedniego szefa resortu rolnictwa Krzysztofa Jurgiela był Daniel Obajtek. Czyli były wójt Pcimia, a obecny prezes Orlenu. Nie, nie dlatego, że premier prezesa Obajtka tak ceni. Chciał podobno, by zwolniony przez niego najważniejszy fotel w najbogatszej polskiej spółce zajął jego człowiek. I miałby premier tę spółką pod kontrolą. Wybić z głowy premierowi ten manewr miał jednak sam prezes Kaczyński, który polecił ministra Ardanowskiego.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień