Mieszkaliśmy w lesie deszczowym...

Czytaj dalej
Fot. Archiwum prywatne
Michał Matejczuk

Mieszkaliśmy w lesie deszczowym...

Michał Matejczuk

- Dzięki samodzielnym wyprawom możemy poznać miejsca i obyczaje, o których nie wspomina się w przewodnikach - mówią Barbara Kuraszkiewicz-Machniak i Dariusz Machniak.

Muzeum Ziemi Lubuskiej po raz kolejny zorganizowało spotkanie z cyklu ,,Z pamiętnika podróżnika”. Tym razem wrażeniami podzielili się Barbara Kuraszkiewicz-Machniak i Dariusz Machniak, którzy pojechali na koniec świata. A raczej na ,,środek świata”, czyli do Ekwadoru.

Tamtejsze dzieci chętnie do nich przychodziły, wspólnie z nimi rysowały, ale najwięcej frajdy sprawiały im zdjęcia i to, że mogli siebie na nich oglądać

– Wszyscy turyści przybywają pod pomnik Mitad del Mundom, który rzekomo stoi w miejscu linii równika. Tym samym można być jedną nogą na półkuli południowej, a drugą na północnej... – wspomina Barbara Kuraszkiewicz-Mach - To kraj kontrastów. Z jednej strony bogate Quito, z drugiej lasy deszczowe, w których jak przed wiekami, ze starymi zwyczajami i wierzeniami żyją Indianie. Stolica Ekwadoru to harmonia dwóch światów: kolorowego, południowoamerykańskiego i nowoczesnego, na miarę stolic europejskich. Z jednej strony banki, galerie handlowe, zabytki, z drugiej jarmarki, na których można kupić regionalne stroje, biżuterię, torebki i inne wyroby wykonane przez okolicznych mieszkańców – opowiadała Kuraszkiewicz-Machniak. Podróżnicy mieli okazje zamieszkać w lesie deszczowym, z ludźmi, którzy nie znali hiszpańskiego, żyli w drewnianych chatach i zajmowali się głównie polowaniem. Tamtejsze dzieci chętnie do nich przychodziły, wspólnie z nimi rysowały, ale najwięcej frajdy sprawiały im zdjęcia i to, że mogli siebie na nich oglądać.

- Wyzwaniem było chodzenie do toalety. Był to dół na dwóch palach, po którym chodziły czerwone mrówki. Podczas korzystania trzeba było sprawnie tupać nogami, by odganiać insekty – mówi pani Basia.

Podróżnicy mogli zobaczyć broń, którymi posługują się mieszkańcy lasów deszczowych. Typowa dmuchawka jest ciężka i wymaga sprawności, by jedną ręką ją trzymać, wycelować i przedzierać się z nią po gęstych chaszczach. Nieodłącznym elementem kultury są tzw. tsantsa, czyli spreparowane głowy. Wcześniej ludzkie, później zwierzęce. Popyt na te trofea był taki ogromny, że zaczęto robić falsyfikaty, które po dziś służą jako pamiątki dla turystów... Jak wspominało małżeństwo, podczas wędrówek trzeba uważać na każdym kroku. Wiele rzeczy wygląda naprawdę pięknie, ale nie do końca można być pewnym czy roślina lub gąsienice na drzewie nie wyrządzą nam krzywdy.

Indianie z wioski szybko zaprzyjaźnili się z zielonogórzanką, Barbarą Kuraszkiewicz-Machniak
Archiwum prywatne Indianie z wioski szybko zaprzyjaźnili się z zielonogórzanką, Barbarą Kuraszkiewicz-Machniak

Podróżnicy nastawili się głównie na poznanie wysp Galapagos i Alei Wulkanów w Ekwadorze (m.in. słynny Cotopaxi). Zdjęcia z wysp utwierdzały w przekonaniu, że jest to prawdziwy raj na ziemi. Oboje byli pod wrażeniem przede wszystkim bogatej fauny, zwłaszcza niebieskonogich głuptaków i lwów morskich. Mogli również podziwiać olbrzymie żółwie, które pasły się na łąkach wraz z okolicznym bydłem.

Pani Barbara w ostatni tydzień pobytu zachorowała na dengę

– Tam sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Lwy morskie były równie ciekawe nas, jak my ich. Były bardzo odważne i same podchodziły do ludzi – podkreślił Dariusz Machniak. Ze zdjęć wynikało również, że zwierzęta te świetnie pozowały do fotografii!

Opowiedzieli o przygotowaniach do takiej podróży. Zwrócili uwagę na obowiązkowe szczepienia na dur brzuszny, wściekliznę czy żółtą febrę. Mimo wszystko z takim wyjazdem wiąże się pewne ryzyko. Pani Barbara w ostatni tydzień pobytu zachorowała na dengę – chorobę, która może doprowadzić do gorączki krwotocznej, a tym samym do śmierci. Musiała leżeć w szpitalu. Jak wspominała, opieka była na bardzo dobrym poziomie i … niestety droga.

Barbara Kuraszkiewicz-Machniak jest dziennikarką telewizyjną, Dariusz Mayprawy pozwalają na odkrycie zupełnie nowych miejsc, ludzi, obyczajów, o których nie czyta się w przewodnikach. Po prostu wtedy czują się naprawdę wolni. Jednak podkreślają, że ważne jest to, by wcześniej zapewnić sobie pierwszy nocleg. A reszta jakoś się ułoży...

Michał Matejczuk

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2025 Polska Press Sp. z o.o.

Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji z niniejszej strony internetowej, w tym ze znajdujących się na niej publikacji, przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody Polska Press Sp. z o.o. w Warszawie jest niedozwolone. Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są tutaj.