Mieszkańcy kamienicy w Zielonej Górze twierdzą, że są inwigilowani przez sąsiada [ZDJĘCIA]
W kamienicy przy ul. 1 Maja od pewnego czasu narasta konflikt między sąsiadami. Co jest powodem? Zamontowany monitoring na klatce schodowej, podwórku oraz okolicy budynku.
Do redakcji „GL” zgłosiła się Mirena Żak oraz Arkadiusz Opaczyński. Para mieszka z dwójką dzieci w kamienicy przy ul. 1 Maja w Zielonej Górze. Są jedynie lokatorami, bowiem lokal należy do Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej. Natomiast reszta sąsiadów to właściciele mieszkań, którzy tworzą wspólnotę. To, co wyróżnia kamienicę spośród innych, to monitoring, który jest zamontowany na zewnątrz i w środku.
- Sąsiad zbudował sobie w swoim mieszkaniu prawdziwe centrum monitoringu. Czujemy się obserwowani i inwigilowani, szczególnie że jedna z kamer jest skierowana na nasze drzwi wejściowe - twierdzi M. Żak. - Wiemy, że sąsiad otrzymał zgodę na zamontowanie kamery od zarządcy kamienicy, ale czemu jest ich tak wiele? - pyta.
I faktycznie. Byliśmy odwiedzić dom przy ul. 1 Maja. Wedle naszej obserwacji dwie kamery znajdują się od strony ulicy, dwie na tyłach budynku, kolejne dwie przy bramie wjazdowej na sąsiednie podwórze oraz trzy na klatce schodowej. Tyle udało nam się znaleźć podczas krótkiej wizyty.
Arkadiusz Opaczyński jest zdania, że monitoring został zamontowany, aby szukać haków na ich rodzinę. - To element konfliktu z sąsiadem. Już wcześniej był wobec nas złośliwy. Kilka razy prawie doszło do bójki. Zdarzało się, że umyślnie zastawiał skuterem nasze auto. Teraz nawet wymontował połowę drzwi wyjściowych - tłumaczy.
Mirena Żak twierdzi, że kamery stanowią nadmierne pogwałcenie ich prywatności. - Ze zgromadzone go wideo wycina się jakieś fragmenty a potem śle donosy do administracji - mówi zielonogórzanka. - Jeśli te kamery mają podnieść poziom bezpieczeństwa nas wszystkich, to czemu my nigdy nie mamy do nich dostępu? Czemu to działa tylko w jedną stronę? Czy nagrania są w ogóle przechowywane zgodnie z prawem? - pyta.
Udało nam się porozmawiać z sąsiadem, który na własny koszt zamontował monitoring. Jak twierdzi, zrobił to, bowiem prosiła go o to cała wspólnota. Mężczyzna tłumaczył nam, że kamienica została odremontowana dużym kosztem i kamery służą do tego, aby nie dochodziło tutaj do aktów wandalizmu ani innych przestępstw. To skarżący się na monitoring sąsiedzi mają zachowywać się nieprawidłowo. Być może to właśnie dlatego, tak bardzo przeszkadzają im kamery.
Zdaniem mężczyzny pozostali mieszkańcy nie mają nic przeciwko monitoringowi - wręcz przeciwnie! Mężczyzna nie chciał nam potwierdzić, czy w kamienicy dochodziło do jakichś konfrontacji z rodziną najemców. Jak sam to określił, nie może się wypowiadać, bowiem w tej kwestii toczą się postępowania odpowiednich służb.
Zarządca budynku również nie chciał z nami rozmawiać. Podkreślił jednak, że kamery zamontowano dla bezpieczeństwa mieszkających tutaj ludzi.
A co na to ZGM? - Latem w związku ze zmianą przepisów prawa związanych z ochroną danych osobowych, skierowaliśmy pismo do zarządcy z wnioskiem o natychmiastowy demontaż kamer - mówi Paweł Wysocki z ZGM. - Jako współwłaściciel nieruchomości nie wyrażamy zgody na monitorowanie naszych najemców. Jednak decyzje o demontażu kamer musi podjąć właściciel nieruchomości, czyli w tym przypadku wspólnota mieszkaniowa, poprzez podjęcie odpowiedniej uchwały przygotowanej przez zarządcę.