Mieszkańcy ul. Słowackiego w Gorzowie walczą o ogródki
- To ma być rewitalizacja czy likwidacja? - pytają lokatorzy z ul. Słowackiego, którzy boją się, że zaraz stracą swój kawałek zieleni.
Chodzi o zielony teren między Placem Grunwaldzkim a pobliskim sieciowym marketem. Z ulicy tego nie widać, ale właśnie tam, w podwórku kamienic, jest... wypoczynkowy raj.
Byliśmy na miejscu. Rosną tam drzewa, jest trawnik, ministaw, altanki, miejsce na grilla, piaskownice, niewielkie place zabaw. Taka zielona enklawa dla mieszkańców.
- I teraz chcą to zabrać, zaorać, zalać betonem i zrobić parking. A nam zostawić kawalątek ziemi pod plac zabaw. Tylko kto będzie chciał się bawić przy parkingu? W spalinach i hałasie? - mówią zgodnie: Henryk Iliaszewicz, jego żona Ewa Iliaszewicz i sąsiad Krzysztof Klimek, którzy wspólnie walczą o interes kilku kamienic.
Walczyć zaczęli przypadkiem. Pod koniec zeszłego roku jeden z sąsiadów poszedł upomnieć się o remont dachu komórki (też są na podwórku). Usłyszał w urzędzie, że po co to remontować, skoro ma być rewitalizacja? Ludziom zapaliła się lampka. I zaczęli się dopytywać, co to za rewitalizacja.
Wtedy okazało się, że raczej likwidacja. Bo - zdaniem wystraszonych mieszkańców - pomysł sprowadza się do zmniejszenia podwórka pod powiększenie parkingu marketu. Ludziom na wypoczynek zostałyby ochłapy obecnych ogródków. - A przecież płacimy za nie, dbamy. Nasz interes się nie liczy? - dziwi się pan Henryk.
Krzysztof Klimek (trzecie pokolenie przy ul. Słowackiego, rośnie już czwarte - jego dzieci) tłumaczy, że ludzie będą walczyć o swój kawałek zieleni do upadłego. - Chcemy mieć miejsce do wypoczynku, do bezpiecznej zabawy, wspólnych spotkań. Nie chcemy betonowej pustyni, spalin i hałasu dostaw do marketu - dodaje.
W sprawie interweniowali już radni. Wyjaśnień domagał się Grzegorz Musiałowicz i Marta Bejnar - Bejnarowicz. Temu pierwszemu odpisał wiceprezydent Jacek Szymankiewicz. Przyznał, że poczyniono uzgodnienia z marketem, by część zielonej enklawy przeznaczyć pod parking. Dzięki temu sklep mógłby dołożyć się do wytyczenia strefy wypoczynku dla mieszkańców.
- Ale my już mamy strefę wypoczynku. Innej nam nie trzeba. Dziękujemy. Po co więc urząd ze sklepem uszczęśliwiają nas na siłę? - pytają ludzie.
Stanisława Sztuka z wydziału nieruchomości zapewniła w piątek „GL”, że absolutnie nic nie jest jeszcze przesądzone.
- Nie zapadła żadna decyzja. To tylko pomysły. Decyzje zapadną po spotkaniu i konsultacjach z mieszkańcami - dodała urzędniczka. Debata będzie pojutrze (15 lutego) o 16.30 w świetlicy pobliskiego kościoła przy ul. Mieszka I 59. Im więcej osób, tym lepiej.