Migracją zarządzają dziś grupy przestępcze [rozmowa]
Rozmowa z dr. WOJCIECHEM WILKIEM, prezesem Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej, o kolejnym roku wielkiej migracji.
Przez Europę przelała się fala gniewu po wydarzeniach w Manchesterze. Takie informacje trafiają do ludzi, którzy właśnie szykują się do rejsu przez Morze Śródziemne?
Terminem „imigranci” określamy wspólnie dwie bardzo różne grupy ludzi: uchodźców i migrantów ekonomicznych. Uchodźcą jest osoba uciekająca przed prześladowaniem w swojej ojczyźnie. Rozróżnienie kto jest uchodźcą a kto nie komplikuje fakt, że nawet nie wszystkie osoby trafiające do Europy z Syrii czy z Afganistanu są uchodźcami. Niektóre państwa odsyłają część Afgańczyków, pochodzących z terenów, w których nie ma dużego zagrożenia dla ich życia oraz wolności. Drugą grupą są imigranci ekonomiczni (osoby, które nie kwalifikują się jako uchodźcy) z krajów Afryki, a także państw tak odległych jak Pakistan, wędrujące w poszukiwaniu lepszych warunków życia. Ponieważ droga od Grecji przez kraje bałkańskie jest dziś zamknięta, większość imigrantów próbuje dostać się do Europy drogą z wybrzeża Libii do Włoch.
Ryzykując życiem.
Pomimo ryzyka, decyzja o udaniu się na wędrówkę do Europy jest prawie zawsze decyzją racjonalną, choć stawia na szali dorobek życia, który trzeba zainwestować w dotarcie do Europy. Do migracji zachęcają na pewno trudności w deportowaniu do kraju imigrantów, którym odmówiono statusu uchodźcy. Odsyłanie imigrantów z Afryki jest tym bardziej skomplikowane, jeśli weźmiemy pod uwagę, że te osoby często niszczą swoje dokumenty tożsamości, więc nie wiadomo z którego kraju pochodzą. Tymczasem migracjami można by dość skutecznie zarządzać metodami administracyjnymi, na przykład tworząc obowiązek rejestracji w punktach umieszczonych na południowym wybrzeżu Morza Śródziemnego, w których ci ludzie mogliby przejść procedurę sprawdzającą. Takich obozów jednak nie ma i nie ma jasności czy Unia Europejska zdecyduje się na ich utworzenie.
Jak zahamować tę migrację?
Obecnie migracją zarządzają nie rządy państw, ale grupy przestępcze albo wręcz ugrupowania terrorystyczne, które z niej ciągną gigantyczne dochody. Osoby przybywające do Europy powinny mieć informacje, co je czeka na miejscu i jakie kryteria spowodują, że ich wnioski mogą być przyjęte lub odrzucone. Największym problemem jest to, że Unia Europejska, która potrzebuje przecież siły roboczej napływającej z zewnątrz, nie ma żadnego systemu legalnego sprowadzania takich pracowników (np. do pracy sezonowej w rolnictwie) jak np. Australia czy Kanada. Tymczasem przyjmujemy do Europy osoby z różnych krajów, o bardzo różnym, często niskim, zakresie umiejętności zawodowych. Wierzymy jednocześnie, zapewne naiwnie, że gospodarka europejska jest w stanie wchłonąć każdą liczbę osób o średnich lub niskich kwalifikacjach.
Ta nasilona migracja trwa trzeci rok. Przez ten czas nie wyciągnęliśmy żadnych wniosków.
O ile została nieco wzmocniona kontrola na granicach Unii, to kompleksowej i jasnej do zrozumienia polityki migracyjnej Unii Europejskiej jak nie było, tak nie ma. Owszem, pewne próby działań są podejmowane, choć zbyt wolno i zwykle dopiero w reakcji na wydarzenia. Z punktu widzenia organizacji humanitarnych, obecna dyskusja wokół uchodźców niesie dwa zagrożenia. Po pierwsze - wymieszanie się pojęć „imigrant” i „uchodźca”, które sprawia, że Europa zaczyna się odwracać od uchodźców, czego przykładem jest nasze społeczeństwo. Drugim zagrożeniem jest skupienie uwagi na przyjmowaniu uchodźców, jakby była to jedyna możliwość niesienia pomocy. A to nieprawda - pomoc dla uchodźców poza Europą jest wielokrotnie tańsza i bardziej efektywna.