Milion ryb wpuścili do Warty!
By przywrócić stan Warty sprzed jej zatrucia potrzeba wielu lat na odbudowę ekosystemu. Albo wielu rąk - wędkarzy, społeczników i dzieci. Wielkie zarybianie rzeki właśnie się rozpoczęło.
W czasie gdy Wielkopolski Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska prowadzi postępowanie administracyjne, a poznańska prokuratura śledztwo w sprawie zatrucia Warty, do którego doszło ponad rok temu, rękawy zakasują wędkarze, dzieci oraz przedstawiciele fundacji Ratuj Ryby. W środę odbyło się wielkie zarybienie. Do Warty trafiło ponad milion ryb.
- Przyszliśmy, by pomóc Warcie, która została zanieczyszczona - tłumaczy Oliwka z szóstej klasy ze szkoły podstawowej im. Arkadego Fiedlera w Czapurach. - Do rzeki wrzucamy brzanę, sandacze, jazie, świnki, miętusy - dodaje Jakub z tej samej szkoły.
Traci przyroda i wędkarze
Czesław mieszka niedaleko Warty. To zapalony wędkarz. Wraz z żoną i kolegą przypatruje się zarybianiu rzeki.
- Odczuwamy skutki katastrofy ekologicznej, która miałam miejsce w rzece. W tym miesiącu byłem siedem razy na rybach. Do domu wracałem z pustymi rękami.
By przywrócić ten stan sprzed zatrucia rzeki, potrzeba przynajmniej kilku lat - opowiada wędkarz.
Stratni są nie tylko sami wędkarze, którzy nie mają co łowić, ale także Polski Związek Wędkarski.
- W wyniku zatrucia rzeki i wyginięcia wielu gatunków ryb wciąż odnotowujemy straty. 2 tysięcy wędkarzy nie zapisało się w tym roku do Związku. A to strata przynajmniej 400 tysięcy złotych w składkach - mówi Jerzy Musiał, prezes PZW.
Wielkie zarybianie Warty. Do rzeki trafiło około miliona ryb
Ile takich środowych zarybień potrzeba, aby rzeka znów zapełniła się rybami?
- Takich dodatkowych zarybień, jak to dzisiejsze, potrzeba około 10. A koszt każdego to przynajmniej 150 tysięcy złotych
- opowiada Sebastian Staśkiewicz z fundacji „Ratuj ryby”, pomysłodawca środowej akcji.
Środowe zarybienie Warty było w znacznej mierze finansowane z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Poznaniu. Fundacji udało się dzięki dotacji uzyskać 100 tysięcy złotych.
- Fundusz może udzielić pożyczki, pożyczki z umorzeniem oraz dotacji na ochronę środowiska. W tym przypadku mamy do czynienia z tą ostatnią opcją. Ponieważ jest to działanie naprawcze dla Warty - dla środowiska - opowiada Marek Baumgart, zastępca prezesa zarządu WFOŚiG.
Wzięli ryby w swoje ręce
Społecznicy już z samego rana zajęli się zarybianiem Warty. W Biedrusku do rzeki wpuścili już o godzinie 7 rano około milion ryb. - Była obawa, że ryby się poduszą. Trzeba więc było działać szybko - opowiada Przemysław Woźniak z Polskiego Związku Wędkarskiego w Poznaniu.
Jednak już po południu to uczniowie poznańskich i wielkopolskich szkół wrzucali ryby do wody. Brali też udział w grach i zabawach, dzięki temu mogli lepiej poznać wodny świat.
- Przyjechaliśmy, by pomóc! Wartę zatruto rok temu toksyczną substancją, dziś pomagamy jej odżyć
- mówili zgodnie szóstoklasiści ze szkoły podstawowej in gen. Stefana Roweckiego „Grota” w Koziegłowach.
Na co dzień o dobrostan Warty dba Polski Związek Wędkarski, który korzysta z jej dobrodziejstw. - Corocznie jesienią i wiosną zarybiamy rzekę. Wydajemy na to łącznie co roku około miliona złotych. Dzisiejsza akcja jest dodatkową, jednak bardzo przysłuży się Warcie, bo ma wymiar edukacyjny - dodaje Jerzy Musiał.
Fundacja Ratuj Ryby w planach ma budowę gniazd dla sandaczy, by ryby w sposób naturalny zamieszkały w rzece. - Kolejne działania już w przyszłym roku - zapowiada Sebastian Staśkiewicz.