Miliony z Unii dla firm i bezrobotnych

Czytaj dalej
Fot. Mariusz Kapała
Marek Białowąs

Miliony z Unii dla firm i bezrobotnych

Marek Białowąs

- Ale gdy zmęczenie formalnościami mija, widzę, jak wielką korzyścią jest unijne wsparcie - przyznaje. - Zawsze obiecuję sobie, że więcej nie będę starał się o pieniądze z Unii - mówi Tomasz Puślecki.

Korzyści, jakie odniosła Polska z przystąpienia do Unii Europejskiej, nie sposób pominąć. Każdego dnia na naszych ulicach mijamy tabliczki informujące, że w tym miejscu wydano unijne pieniądze. Nowa jezdnia, chodnik, odnowiony budynek, nowoczesna biblioteka czy zbudowana oczyszczalnia ścieków - wszędzie wydano środki przekazane nam z Brukseli. Miliardy euro, które zmieniły nasz kraj. Nie wszystkie jednak pieniądze widać na pierwszy rzut oka.

Prawdziwa góra złota trafiła też do polskich firm. Zwykły Kowalski nie zdaje sobie nawet sprawy, że chleb, który kupuje w sklepie, aparat stomatologiczny jego dentysty lub nowoczesny sprzęt mechanika samochodowego, u którego naprawia samochód, również mógł zostać kupiony z wsparciem unijnych euro. W skali całego kraju w okresie finansowym (tzw. perspektywy) 2007 - 2013 ze wsparcia unijnego skorzystało blisko 15 tys. mikroprzedsiębiorstw, ponad 7,5 tys. małych i 3,75 tys. średnich firm. Za pomocą funduszy europejskich stworzono ponad 409 tys. miejsca pracy, a wartość dofinansowania wyniosła 287 mld zł. To w skali kraju. A jak wygląda sprawa na zielonogórskim podwórku?

Tylko z terenu powiatu zielonogórskiego i miasta Zielonej Góry w perspektywie finansowej 2007 - 2013 unijne wsparcie uzyskało około 200 działających już wcześniej firm na łączną kwotę ponad 69,5 mln złotych.

- Pomoc dostałem trzy lata temu na wyposażenie warsztatu samochodowego. Kupiłem m.in. podnośnik i urządzenie do badania i ustawiania zbieżności kół - mówi Bogdan Hamera z Łężycy. - Bez tych 143 tys. zł działałbym, ale w o wiele mniejszym zakresie. To była bardzo duża pomoc, za którą trudno nie dziękować. Dziś zatrudniam już trzech ludzi w warsztacie.


W latach 2007 - 2013 unijne wsparcie uzyskało 200 firm na 69,5 mln zł

Unijne pieniądze wsparły różnorakie rodzaje działalności. Od gabinetów stomatologicznych, przez zakup maszyn dla unowocześnienia produkcji w małych zakładach, kupno medycznych urządzeń diagnostycznych, po opracowanie strategii marketingowej lub sfinansowanie kosztów udziału w targach za granicą. Wszyscy chwalą sobie pomoc, chociaż nie brakuje też i narzekań.

- Niestety było przy tym bardzo dużo formalności, kontroli wydawania przyznanych środków i przy okazji dużo stresu - mówi Monika Łyś, właścicielka salonu urody z Zielonej Góry. - To prawda, że bardzo rozwinęłam działalność. Od zwykłego zakładu fryzjerskiego do salonu typu spa. Ale chyba drugi raz nie zdecydowałabym się na podobny krok. Wzięłam na siebie bardzo dużo obciążenie i odpowiedzialność. Dziś zatrudniam sześć osób.

- Ja dwa razy korzystałem z dofinansowania i za każdym razem obiecuję sobie, że już nigdy więcej - dodaje Tomasz Puślecki, właściciel pracowni optycznej w Zielonej Górze. - Jednak później, gdy już emocje i stres opadną, widzę, ile udało się zrobić. Dziś mogę konkurować z wielkimi sieciami w mojej branży. Mam nowoczesny sprzęt okulistyczny w gabinecie, automaty do obróbki soczewek.

Unijne euro nie tylko wspierały istniejące już firmy, ale i pomagały w starcie nowym przedsiębiorcom. Często to byli bezrobotni, którzy mieli pomysł na własny biznes jednak z powodu braku środków nie mogli go zrealizować. Oni korzystali z Europejskiego Funduszu Społecznego (tzw. EFS).

- Bez tych 40 tys. zł pewnie bym nie założył firmy. Byłem bez pracy. Teraz mam zajęcie i dobre perspektywy - mówi Mirosław Guzowski, który oferuje usługi z użyciem podnośnika koszowego. - Jestem bardzo zadowolony z tego wsparcia i wdzięczny UE, że myśli o takich jak ja.

- Formalności są bardzo duże i skomplikowane. Trudno np. znaleźć żyranta, co było wymagane przy dotacji - dodaje Beata Janiak ze Starego Kisielina. - Musiałam pół roku chodzić na kursy związane z zasadami prowadzenia firmy, przygotować biznes plan i później rozliczyć się z wydatków co do jednego grosza. Jednak bez tych pieniędzy nie założyłabym firmy oferującej automatykę do bram przesuwnych. Nie zmierzam kończyć działalności, a byłam przecież osobą bezrobotną.

Według Małgorzaty Kordoń, rzeczniczki prasowej Wojewódzkiego Urzędu Pracy, w ramach funduszu EFS dotacje na założenie firmy w latach 2008 - 2015 otrzymało 184 osoby z Zielonej Góry i powiatu zielonogórskiego, na co wydano 2,9 mln zł: - Ponadto w ramach projektów pilotowanych przez WUP dotacje otrzymało jeszcze 120 innych osób z tego terenu. Łącznie kosztowało to ok. 5 mln zł.

Marek Białowąs

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.