Minął tydzień w sporcie
Radość po wygranej żużlowców Get Wellu z Mrgardenem GKM-em była wielka, jak nie wiem, co. Być może chodziło o to, że w pierwszej części meczu nic tego zwycięstwa nie zapowiadało.
Radość po wygranej żużlowców Get Wellu z Mrgardenem GKM-em była wielka, jak nie wiem, co. Być może chodziło o to, że w pierwszej części meczu nic tego zwycięstwa nie zapowiadało. Liderzy gości jeździli gospodarzom po nosach. Wydawało się, że jak skończą swoje obowiązkowe jazdy nieszczęśni grudziądzcy juniorzy, grudziądzanie zupełnie opanują sytuację.
Stało się jednak coś nieoczekiwanego - to miejscowi liderzy przebudzili się i doprowadzili do zwycięstwa. Iw tym momencie, gdy w parkingu zapanowała szalona radość, ja ze smutkiem stwierdziłem, że przecież... spadliśmy do I ligi. Po raz pierwszy w historii. Niestety, przez czas, jaki upłynie do zabrania punktów Grigorijowi Łagucie, musimy czuć się jak spadkowicz. A to nie jest miłe uczucie.
Czwartkowa decyzja agencji POLADA, odrzucająca wniosek Grigorija Łaguty przesądza praktycznie o tym, że nie wywinie się z dopingowej wpadki, a to oznacza, że zostaną mu zabrane punkty przynajmniej w meczu z Włókniarzem, po którym miało miejsce badanie. A to z kolei oznacza, że jednak nie spadniemy, tylko pojedziemy w barażach. W nich, z kimkolwiek byśmy nie jechali (a wszystko wskazuje na to, że będzie to Wybrzeże Gdańsk), będziemy zdecydowanym faworytem. Miejsce w ekstralidze będzie więc pewnie uratowane. Pytanie tylko - co dalej?
Bo - to trzeba przyznać - sportowo w tym roku byliśmy najgorszym zespołem w najwyższej klasie rozgrywkowej. I nie można zwalać wszystkiego na kontuzje, bo te nasiliły się dopiero w samej końcówce rozgrywek. Personalnie na pewno ta drużyna najsłabsza nie była, ale jakoś - po prostu - nic jej nie wychodziło. Przykład pierwszy z brzegu - przecież gdyby ciut lepiej pojechał Chris Holder, zdobył po dwa punkty więcej, zapewne wygralibyśmy mecze u siebie z Gorzowem, Lesznem czy Zieloną Górą, które „wtopiliśmy” po 44:46. I takich detali można byłoby nazbierać sporo. Po prostu wszystko sprzysięgło się przeciwko „Aniołom”, choć nie można ich tłumaczyć tylko pechem. Sami torunianie też są sporo winni.
Elana idzie jak burza w III lidze. Komplet punktów po trzech kolejkach robi wrażenie. W niedzielę zweryfikuje naszych piłkarzy silny Bałtyk Gdynia. Wygrana znacznie wzmocniłaby pewność siebie. A to ważne w sporcie. O ile komuś pewność nie przekształci się w lekceważenie. Bo potem mamy taki efekt, jaki Legia osiągnęła z „jakimiś Szeryfami”. Co za wstyd...