Mindaugas Budzinauskas: Budujemy charakter i pewność siebie. Wyniki przyjdą później [rozmowa]
Mindaugas Budzinauskas, trener Kinga Szczecin, podsumował sezon, opowiedział o kibicach i planach na przyszłość.
Po ostatnim meczu ze Stalą wrócił pan do domu, poszedł spać i jaka była pierwsza myśl następnego dnia? Nareszcie wolne?
Nie, to było dziwne uczucie. Nie było tej codziennej rutyny, treningu, przygotowania, oglądania meczów rywali. Kiedy grasz, to nie myślisz nawet, że to może być twój ostatni mecz w sezonie. A tu wstajesz i nagle lekki szok, że nigdzie nie muszę iść.
Stal była do ogrania czy to jeszcze nie był wasz czas?
Nie ma w Polsce drużyn, które są absolutnie poza zasięgiem, ale żeby wygrać mecz czy serię ze Stalą, to musisz zagrać bardzo dobre spotkanie i rywale muszą mieć słabszy dzień. Bardzo trudny przeciwnik, niewygodny dla nas, mają wszystko, czego potrzeba klasowej drużynie. W play-off decyduje czasem jedna słabsza kwarta, ale tak w sporcie jest. Pokazaliśmy, że możemy z nimi walczyć, ale tak naprawdę w ani jednym meczu nie zagraliśmy dobrych zawodów od początku do końca.
Waszym celem był awans do ósemki, ale pod koniec sezonu graliście świetne mecze z Anwilem czy Stelmetem. Fani mogą czuć niedosyt, że skończyło się na szybkim 0:3 ze Stalą?
My na pewno jesteśmy zawiedzeni, bo weszliśmy do play-off, żeby grać tam jak najdłużej. Kibice widzieli jak gramy, każdy zawodnik zostawiał wszystko na parkiecie i myślę, że fani to docenili i powinni być dumni z tego, że mają koszykarzy, którzy nigdy się nie oszczędzają. Mogło być więcej zwycięstw, lepsze wyniki, ale czujemy, że graliśmy dobrą koszykówkę i dla każdego byliśmy trudnym rywalem. Dlatego jeszcze raz muszę podziękować moim zawodnikom, bo zrozumieli, że tylko jak oddamy 100 procent sił, to będą tego efekty.
Czyli potwierdza się to, co powiedział pan przed sezonem: „Moja drużyna nigdy nie przegra przed końcową syreną”.
Tak, bo od tego wszystko się zaczyna, wyniki przychodzą później. Najpierw zespół musi wyrobić sobie charakter, chęć walki i wiarę w siebie. Widać to było choćby w ostatnim meczu ze Stalą, kiedy już na samym początku straciliśmy Paliukenasa. To był szok dla zespołu, bo wiemy, jak ważnym graczem jest Martynas. Do przerwy przegrywaliśmy bardzo wyraźnie i wydawało się, że to będzie łatwe spotkanie dla Stali. My wiedzieliśmy, że jeszcze nie wszystko stracone, dogoniliśmy ich i znów udowodniliśmy, że stać nas na wychodzenie z bardzo trudnych sytuacji.
Kibice na koniec sezonu pokazali się z bardzo dobrej strony i chyba byli z was dumni. Był pan zaskoczony, że Szczecin jednak ma tych wiernych i głośnych fanów?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień