Ministerstwo blokuje zatrudnianie sędziów
Iustitia: Cierpią na tym zwykli obywatele, bo procesy ciągną się latami.
- W Sądzie Okręgowym w Lublinie obecnie jest 12 sędziowskich wakatów, natomiast w sądach rejonowych działających w naszym okręgu 15 - informuje Dariusz Abramowicz, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie.
To oznacza, że w naszym regionie brakuje aż 27 sędziów. To dużo. Tylu sędziów orzeka w całym Sądzie Rejonowym w Chełmie, a w trzech mniejszych sądach w Opolu Lubelskim, Włodawie i Rykach łącznie jest ich 25.
- Na tej sytuacji najbardziej cierpią zwykli obywatele. Gdyby było więcej rąk do pracy, to procesy trwałyby krócej - nie ma wątpliwości Bartłomiej Przymusiński, rzecznik prasowy Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia i wyjaśnia: - To ministerstwo sprawiedliwości blokuje zatrudnianie nowych sędziów, przez co spowalnia cały system sądownictwa.
Iustitia wyliczyła, że w całym kraju jest 500 sędziowskich wakatów.
- Są miejsca i jest wiele doświadczonych osób chętnych do pracy, które mogłyby startować na stanowiska sędziowskie. Jednak ministerstwo zdecydowało, że wolne miejsca poczekają na przyszłych absolwentów Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury w Krakowie. Gdyby dopuścić do pracy wszystkich chętnych, odsetek spraw szybko załatwionych w sądach na pewno wzrósłby o kilka procent - dodaje Przymusiński.
Resort broni się, że ze wspomnianych 500 wakatów, ministerstwo nie przygotowało konkursów „zaledwie” na 182 stanowiska. To i tak oznacza, że w najbliższym czasie w sądach będzie brakowało prawie 200 sędziów. Ma to się zmienić najwcześniej w połowie przyszłego roku, gdy pierwsi absolwenci opuszczą mury KSSP w Krakowie. Nie od razu zostaną jednak pełnoprawnymi sędziami, a tylko asesorami.
W sądach rejonowych w naszym okręgu pracuje 281 sędziów, w samym Sądzie Okręgowym aż 114.
Chętnych do pracy w sądach nigdy nie brakowało
W okręgu lubelskim pracuje 395 sędziów. 27 miejsc pracy pozostaje wolnych. Do niedawna, by móc zostać sędzią trzeba było mieć ukończone 29 lat, zdaną aplikację i 5-letnie doświadczenie w pracy na stanowisku prokuratora, adwokata, czy radcy prawnego. Każdy spełniający te wymagania mógł potem brać udział w ogłaszanych przez sądy konkursach.
- Zainteresowanie było zawsze ogromne. Na jedno wolne miejsce aplikowało zawsze po kilkunastu chętnych do pracy jako sędzia - nie ukrywa Dariusz Abramowicz, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Lublinie.
Jednak w ostatnim czasie nie ma już ogłoszeń konkursowych. - Zdarzają się sporadyczne przypadki, na pewno skala nie jest taka duża jak wcześniej. Przez to wiele sądów w całym kraju jest niedoetatowanych - wyjaśnia Bartłomiej Przymusiński. - Dla każdego sądu katastrofą bywała już nawet choroba jakiegoś sędziego. Ponieważ jego spraw nie miał po prostu kto przejąć. Sędziowie są obłożeni sprawami, dlatego te tak przeciągają się w czasie. Gdyby zatrudnić nowe osoby na wolne stanowiska, prace bez wątpienia znacząco by przyspieszyły - dodaje Przymusiński.
Dlaczego wakaty nie mogą zostać obsadzone? Ministerstwo Sprawiedliwości planuje na wolne etaty w sądach powołać młodych absolwentów Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury. To jedyna tego typu placówka w kraju, która kształci przyszłe kadry sądownictwa. W Lublinie znajduje się jej oddział, który jednak zajmuje się dokształcaniem obecnych sędziów i prokuratorów.
KSSP powstała w 2009 r. a w przyszłym roku ukończy ją dopiero drugi rocznik młodych adeptów sądownictwa. Według zapewnień resortu, oni i tegoroczni absolwenci mają być powoływani na wakaty, jednak na razie tylko na stanowiska asesora. Dopiero po odbyciu asesury dostaliby etaty sędziowskie. Wszystko bez uprzednich konkursów.
- To sprawia, że wszyscy ci, którzy nie skończyli szkoły w Krakowie, a chcieliby zostać sędziami, zostaną praktycznie pozbawieni takiej możliwości - podkreśla Przymusiński.
I dodaje, że trzeba zadbać o przyszłych absolwentów, którzy po ukończeniu nauki powinni mieć szansę znalezienia pracy w zawodzie, ale nie należy zapominać też o starszych i doświadczonych już osobach, które w znaczący sposób usprawniłyby prace sądów.
W tym roku sądy załatwiły zaledwie 93,8 proc. spraw, które do nich wpłynęły. Rok temu było to 99 proc.