Miody z wiosennych kwiatów mogą być w tym roku trudno osiągalne
W Łódzkiem zimy nie przetrwała blisko jedna trzecia pszczół .
Nie ma co liczyć w tym roku na wiosenne miody! Amatorzy tego specjału z kwiatów akacji, rzepaku lub mniszka lekarskiego będą musieli obejść się smakiem. Opóźnione kwitnienie roślin, które jest konsekwencją chłodnej i kapryśnej wiosny, uniemożliwia pszczołom zebranie z nich nektaru. Nawet jeśli przyjdzie wreszcie długo wyczekiwane ocieplenie i wegetacja przyspieszy, kwitnienie roślin skróci się na tyle, że pszczołom nie wystarczy czasu na pozyskanie dostatecznej ilości nektaru na wyprodukowanie sezonowego miodu.
- Co będzie dalej, zobaczymy. Wszystko zależy teraz od pogody - mówi Andrzej Kołuda, skarbnik Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Łodzi i doświadczony hodowca pszczół. - Jeśli rośliny zaczną kwitnąć, owady ruszą i zrobią swoje. Natomiast opóźnienie wegetacji, które już w tej chwili oceniam na dwa tygodnie, może mieć przykre konsekwencje, nie tylko dla produkcji miodu.
Niepewnej sytuacji nie poprawiają także doniesienia o zimowych stratach pszczelarzy. Weług danych zgromadzonych przez łódzki WZP, zimy nie przetrwała prawie jedna trzecia pszczół! Wprawdzie są pasieki, w których ubytki są nieznaczne, nie brak jednak takich, w których zimę przeżyło tylko kilkanaście procent owadów!
- Straty są poważne, jak zresztą w całym kraju. Nie tyle zima dała się pszczołom i pszczelarzom we znaki, co nieleczona warroza (choroba pszczół wywoływana przez pasożytujące na nich roztocza - przyp. red.) i nadmiar chemikaliów stosowanych do ochrony roślin. Na szczęście nie jest to jeszcze tragedia. Póki straty nie przekraczają 50 procent stanu pasiek, jesteśmy w stanie odtworzyć ubytki - mówi Kołuda.
Niestety, w wielu rejonach kraju sytuacja jest znacznie gorsza niż w Łódzkiem. Informacje o katastrofalnych stratach w pszczelich rodzinach, przekraczających 60 procent, płyną z okolic Jeleniej Góry, Podkarpacia, Lubelszczyzny i Pomorza Zachodniego.